Takie orzeszki chodziły za mną od dawna, pamiętam je z dzieciństwa. Kilka miesięcy temu dostałam specjalną foremkę do ich wypiekania i doszłam do wniosku, że święta będą dobrą okazją, żeby ją wypróbować.
Moją pierwszą propozycją jest potrawa znaleziona jakiś czas temu na blogu "Zapiski kuchenne Peli". Spodobała mi się jej nazwa - Ogień smoka. Lubię wyraźne, pikantne potrawy i dlatego też bez większego wahania się na nią skusiłam.
Masło ubiłam z cukrem na puszystą masę. Masło musi być w temperaturze pokojowej - miękkie. Dodałam skórkę pomarańczową, ekstrakt i po kolei jajka. Następnie mąkę wymieszaną z sodą i solą - na przemian z jogurtem. Na koniec dodałam odsączone żurawiny.
Najwyższy czas zająć się śledziami, aby zdążyły "przegryźć się" i na wigilijnym stole zabłysnąć pełnią smaku. W tym roku postanowiłam wypróbować dwa przepisy: na śledzie w sosie pomidorowym z rodzynkami, oraz śledzie o ciekawej nazwie "przysmak gajowego". Wydaje mi się, że śledzie z obydwu przepisów będą bardzo pyszne - mam nadzieję, że posmakują moim gościom.
Wymieszać razem migdały, cukier i cynamon. Białka ubić na sztywno, połączyć z wymieszaną resztą. Mikstura powinna być na tyle 'sztywna', aby można było swobodnie formować kulki.
Zupa bardzo delikatna w smaku. Najbardziej lubię ją jak odstoi swoje. Dodaję do niej nieco więcej wywaru, a po ugotowaniu, odstawiam na jakiś czas. Wtedy troszkę zgęstnieje i nabierze smaku.
Gorącą czekoladę pokazywałam tu zaledwie kilka postów temu, ale jako że pogoda na dworze zachęca do takich rozgrzewających napojów, dziś będzie powtórka z rozrywki. Zachęciły mnie do tego wpisy: Ireny i Andrzeja, Majanki i Atinki. Wszyscy wymienieni wspólnie raczyli się niedawno kolumbijską czekoladą z dodatkiem mleka kokosowego.
Rewelacyjne ciasto! Żałuję, że nie zrobiłam z podwójnej porcji, bo zdecydowanie za szybko zniknęło. ;-) Bananowe wypieki są takie pyszne, wilgotne, miękkie, cudownie pachnące. To wszystko sprawia, że nie można się od nich oderwać. Tak właśnie jest z tym chlebkiem bananowym.
Pomimo wielu prób, przygotowując śledzie, zawsze ponosiłam sromotną porażkę. Próbowałam moczenia w wodzie, w mleku, i zawsze wychodziło źle i nie tak, jak chciałam - ciągle za słone, ciągle niesmaczne. W tym roku jednak zawzięłam się, ponieważ śledzie wyjątkowo za mną "chodzą"; przeczytałam więc chyba milion różnych porad, i wreszcie znalazłam sposób, który się sprawdził. Tak więc zamierzam poszaleć ze śledziami na wigilijny stół.
Smaczne czekoladowe ciasto, z nutką korzenną i chrupiącymi orzechami. Smakowało nam, zwłaszcza z kubkiem gorącej herbaty. Jedyne zastrzeżenia jakie do niego mam, to takie, że wyszło bardzo sypkie. Dodałam trochę więcej mleka i dwa jajka zamiast jednego, piekłam zalecane 20 minut, a mimo to wyszło jak dla mnie trochę za suche. Ale to nic...z herbatką smakuje pysznie :)