Postanowiłam więc sama coś ugotować. Pomysł na tę zupę znalazłam na blogu Majeranek y cilantro. Jest mocno ostra, więc dobrze rozgrzewa w chłodny dzień taki jak dziś. Zdecydowanie polecam!
Koperek rośnie jak szalony w ogródku mojej teściowej. Jeszcze trochę a z łodyg będę mogła zrobić płotek "bambusowo-koperkowy". Że też moje kaktusy nie rosną tak szybko.
Wczoraj biłam rekord jazdy na rowerze. Jest dobrze! A nawet wyśmienicie. Wracam do formy sprzed 2 lat. Przymierzam się zrobić 100 km na raz. Ale przy moim mężu jestem cienka jak barszcz. Biedaczysko nie ma lekko ze mną:)))
To zupa pochodzenia wegierskiego, pelna pysznej papryki i pomidorow z dodatkiem kawalkow miesa. Do tego bardzo pikantna, co sprawia, ze dziala bardzo rozgrzewajaco. Mam nadzieje, ze i Wam po takim daniu zrobi sie cieplej.
Zupa ta jest błyskawiczna i nie jest kaloryczna. Każdy kto marzy o tym żeby się trochę podsuszyć ;-) może ją jeść ze smakiem. Może też być zupą kryzysową bo jak widać ma jeden główny składnik – brokuł ;-)
Ponieważ na zewnątrz zimno i nie zapowiada się na to, żeby szybko miało się ocieplić, postanowiłam dziś na obiad przygotować to, co najszybciej rozgrzewa czyli zupę. Pierwszą myślą była słynna česnečka czyli zupa czosnkowa, z której słynie kuchnia czeska. Pomyślałam jednak, że widziałam ją już na tylu blogach w ramach tej zabawy, że dobrze by było zaproponować coś innego.
Na ten przepis trafiłam, przeglądając stare numery gazety „Moje Gotowanie” - 2003 roku, i sama się zdziwiłam, ile tam jest ciekawych przepisów, które można wykorzystać :)
Po naszych imieninach i bardzo konkretnym jedzeniu ;) zachciało nam się czegoś lekkiego. Zainspirował mnie przepis z bloga "Kwestia Smaku" ale zmodyfikowałam go trochę, dostosowując do naszych potrzeb i do tego co akurat było w lodówce ;P
Dziś wolny dzień okazał się szybkim. Wrzucam wspomnienie po wczorajszej zupie. Pyszna i błyskawicznie się ją robi. I równie błyskawicznie się ją zjada. :-)))
Dziś gości u mnie kuchnia polska, a to z prostej przyczyny - Irena i Andrzej ponownie zorganizowali Akcję Gotujemy po polsku, a to z okazji jutrzejszego święta. Akcję uważam za bardzo fajną i bardzo trafioną. Miły sposób na świętowanie. W przyszłym roku muszę się do niej bardziej przygotować, wymyślić coś ekskluzywnego. Dziś zrobilam sałatkę ziemniaczaną na czwórkę i zupę cytrynową na czwórkę z plusem (skala od jedynki do szóstki, noty wystawione przez męża i dzieci). :-)))
Zerwałam kartkę z kalendarza, na której znalazłam dziś napis "Nie odmawiaj sobie przyjemności". Postanowiłam sobie wziąć to zdanie do serca i .... poszłam na bardzo długi spacer z psem. :-) ... Nie ominęłam jednak dziś kuchni szerokim łukiem. Szybko zrobiłam rozgrzewającą, aromatyczną indyjską zupę. Nie dostalam nigdzie chlebka naan, ani kolendry, podałam ją więc z grissini i z bazylią. :-)
Przez ostatni tydzień miałam straszną ochotę na zupę krem. Dwa, czy trzy dni temu mama zrobiła krem z brokułów, jednak to nie zaspokoiło mojej chęci. Wczoraj poprosiłam o przygotowanie kolejnej, innej na dzisiaj. Dostałam odpowiedź, że trzeba zrobić coś amerykańskiego na akcję, więc od razu do głowy przyszła mi kukurydza, która de facto jest symbolem amerykańskiej wsi.
Przepis na tę potrawkę mam od dawna i często ją przygotowuję bo jest to smaczny sposób na wykorzystanie resztek wędlin chociaż tym razem zrobiłam z mięsem. Nie mam pewności, że jest to orginalna potrawka meksykańska, jednak pod taką nazwą mam zapisany ten przepis no i występuje tu kukurydza, fasola i papryka a połączenie takich składników chyba każdemu kojarzy się z Meksykiem dlatego też dopisuje ten przepis do akcji Z widelcem przez kuchnię obu Ameryk.