Przepis na ten placek wyszperałam w książeczce "Ciasta na co dzień i od święta", trochę zmodyfikowałam, i okazało się, że jest to bardzo dobry placek, jeżeli jest się na diecie.
Z połowy mąki, połowy mleka i łyżki cukru oraz drożdży zrobić zaczyn. Musi podwoić objętość. Następnie stopniowo zagniatając dodaję jajka i żółtka, resztę mleka, resztę mąki i cukru oraz sól a na koniec stopione masło.
Wymieszać na masę bez grudek i dodać owoce żurawiny. Wymieszać i powlewać do formy na muffiny. Jeśli włożycie do formy papilotki to można darować sobie smarowanie formy ale jeśli ma nie być papilotek to trzeba posmarować bo inaczej przywrą.
Do zrobienia super-kanapki zainspirował mnie artykuł w Esquire. No i jeszcze ten. Yummy! Moja kanapka nie jest tak wypasiona i imponująca jak te opisane w Esquierze, ale też wyszła smaczna, a składają się na nią:
I znowu , zamiast skorzystać z jakiegoś wypróbowanego przepisu , to szukałam nie wiadomo jakiego ;-) Co prawda wcale nie upierałam się , żeby koniecznie znaleźć coś nowego , ale przeglądając różne strony , trafiłam akurat na taki. Od razu mi się spodobał , bo zawierał "magiczny" składnik , czyli jogurt :-)
Mamy obecnie karnawał , więc nie może zabraknąć w tym czasie pączków. A , że tegoroczny post zaczyna się bardzo wcześnie , zatem czas najwyższy na smażenie , zwłaszcza , jeśli chcemy sobie wypróbować przepis przed "tłustym czwartkiem" ;-)
Fenkuł, czyli koper włoski, jest jednym z niedocenianych warzyw w naszej kuchni, a tymczasem można przygotowywać go na wiele sposobów i wzbogacać smak wielu potraw.
Jeszcze za wcześnie na prawdziwe, polskie, pachnące truskawki, ale w sklepach jest już dużo tych hiszpańskich. Skusiłam się, bo przeglądałam ostatnio czasopismo z przepisami z wykorzystaniem truskawek, i te zdjęcia były tak apetyczne...
Przepis zaczerpnięty z gazetowej galerii potraw. Ukłony dla Issys, która przekopała ubiegłoroczne archiwum i przypomniała czarodziejską miksturę zrobioną przez Fetti:)
Ponownie coś dla wielbicieli mocniejszych wrażeń :) Ostrość tej potrawy zależy oczywiście od tego, jak ją przyprawicie, ale zapewniam, że warto poeksperymentować z przyprawami i przeżyć meksykańską przygodę kulinarną.
Mięso umyć, pokroić w cienkie paski. Do miski wlać odrobinę oliwy, dodać sól, pieprz, czerwoną paprykę i wyciśnięte ząbki czosnku. Połączyć z pokrojonym mięsem. Wstawić na godzinę do lodówki. Grillować na patelni na złoty kolor.
Szukałam przepisu, do którego mogłabym zużyć zapas limonek, których miałam w lodówce prawie kilogram - trafiliśmy ostatnio w Auchan na dostawę limonek w bardzo atrakcyjnej cenie. Mój mąż zużywa limonki zamiast cytryn do herbaty - polecam Wam ten sposób, taka herbata smakuje o wiele lepiej niż tradycyjna z cytryną.