Uwielbiam zamrażać jedzenie. Oprócz miksera, zamrażarka jest moją największą kuchenną przyjaciółką :) Pomaga mi zimą wyczarować cudnie pachnący sorbet truskawkowy albo tartę z jagodami... Dzięki niej mam przez cały rok aromatyczny koperek do ziemniaków... natkę pietruszki do zupy... fasolkę... lód do chłodzenia napojów...
Chilli brzmi dosyć groźnie, zwłaszcza w naszej kulturze. Natychmiast kojarzy się z wypalającą wnętrzności substancją, a spożycie potraw nią przybranych jest wyczynem większym niż przejście po rozżarzonych węglach i bliskim wsadzeniu sobie igły w oko. Otóż nie każdy u nas wie, że ową ostrość można sobie dawkować przy pomocy pestek.
To jest mój ulubiony sos na zimno. Jest niezastąpiony na ucztach grillowych, pasuje również do chipsów, tortilli, warzyw. Jeśli jeszcze go nie robiliście - zachęcam! Jest bardzo prosty.
Ten sos jest podstawą wielu pysznych dań. Czasami robię go większą ilość i trzymam w lodówce 2-3 dni a potem robię różne wariacje z jego udziałem. I niby prze te dni jemy to samo a jednak za każdym razem coś innego.
W życiu bym nie wpadła sama na to, że sos pomidorowy bez soli, cukru i sera może dobry. A jednak.... będzie pyszny, ale warto pamiętać, że należy zrobić go z baaardzo dojrzałych pomidorów (dzięki temu będzie słodkawy!) i dodać dużo świeżej bazylii, wtedy solenie okaże sie zbędne.
Do rondelka wlać olej, na rozgrzany wrzucić cebulę, smażyć ją kilka minut mieszając, dodać curry, pieprz ziołowy, musztardę, zalać wodą tak by przykryła cebulę, gotować na małym ogniu do miękkości cebuli...
Jest po prost rewelacyjny, intensywny, bogaty w smaku, aromatyczny, najlepszy sos boloński jaki miałam okazję jeść. Po wypróbowaniu tego przepisu, z ręką na sercu mogę przysiąść, że nigdy więcej nie sięgnę po gotowca, co niestety zdarzało mi się robić:)