Cierpię... Nie cierpię facetów. Nie mogę się nadziwić, że wypowiadam te słowa... Cóż, Pan Zbyszek skutecznie pomógł mi się przełamać do ich wypowiedzenia. Bo generalnie jest tak, że ja uwielbiam facetów. Żeby nie przywarło do mnie znamię nimfomanki, spieszę napisać, że lubię ich tak, jak się lubi pewien odcień zieleni albo biedronki albo kłębiaste chmury na niebie. Tak po prostu.
W niedzielę wracając z kościoła spojrzałam na wystawę sklepową gdzie umieszczona była dość duża reklama ciasta drożdżowego. Zdjęcie było zrobione z bardzo bliska przez co widoczne były niezwykle apetyczne dziurki i ten widok tak podziałał na moją wyobraźnię, że po powrocie do domu natychmiast zabrałam się za przeglądanie przepisów.
Ciasto zrobiłam najprostszym możliwym sposobem: wszystkie suche składniki wsypałam do miksera, dodałam masło i zmiksowałam aż powstało coś co przypomina okruszki chleba. Następnie powoli dodałam wodę, miksując pulsacyjnie aż powstała kulka ciasta. Nie wolno go za długo wyrabiać! Gotowe ciasto zawinęłam w folię i włożyłam na 2 godziny do lodówki.
Całuśny sernik z umbryjskimi pralinkami Baci Perugina (produkowanymi w ukochanej Perugii) powstał z połączenia dwóch przepisów: sernika z daimami i ze śliwkami w czekoladzie. Byłam bardzo ciekawa, jak wyjdzie mi sernik z włoskimi całuskami. Muszę powiedzieć, że jestem niesamowicie z niego zadowolona, bo był przepyszny! Bardzo nam smakował.
Ciastka zmiksowałam w blenderze - ale nie na zupełny pył. Dodałam stopionego masła, wymieszałam i wysypałam do tortownicy, wysmarowanej masłem i wyłożonej pergaminem. Trzeba masę dobrze ugnieść i docisnąć do tortownicy. Warstwa ciastek nie może być za gruba. Następnie wstawiłam wszystko do lodówki na jakieś 30 minut.
Mam ostatnio mało czasu na pieczenie i jakoś weny brak, ale nie będę Wam tu narzekać. No, może troszkę;). Upiekłam ciasto z rabarbarem i wyszedł zakalec. Za to jaki smaczny! :) Nie pokażę go tu jednak, może dopiero jak zrobię ponownie;).
W tym roku z okazji Dnia Matki upiekłam tort śmietanowy ze wspaniałą masą z białej czekolady. Długo myślałam nad owocami i zdecydowałam się jednak na brzoskwinie bo jakoś tak najbardziej do mnie przemawiają w tej chwili chociaż brałam też pod uwagę truskawki.
To ciasto robiłam już wielokrotnie ale nie pokazywałam go jeszcze na blogu a jest tego warte. Jeśli lubicie lekkie ciasta, które nie zapychają to ono właśnie takie jest. Dobrze nasączone, z piankową masą kawową jest naprawdę pyszne.
Kruche ciasto, warstwa truskawek oprószona kakao i solidna porcja piany. Całość niezwykle pyszna, rozpływająca się w ustach. Tak pokrótce mogę opisać to ciasto, które oprócz wielu walorów smakowych, pięknie wygląda!
Przepis na to ciasto, pochodzi z książeczki "Ugotuj.to na Wielkanoc"(str.66). Do ciasta nie dodawałam bakalii. Natomiast dodałam dodatkowo 1 łyżkę kawy. Nie zostawiałam surowego ciasta na polanie po upieczeniu a zastąpiłam polewą czekoladową z odrobiną kawy. Dla urozmaicenia dodałam prażony słonecznik w miodzie.A do boku każdego kawałeczka ciasta, dodałam kandyzowaną czereśnię.
Niesmaczna ironia! Brak logiki!!! Potworne niedopatrzenie! Gdyby tylko mój blog był znany jak (niegdyś) plecy Anny Muchy i lubiany jak (niegdyś) Kasia Cichopek, tak właśnie brzmiałyby nagłówki brukowców wobec faktu, że do tej pory na Blogu Czekolady nie pojawił się przepis na... blok czekolady.