Bez bez i bzu ani rusz
Cierpię...
Nie cierpię facetów.
Nie mogę się nadziwić, że wypowiadam te słowa... Cóż, Pan Zbyszek skutecznie pomógł mi się przełamać do ich wypowiedzenia. Bo generalnie jest tak, że ja uwielbiam facetów. Żeby nie przywarło do mnie znamię nimfomanki, spieszę napisać, że lubię ich tak, jak się lubi pewien odcień zieleni albo biedronki albo kłębiaste chmury na niebie. Tak po prostu.
Z resztą, jak tu nie lubić facetów, jak ma się w domu trzech wspaniałych okazów, w tym dwóch braci i Tato na dokładkę.
Przepadam zwłaszcza za moim Młodszym Bratem (jak tak o nim piszę, brzmi, jakby chłopak ledwo zaczął raczkować, ale to już raczej kawaler na wydaniu, właśnie broni licencjat). Dlatego postanowiłam z okazji jego urodzin sprawić mu prezent. Młodszy Brat lubi książki (ba! jest istnym bibliofilem!) oraz słodkie i puszyste ciasta. O, mniej więcej takie:
Puszysty biszkopt z słodkim sosem ananasowym, puszysta bita śmietana przykryta słodką i lekko chrupiącą bezową pierzynką. Na bezie zaś, wiórki gorzkiej czekolady, rzecz jasna.
A, byłabym jeszcze zapomniała o kwiatku! Wiem, wiem, wiem... Facet nie lubi dostawać kwiatków, a co najwyżej kwiatkiem lubi nazywać kobietę. Cóż ja jednak poradzę na to, że właśnie w najlepsze kwitnie bez?! Pachnie oszałamiająco, odużająco...
Dostał więc brat ciacho z bezą wraz z naręczem bzu. Dostał ode mnie. Dostał i od Buni. Koniec końców, wszystkie (bzy, nie bezy!!!) ja zabrałam do siebie.
Receptura:
Biszkopt:
4 jaja
pół szklanki cukru
dwie łyżki roztopionego masła szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
Jak wszystkie wiemy biszkopt jest dość wymagającym ciastem. To znaczy, jeśli chcemy by był idealny :-) Puszysty.
Robiłam to ciacho dla brata, nie dla królowej brytyjskiej. Tym bardziej chciałam, by się udał.
Dekady temu, Bunia mi powiedziała tak: utrzyj żółtka z cukrem. Dodaj masełko. Ubij pianę z białek. Powoli dodawaj żółtka z masełkiem. Powoli!!! Następnie przesiewaj mąkę. Nie przestawaj ubijać. I się nie spiesz! Jak Bunia przykazała, tak zrobiłam.
Zrobiłam dwa krągłe biszkopty.
Jedne na spód, drugi na wierzch. Wierzchnia warstwa dodatkowo miała być uwieńczona bezą. Toteż przed włożeniem do piekarnika zrobiłam bezę.
Beza:
4 białka
szklanka cukru pudru
dwie łyżki mąki ziemniaczanej
Ubijamy białka na sztywno. Następnie powoli przesiewamy mąkę oraz cukier puder. Masę wykładamy na biszkopcie.
Moja Bunia była mistrzynią bez. Ja jestem na razie na przedbiegach. Ale powiem nieskromnie, że wyszła całkiem przyzwoita.
Oba biszkopty pieczemy ok. 30-40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
Pozostała już tylko łatwizna, czyli masa ananasowa i bita śmietana. O tej drugiej nie napiszę nic, prócz tego, że jest pyszna. Jeśli zaś mowa o kwestii ananasa, to połówkę miksujemy na mus, podgrzewamy, dodajemy dwie, trzy łyżki cukru oraz łyżkę mąki ziemniaczanej. Drugą połówkę kroimy na małe kawałki.
Po ostudzeniu biszkopta, smarujemy go masą ananasową, nastepnie kładziemy tyle puszystej śmietany ile tylko się da, wieńczymy biszkoptem z bezą.
Nie pozostaje nic innego jak zjeść ze smakiem!
Ach... i jeszcze zmywanie. Na szczęście jest Brat.
I jak tu nie lubić facetów?! ...
Nie mogę się nadziwić, że wypowiadam te słowa... Cóż, Pan Zbyszek skutecznie pomógł mi się przełamać do ich wypowiedzenia. Bo generalnie jest tak, że ja uwielbiam facetów. Żeby nie przywarło do mnie znamię nimfomanki, spieszę napisać, że lubię ich tak, jak się lubi pewien odcień zieleni albo biedronki albo kłębiaste chmury na niebie. Tak po prostu.
Z resztą, jak tu nie lubić facetów, jak ma się w domu trzech wspaniałych okazów, w tym dwóch braci i Tato na dokładkę.
Przepadam zwłaszcza za moim Młodszym Bratem (jak tak o nim piszę, brzmi, jakby chłopak ledwo zaczął raczkować, ale to już raczej kawaler na wydaniu, właśnie broni licencjat). Dlatego postanowiłam z okazji jego urodzin sprawić mu prezent. Młodszy Brat lubi książki (ba! jest istnym bibliofilem!) oraz słodkie i puszyste ciasta. O, mniej więcej takie:
Puszysty biszkopt z słodkim sosem ananasowym, puszysta bita śmietana przykryta słodką i lekko chrupiącą bezową pierzynką. Na bezie zaś, wiórki gorzkiej czekolady, rzecz jasna.
A, byłabym jeszcze zapomniała o kwiatku! Wiem, wiem, wiem... Facet nie lubi dostawać kwiatków, a co najwyżej kwiatkiem lubi nazywać kobietę. Cóż ja jednak poradzę na to, że właśnie w najlepsze kwitnie bez?! Pachnie oszałamiająco, odużająco...
Dostał więc brat ciacho z bezą wraz z naręczem bzu. Dostał ode mnie. Dostał i od Buni. Koniec końców, wszystkie (bzy, nie bezy!!!) ja zabrałam do siebie.
Receptura:
Biszkopt:
4 jaja
pół szklanki cukru
dwie łyżki roztopionego masła szklanka mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
Jak wszystkie wiemy biszkopt jest dość wymagającym ciastem. To znaczy, jeśli chcemy by był idealny :-) Puszysty.
Robiłam to ciacho dla brata, nie dla królowej brytyjskiej. Tym bardziej chciałam, by się udał.
Dekady temu, Bunia mi powiedziała tak: utrzyj żółtka z cukrem. Dodaj masełko. Ubij pianę z białek. Powoli dodawaj żółtka z masełkiem. Powoli!!! Następnie przesiewaj mąkę. Nie przestawaj ubijać. I się nie spiesz! Jak Bunia przykazała, tak zrobiłam.
Zrobiłam dwa krągłe biszkopty.
Jedne na spód, drugi na wierzch. Wierzchnia warstwa dodatkowo miała być uwieńczona bezą. Toteż przed włożeniem do piekarnika zrobiłam bezę.
Beza:
4 białka
szklanka cukru pudru
dwie łyżki mąki ziemniaczanej
Ubijamy białka na sztywno. Następnie powoli przesiewamy mąkę oraz cukier puder. Masę wykładamy na biszkopcie.
Moja Bunia była mistrzynią bez. Ja jestem na razie na przedbiegach. Ale powiem nieskromnie, że wyszła całkiem przyzwoita.
Oba biszkopty pieczemy ok. 30-40 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni.
Pozostała już tylko łatwizna, czyli masa ananasowa i bita śmietana. O tej drugiej nie napiszę nic, prócz tego, że jest pyszna. Jeśli zaś mowa o kwestii ananasa, to połówkę miksujemy na mus, podgrzewamy, dodajemy dwie, trzy łyżki cukru oraz łyżkę mąki ziemniaczanej. Drugą połówkę kroimy na małe kawałki.
Po ostudzeniu biszkopta, smarujemy go masą ananasową, nastepnie kładziemy tyle puszystej śmietany ile tylko się da, wieńczymy biszkoptem z bezą.
Nie pozostaje nic innego jak zjeść ze smakiem!
Ach... i jeszcze zmywanie. Na szczęście jest Brat.
I jak tu nie lubić facetów?! ...