Nowy rok na blogu ;-) zaczynam sernikiem z dodatkiem czekoladowych cukierków ze śliwkami. Upiekłam go z okazji swoich urodzin, których nie powiem - dobrze, że mamy w domu gaśnicę. ;-) Ciasto pycha, w przyszłości wprowadziłabym tylko jedną zmianę - zrezygnowałabym z cukierków na wierzchu ciasta w ogóle, ew. drobno posiekaną ciemną czekoladą ozdobiłabym cieniutko brzeg ciasta, ale to już bardziej dla koloru, kontrastu.
Ten kolorowy deser podbil male serduszko mojej Krolewny i o maly wlos nawet nie wiedzialabym jak smakowal. W przedziwny sposob znikal z mojej szklaneczki lyzeczka po lyzeczce, mimo iz uprzednio Maly Lakomczuch pochlonal swoja porcje.
To już ostatnie z moich dań świątecznych, które musiało trochę poczekać na swoją kolejkę na blogu. Czego też nie ma w tym cieście! Jest i czekolada, i marcepan, orzechy i śliwki. Smakuje dobrze, choć jak dla mnie, mogłoby być odrobinę bardziej wilgotne.
Nienawidziłem świąt. Co roku, na kilka dni przed wigilią zaczynałem marzyć o ucieczce do jednego z tych południowo-egzotycznych krajów, w których są one, co najwyżej nikłym odbiciem zachodniej „kultury” marketingowej. Uwikłanie w tradycję, więzi rodzinne i kulturowe konwenanse przynosiło jedynie wieczną frustrację i poczucie bezsensu. Bezsensu marnowania jedzenia, marnowania pieniędzy i ostatecznie marnowania czasu.
Dzisiaj proponuję coś ciepłego i słodkiego - lekki koktajl mleczno - kawowy z białą czekoladą. Napój ten doskonale zastępuje pragnienie słodyczy, chociaż są tacy co zjedliby czekoladę użytą do tego koktajlu i nie potrzebowali niczego więcej. Ja jednak lubię się czasami pobawić i zrobić coś więcej.
Fondant au chocolat to czekoladowy deser z płynnym środkiem, wypiekany w ramekinach i podawany na gorąco. Moja dzisiejsza propozycja to fondant pieczony w dużej formie i...podawany na zimno. Od tradycyjnego różni się także dodatkiem karmelu i to z solonym masłem oraz creme fraîche. Całość pyszna niesamowicie!!! Ciasto rozpływa się w ustach i jest dużo, dużo lżejsze od brownies, ale równie wilgotne. Warto spróbować, naprawdę!
Wiele wody upłynęło, masa tuszu drukarskiego w kominku spłonęła zanim znalazłam w chociaż jednej gazetce przepis godny mojej uwagi. Często celebryci małego i średniego kalibru prezentują "ulubione" dania na stronach brukowców i czytając ich przepisy mam wrażenie, że całymi dniami wysilają mózgownice nad przedstawieniem nam, prostym ludziom, jak najtrudniejszej, najmniej dla nas dostępnej i najmniej polskiej propozycji ich radosnej twórczości.
Przygotowując ten sernik bazowałam na przepisie z Kwestii smaku na sernik szafranowy. W międzyczasie zmieniłam jednak kilka szczegółów , m.in. zrezygnowałam z szafranu , i w związku z tym musiałam zmienić też nazwę ;-) Przymiotnik "mleczny" wydał mi się odpowiedni , bo dodaje się do tego sernika mleko skondensowane (słodzone , dlatego nie trzeba już dodawać cukru).
Kolejny smaczny sernik, jaki w ostatnim czasie gościł na naszym stole. Tym razem chałowy z przepisu Dorotki. Pyszny, o smaku chałwy, wyczuwalnym szczególnie w wyśmienitej polewie. Mój sernik sporo urósł podczas pieczenia, potem nieco opadł zostawiając wysokie boki, lecz to nie przeszkadzało nam pałaszować go ze smakiem ;) Polecam wypróbować, naprawdę świetny!
Propozycje były dwie, obie smaczne ale dwóch nie dam rady zrobić ani zjeść więc wybrałam chlebek włoski z ziołami. Skusiła mnie skórka, którą wyobrażałam sobie jako bardzo chrupiącą do tego aromatyczną bo posypaną ziołami, które bardzo lubię. I nie pomyliłam się bo tak właśnie jest. Chleb pięknie wyrastał i nie miałam z nim żadnych problemów.To był dobry wybór.
Czy tofu może smakować pysznie? Ano może! Jeśli zostanie odpowiedno przyrządzone nie jedna osoba będzie sie nim zajadała. Moja dzisiejsza propozycja to tofu zamarynowane w mieszaninie soku cytrynowego, sosu sojowego i sporej ilości świeżego imbiru, a następnie obtoczone w panierce sezamowej.
Ciastka okazały się pyszne, kruche, i wspaniale maślane. Kawałki czekolady idealnie tutaj pasują, moje były nawet całkiem spore, a skórka pomarańczowa nadaje tak cudownego aromatu, że nie można było się od nich oderwać. Nie lukrowałam ich ani niczym nie sypałam bo jak dla mnie były wystarczająco słodkie. A i tak nie wiem czy bym zdążyła bo zniknęły błyskawicznie:)
Pierwszy raz jadłam makaron soba i po raz pierwszy próbowałam takiego połączenia. Muszę powiedzieć, że bardzo mi smakowało. Przepis na to proste, pyszne danie znalazłam u Szarlotki i wiem już, że spróbuję kolejnych połączeń na japońską nutę. Z ciekawości i chęci, bo ja bardzo lubię poznawać nowe smaki.