Kaszę ugotować w osolonej wodzie. Cebulę obrać, drobno pokroić, przesmażyć na rozgrzanym oleju. Bułkę namoczyć w wodzie. Do miski wsypać kaszę, dodać wyciśniętą bułkę, natkę pietruszki i jajko.
Znam dwie takie osoby, które nie uznają innych przypraw w potrawach poza pieprzem i solą. Oczywiście same nie gotują, bo jak mogłoby być inaczej. Jednakże mam mieszane uczucia jeśli chodzi o wykazywanie nietolerancji w stosunku do wszelakich ziół i takich osób nie mogę bezwzględnie przekreślać jako swoich gości.
Pierwszy raz zrobiłam takie racuchy - chociaż nieraz jadłam , bo często robi je moja mama , sama nie miałam odwagi ich przygotować . Dawniej wydawało mi się , że jak coś jest z dodatkiem drożdży - to musi być jakiś skomplikowany przepis . Drożdże oswoiłam ;) i teraz nie boję się wypróbowywać przepisów z ich dodatkiem.
Ostatnio przeczytałam, że nie powinno się schabowych tłuc tak niemiłosiernie, ale co ja poradzę, że lubię raczej cienkie i dobrze wyklepane? Siła przyzwyczajenia i już.
Cukinię umyć, pokroić w plastry o grubości około1 / 1,5 cm. Posolić, popieprzyć i odstawić. Jajko utrzeć widelcem. Każdy plaster cukinii obtaczać w jajku a później w bułce tartej. Nakładać na rozgrzany tłuszcz. Piec z dwóch stron aż bułeczka nabierze złotego koloru.
Dzisiaj u mnie prozaiczne , ale smaczne danie . Miałam ochotę na kotlety mielone , bo dawno ich nie robiłam. Nie lubię gotowego mielonego mięsa , wolę sama zmielić - wtedy przynajmniej wiem , co jest w środku ;)
Długo tu nie piknikowałam, chociaż w międzyczasie zdążyłam odwiedzić wiele miejsc, zjeść kilka smacznych potraw, pogrillować i zrobić wiele rzeczy, które w dalszym ciągu ograniczają jeszcze moje blogowanie :-)Mam jednak nadzieję, że ktoś tu w tym czasie zaglądał, a nawet mam na to dowody :-)
Po serii potraw chińskich czas na realizację przepisów z kalendarza, który dostałam na gwiazdkę. Każdy dzień to osobna kartka, na każdej z nich po 3 przepisy. Czasem nawet tak egzotyczne jak na filety z krokodyla...
W tej potrawie oczywiście najlepszy jest sos śliwkowy. Kwaskowo-słodki, z wyraźną nutą imbiru. Nadaje mięsu ciekawego posmaku. U mnie w domu była prośba o dokładkę. Sosu! :)
Wszystkie składniki na bułeczki włożyć do miski i zagnieść ciasto (można użyć miksera, ja umieściłam je w maszynie do pieczenia chleba na wyrabianie i wyrośnięcie). Przykryć ściereczką i pozostawić do podwojenia objętości (około 1,5 h).
Mak sparzyć wrzątkiem poprzedniego dnia, nazajutrz wyłożyć na sito i dokładnie osączyć, po czym zemleć 3 razy w maszynce do mięsa. Do cukru w rondlu wlać ćwierć szklanki wody, nastawić na niezbyt silny ogień i ugotować syrop "do nitki", tzn. do chwili, gdy ostatnia spuszczona z łyżki kropla ciągnie za sobą cieniutką niteczkę. Odstawić z ognia, wsypać zmielony mak, bardzo dobrze wymieszać i dodać bakalie.
I w ten oto sposób patelnia grilowa, którą dostałam za gotowanie po polsku, oprócz zwyczajowych sznycelków z kurczaka lub indyka, usmażyła nam jeszcze kotlety z jajek. Jako, że to nie jest mięso, nie kładłam kotletów na suchej patelni, lecz ją trochę natłuściłam.
Pogoda ostatnimi dniami nas nie rozpieszcza, przynajmniej w moim mieście. Cały weekend było szaro i ponuro, nie chciało nam się z mężem nigdzie wychodzić. Zajrzałam jedynie w sobotni poranek na ryneczek, by kupić szparagi, kalarepkę, młodą kapustę, truskawki i rabarbar.
Bardzo lubię przepisy Nigelli bo wszystko co proponuje jest naprawdę smaczne. I nie chodzi tu o jakieś specjalnie wyszukane składniki ale o połączenie smaków. Dzisiejszy kotlet jest na to kolejnym dowodem. Kotlet jak kotlet ale aromatyczny sos musztardowy to jest to co mogę śmiało polecić na niedzielny obiad.