Dawno wypatrzone na forum WD (tutaj), ale jakoś nie miałam weny na nie. Teraz żałuję że dopiero je zrobiłam bo jest pyszne! W pracy i w domu wszyscy się zajadają :-)
Dalszy ciąg odkrywania przepisów Nigelli Lawson :) . Jestem nimi coraz bardziej zauroczona - potrawy są proste, smaczne i - co najważniejsze - ich przygotowanie zajmuje niewiele czasu.
Dzisiaj mały powrót do korzeni.Tak się wszystko zaczęło.To było pierwsze ciasto, które samodzielnie upiekłam. Piekłam je ciągle. Za czasów mojej podstawówki pojawiało się na stole niemal co niedzielę. Do tej pory je piekę. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to najbardziej charakterystyczny twór mojej kuchni już od najmłodszych lat.
Połączenie kruchego spodu, jabłek i twarogu bardzo nam posmakowało. A wiecie, dlaczego ma lekko różowy kolor? Nie miałam budyniu śmietankowego, więc dodałam...malinowy ;-)
Ten przepis mam od kilku lat, robię go przynamniej raz w roku, zazwyczaj w tłusty czwartek a jeśli nie to napewno w karnawale. Te oponki to świetna okazja, żeby przekonać dzieci do zjedzenia białego sera a dodatkowym argumentem jest to, że ser utrzymuje wilgoć i nawet na drugi dzień są świeże i smaczne.
Kolejny trunek jaki wyprodukowałam w domu to nalewka, czy wódka a może likier limonkowy. Skoro wychodzi dobry alkohol ze skórek cytryn, z mlekiem i bez to czemu miałby nie wyjść ze skórek limonki.
Bardzo, bardzo smaczne pączki! Co prawda bez nadzienia, ale mąją inne zalety. Są niesamowicie delikatne, a jeśli były smażone w odpowiednio wysokiej temperarurze stają się puszyste, a ich wnętrze jest pełne dziurek.
Przepis na to ciasto znalazłam u Magoldie i jak tylko je zobaczyłam wiedziałam, że je zrobię. Zabierałam się za nie kilkakrotnie ale za każdym razem jakoś tak się składało, że rezygnowałam z niego na rzecz innego ciasta. W końcu jednak udało mi się.
Nowy rok na blogu ;-) zaczynam sernikiem z dodatkiem czekoladowych cukierków ze śliwkami. Upiekłam go z okazji swoich urodzin, których nie powiem - dobrze, że mamy w domu gaśnicę. ;-) Ciasto pycha, w przyszłości wprowadziłabym tylko jedną zmianę - zrezygnowałabym z cukierków na wierzchu ciasta w ogóle, ew. drobno posiekaną ciemną czekoladą ozdobiłabym cieniutko brzeg ciasta, ale to już bardziej dla koloru, kontrastu.
Na Święta nie piekłam typowego piernika , ale taki oto tort składający się z sześciu orzechowo-miodowych placków i masy orzechowo-śmietanowej.Z początku pomyślałam sobie , że znowu trafiłam na wybrakowany przepis , bo w składnikach do ciasta nie było tłuszczu. Postanowiłam zaryzykować , ale z niepokojem obserwowałam jak ciasto klei się do stołu i rąk. Poradziłam sobie z tym jednak , używając podczas wałkowania folii , choć i tak nie było łatwo zważywszy , że moja forma była większa od tej zalecanej i placki wyszły bardzo cieniutkie.
Są bardzo smaczne, ale podejrzewam, że nie każdemu będą smakować. Duża ilość gorzkiej czekolady sprawia, że jest to deser tylko dla wybranych. Tych, którzy gorzką czekoladę kochają i dla których nigdy nie ma jej za dużo :) Najlepsze na drugi, a nawet trzeci dzień. Polecam wszystkim łasuchom :)
Dawno nie piekłam sernika, więc postanowiłam rozejrzeć się w poszukiwaniu ciekawego przepisu. Długo nie musiałam szukać, bo pierwszą osobą, która przyszła mi na myśl była Majanka :) Jej blog to istna skarbnica sernikowych receptur ( z której już nieraz korzystałam ) - więc i tym razem wyszperałam coś smakowitego.
Przez ostatnie dni energię czerpaliśmy pochłaniając wołowinę po burgundzku. Wielki garnek jedzenia podgrzewanego co dzień na nowo. Za każdym razem danie stawało się coraz smaczniejsze, no i było go coraz mniej. Coś w tym jest. ;-)