Wczoraj wybieraliśmy się na najnowszą część Harrego Pottera, bilety kupione, wcześnie się zebraliśmy i ogólnie nastrój pozytywny, ale niestety nie udało się nam dotrzeć do kina. Drogi na naszym osiedlu były tak oblodzone, że musieliśmy zrezygnować z wyprawy i wrócić do domu. Przyznam, że bardzo mnie to zdenerwowało.
Pierwszy raz ten przepis widziałam w którymś z programów Ricka Steina. Jest banalnie prosty a ciasto wspaniałe - słoneczne, pozytywne i stawiające na nogi w zimowe dni.
Są bardzo smaczne, ale podejrzewam, że nie każdemu będą smakować. Duża ilość gorzkiej czekolady sprawia, że jest to deser tylko dla wybranych. Tych, którzy gorzką czekoladę kochają i dla których nigdy nie ma jej za dużo :) Najlepsze na drugi, a nawet trzeci dzień. Polecam wszystkim łasuchom :)
Dawno nie robiłam muffinek, a że znalazłam wolną czekoladę w szufladzie zabrałam się za ten przepis znaleziony w gazetce Wypieki z blachy. Muffinki są a raczej były bardzo smaczne. Mocno czekoladowe, niezbyt słodkie. Zniknęły bardzo szybko zatem polecam:)
Małe, słodkie trufelki - myszki zajadam dziś w towarzystwie Atinki (u której troszkę później je zobaczymy) i Szarlotki, która pomysł znalazła w "Złotej księdze czekolady". Moje myszki może nie są urodziwe, ale za to jakie smaczne! Pomagał mi przy nich synek i oczywiście wyjadał żelki, które posłużyły nam do zrobienia ogonków ;-). Myszki są pyszne, w smaku przypominają nam bajaderki.
Ponieważ większość pierników zniknęła z puszek w niewyjaśnionych okolicznościach, postanowiłam zrobić jeszcze jedne. Miałam już cienkie dekorowane, nadziewane, teraz zapałałam chęcią zrobienia grubych i puchatych.
Przedstawiam Wam moje pierniki, upiekłam je w sobotę i wyszło ich, aż 200 sztuk. Skorzystałam ponownie z mojego starego, niezawodnego przepisu, który już w tamtym roku opublikowałam na blogu. Porównajcie, które pierniki są ładniejsze te z 2009 czy te nowe, polecam!
Kolejny sernik i znowu w wersji czarno-białej , tym razem na spodzie z ciasta 'brownie'. Coś dla wielbicieli zarówno czekolady jak i serników , czyli chyba dla wszystkich , bo nawet jeśli ktoś nie przepada za sernikami , to nie znam osoby , która nie lubiłaby czekolady ;-)
Bardzo lekkie i puszyste ciasto z waniliową, chrupiącą kruszonką, podane z masłem, ulubionym dżemem i kubkiem gorącego kakao. Na zimowe poranki, jak znalazł:) tym bardziej, ze ciasto jest świeże nawet na drugi dzień (oczywiście odpowiednio przechowywane), więc mozna je upiec wcześniej.
Jest to jeden z moich wypieków przedświątecznych, na który przepis znalazłam na tym blogu. Babka jest bardzo prosta do wykonania, aczkolwiek na drugi raz poczyniłabym następujące zmiany: dodałabym wanilii (najlepiej w laskach), i upiekłabym ją w blaszce bardziej płaskiej niż wysokiej, ponieważ nie rośnie za duża i ma tendencję do opadania.
Ten sernik to połączenie dwóch smaków, które kojarzą mi się ze świętami - masa serowa z dodatkiem świeżo startej skórki pomarańczowej i masa makowa o aromacie migdałów. Jest bardzo delikatny i kremowy, z niespodzianką w postaci maku z drobinkami czekolady. Niezbyt słodki, jest świetną odmianą po ciężkich, świątecznych wypiekach
Na świątecznym stole nie mogło zabraknąć ryb. Bardzo je lubię, więc postanowiłam po raz pierwszy sama zrobić rybę po grecku. Moja mama zawsze w ten sposób przyrządza dorsza, a więc i ja zrobiłam właśnie tę rybę. Korzystałam z przepisu z bloga W kuchennym oknie. Mniam, pyszności:)
Tak, mamy już Nowy Rok, a ja jeszcze nie pokazałam świątecznego sernika;). Na święta zrobiłam ciasta wg sprawdzonych przepisów, był to : makowiec, piernik na Guinnessie, a także ten piernik mojej mamy. Postawiłam za to na nowy sernik, na który przepis podała Dorotuś. Świąteczny, miękki, wilgotny, z dodatkiem rodzynek, pełen sera, a właściwie sam ser, bo to sernik bez spodu. Wszystkim bardzo smakował, pyszności! Na pewno zrobię go jeszcze nie raz, to zdecydowany hit!:)