Kroimy upieczone ciasto na 2 w miarę równe części i smarujemy dolną warstwę marmoladą, podgrzaną z sokiem cytrynowym. Kładziemy na wierzch drugą część ciasta. Ucieramy składniki lukru i polewamy nim wierzch ciasta. Wierzch posypujemy skórką pomarańczową.
Makaron ugotować wg instrukcji na pudełku. Osaczyć na sitku. W szerokim garnku rozgrzać oliwę i podsmażyć krotko czosnek, posolić do smaku. Wrzucić osaczony makaron, wymieszać i przerzucić na talerz. Posypać parmezanem i gotowe.
Drugi kuchcik nie toleruje laktozy. Oczywiście to wyjaśnia w dużym stopniu nasze z nim zmagania codzienne, a właściwie jego zmagania ze swoim bolącym brzuszkiem i nieposłusznymi jelitami. Okazało się też, że przygotowywanie posiłków z pominięciem laktozy jest dużo trudniejsze niż początkowo sądziłem. Właściwie pochodnych mleka używamy w kuchni do wszystkiego. Nie mówiąc już w składzie ilu półproduktów można je znaleźć.
Ciastka trzeba zmiksować albo utłuc na drobno - raczej nie powinno być dużych kawałków - powinno to trochę przypominać bułkę tartą. Roztopionym masłem zalewam ciastka i mieszam dokładnie widelcem aż powstanie lepka masa. Nie można tez przesadzić, żeby nie powstała paciaja.
Białka ubiłam na sztywno - dodałam cukru i wymieszałam dokładnie. Następnie dodałam drobno zmielonych migdałów, sól i cynamon. Wymieszałam masę dokładnie. Następnie stopniowo dodawałam resztę migdałów i wyrabiałam ciasto ręką.
Ciasto zrobiłam z samej masy serowej bez "spodu" w małych keksówkach. Zrobiłam tylko połowę porcji bo tylko tyle tofu miałam :-( i bardzo żałuję, ale wiem że niedługo znów go zrobię z całej porcji :-)
Zauważyłam, że przepis na to ciasto jest praktycznie wszędzie taki sam. Ja akurat dostałam go od koleżanki z liceum. Być może kładę warstwy nie w tej kolejności co większość, ale tak mi się podoba :) Użyłam mrożonych porzeczek i resztki agrestu, w ramach czyszczenia zamrażalnika. A ciasto robiłam dla Mamy na imieniny :) i dla Taty na Dzień Ojca :) oczywiście, żeby Mąż mógł również zjeść, była to wersja bezglutenowa.
Ciasto wyszło smaczne, aczkolwiek strasznie wysuszył się jego spód, tak, że można było trzymać pół pizzy w ręce ;) Może to wina mąki przeze mnie użytej. Ale muszę powiedzieć, że brzegi nawet się zarumieniły :)
Zrobiłam wczoraj pyszne kotlety z resztek :-) Wyszło ich 7 niedużych sztuk, w sam raz do pracy. Niestety jak rano wstałam okazało się że zostały tylko 3 (jakiś krasnolud się dobrał a później mówił że pyszne były :-) ), udało mi się zrobić zdjęcie pozostałym :-)
W sobotę upiekłam babeczki kakaowe z czekoladą, oczywiście bezglutenowe. Nie wiem co mnie napadło, żeby użyć do nich częściowo mąki tzw. mlecznej (nie polecam). Babeczki zrobiły się "kauczukowe" ;) ostrzegałam, że są niejadalne, jednak dzielna rodzinka się poczęstowała. Niestety babeczek zostało jeszcze kilka, a ja nie chciałam ich wyrzucać. Przypomniałam sobie ciasto z czerstwego chleba i postanowiłam przerobić te moje gnioty na coś wartościowszego.
Placek jest wilgotny, opada lekko po upieczeniu, ale nie jest zbity. Mąka kukurydziana i skrobia ziemniaczana z powodzeniem zastępują mąkę pszenną (są również tańsze niż gotowe mieszanki). Polecam je do ciast, w ogóle nie czuć różnicy.
Smaczne naleśniki, do których użyłam mąki z gryki palonej. Zastanawiałam się do czego ją wykorzystać, ponieważ jej smak jest zbyt mocny na chleb i ciasta. Za to do naleśników podanych na wytrawnie, pasuje jak najbardziej.