Czym różnią się biscuits od angielskich scones ? - niczym ;-) Oczywiście są na nie różne przepisy , ale generalnie jest to jedno i to samo.Niektórzy twierdzą , że ten przepis jest jednym z najlepszych.
Właściwie to nie jest takie prawdziwe 100-procentowe tiramisu , przede wszystkim dlatego , że nie zawiera jajek . Poza tym zrobiłam je bez dodatku alkoholu [ ze względu na brany antybiotyk :( ] , no i z kawą rozpuszczalną zamiast porządnego espresso . Czyli można powiedzieć , że to taka namiastka tiramisu - ale całkiem smaczna ;)
Tiramisu (wł. tirarse su -ocknij się , przebudź się, a także tirami su - poderwij mnie) - tego włoskiego deseru próbowałam po raz pierwszy 2 lata temu w slonecznej Italii. Od tamtej pory robiłam go kilka razy, ale od kiedy prowadzę bloga, całkowicie pochłonęły mnie nowe przepisy i zapomniałam o tym smakowitym deserze.
Tak, to nie pomyłka... znowu zrobiłam tiramisu :)Deser przygotowany jakiś czas temu tak smakował mojemu synkowi, że ciągle prosił mnie o powtórkę. Zrobiłam więc tiramisu ponownie, lecz tym razem odeszłam od klasycznego przepisu.
Korciły mnie już od dawna , ostatnio robiła je Ewa , wcześniej Atina , a przepis pochodzi od Caritki . Pyszne kawowe kuleczki w kakaowej otoczce - takie mini-tiramisu :-)
Zobaczyłam tiramisu na blogu Komarki. Prawdziwe. Truskawkowe. Pachnące. Patrzyło na mnie i kusiło... Musiałam je zrobić. Zrobiłam :) Jest pyszne, mocno truskawkowe, mocno wilgotne...i szalone... Dlaczego szalone? Bo nawet nie wiem, czy mogę je nazwać tą wiele mówiącą, piękną nazwą tiramisu...bo moje nie chciało się słuchać, uciekało, nie chciało stać na baczność w pięknym kształcie kostki.
Mascarpone. Mocna kawa. Likier amaretto. Biszkopty. Wiórki czekolady. Smak. Aromat. Ogarniają mnie wspomnienia... Zamykam oczy... Czuję zapach, słyszę gwar, głośną rozmowę przy stoliku obok, język włoski... Ach jego wydźwięk jest melodią dla mych uszu... Widzę wąskie uliczki, słońce odbijające się w witrynie cukierni... A potem... potem widzę zachwycający mnie Rzym, w którym czuję się taka mała, w którym czuję wielkość, wieczność miasta...
Dziś rozpoczyna się kolejna blogowa zabawa przygotowana przez Olgę Smile. "Kuchnia Świąteczna i Noworoczna" trwać będzie przez cały miesiąc i mam nadzieję, że przyniesie nam wiele kulinarnych inspiracji. Jest dla mnie lekkim szokiem, że to już, że mamy grudzień i że za około 3 tygodnie wszyscy siądziemy z naszymi bliskimi przy wigilijnych stołach. Może zabrzmi to banalnie, ale nie mogę uwierzyć, że ten czas tak szybko pędzi....
Żółtka ubijamy z cukrem na puszysty krem (można na parze), dodajemy mascarpone i ekstrakt waniliowy. Kawę mieszamy z Amaretto. W kwadratowym naczyniu (20x20cm) układamy warstwę biszkoptów zanurzonych na chwilę w kawie, nakrywamy połową kremu, posypujemy kakao, następnie znowu biszkopty, krem i kakao. Zawijamy szczelnie i chowamy na noc do lodówki. Smacznego :)
To jest niesamowite jak ten czas pędzi! Wprost nie mogę uwierzyć, że prowadzę tego bloga już 3 lata! Tak, tak, 3 lata. Zaczęło się tak niewinnie 24 października 2007roku. Założyłam tego bloga i byłam zupełnie zielona, to miał być mój zeszyt z zapiskami, taki mały w tym wielkim świecie internetu.
Czas na świąteczne słodkości, a co za tym idzie wspólne świąteczne pieczenie. Podobnie jak w zeszłym roku, umówiłam się z Atinką i Cudawianką na pieczenie wielkanocnej babki. Wybrałyśmy przepis Bajaderki znaleziony u Dorotuś na babkę tiramisu z sosem mascarpone. Jaka ona była pyszna! Bardzo wilgotna, ciężka, aromatyczna, a alkoholowy sos mascarpone o smaku kawy to wspaniały dodatek. Ciasto ma w sobie wszystko to, co lubimy. Bardzo polecam, a Wam Kochane dziękuję za wspólne pieczenie. :*
Latem kiedy był sezon na maliny, w ogóle ich nie kupowałam. Po pierwsze dlatego, że ich cena była dość wysoka, a po drugie dlatego, że z powodu tej ceny mało ich schodziło i zazwyczaj były mocno przechodzone. Tym bardziej cieszy mnie ich drugi wysyp i zdecydowanie niższa cena. Między przetworami udało mi się zrobić z nich szybki deser w postaci malinowego tiramisu.
Kochani zakochałam się ... w TIRAMISU! (wł. tirarsi sù – ocknij się, przebudź się, ale też tirami sù poderwij mnie) Nawet znaczenie tego deseru zachęca do flirtu.