Co to za wakacje, skoro trzeba spędzać je w swetrze i pod parasolem?! Lato zdecydowanie nas w tym roku nie rozpieszcza… Mam wrażenie, że lipiec składa się na przemian z deszczu i deszczu. W taką pogodę nietrudno o przeziębienie, albo przynajmniej chandrę. Tak się jednak szczęśliwie składa, że znam antidotum na jedną i drugą przypadłość. Gorący napój pachnący cytryną i ziołami, słodki jak miód od razu postawi Was na nogi!
Takie niby mojito, ale nie mojito ;). Woda z miętą, bez limonki, ale z cytryną. Orzeźwia w upalne dni (nareszcie jest więcej słońca!). Uwielbiam takie napoje.
Ciasteczka wyszły mega kruche, dość sypkie, ale jednak trzymające formę. Herbata nie jest specjalnie wyczuwalna (D. pytał, czy to mak). Za to skórka nadaje bardzo przyjemny pomarańczowy posmak. Ogólnie smakują dobrze, i jestem z nich zadowolona.
To bułki. Nie zachwycają oryginalnością, nie zawierają żadnych zaskakujących dodatków, ale są smaczne i sądzę, że nikt by taką bułeczką na śniadanie czy kolację nie pogardził.
Deser pendżabski składający się głównie z marchwi i mleka. Dodatek kardamonu daje przyjemny aromat. Bardzo mi posmakował i myślę, że niejadki nie lubiące warzyw też mogą go polubić :)
To jedno z tych dań, od których nie sposób sie oderwać. Po prostu... wstajesz od stołu, kiedy nic a nic nie zostanie na patelni. I długo wspominasz ten smak:)
Tortilla popularna jest na całym świecie. W wielu sklepach bez problemu można kupić gotowe placki, których wypełnienie ogranicza tylko nasza wyobraźnia. Farsz do tortilli może stanowić wszystko - warzywa, mięso, ryby, zioła, ser, owoce morza, sosy i dipy. Meksykanie znają przynajmniej kilkanaście zastosowań tortilli, którą zawijają, nadziewają, smażą, pieką, łamią, grillują, maczają w sosach.
Przepis znaleziony u Majanki, wywodzący się z kuchni japońskiej. Podawałam go razem z wieprzowiną, o której mowa w następnym poście. Całkiem nowe doświadczenie...ciekawe i nawet smaczne.
Lubicie makaron? Na pewno. Przecież wszyscy lubią makaron! A już zwłaszcza taki w kremowym wydaniu ze zdecydowanymi dodatkami smakowymi. Taki z włoskimi akcentami. I posypany parmezanem. Kto się oprze? Na pewno nie ja ;)