W taki wietrzny, pochmurny dzień, dobre jest coś, co nas rozgrzeje i doda sił. Taką potrawą jest dla mnie właśnie gulasz, gęsty, zawiesisty i pachnący przyprawami.
Przepisów przetestowałam ostatnio kilka, niestety wraz z powrotem do pracy zostało mi mało czasu na cokolwiek innego. Jednakże dziś, jako że jestem w trakcie pieczenia i czekam na wyjęcie ciasta z pieca postanowiłam nadrobić przynajmniej część zaległości.
Cebularze zawsze przypominają mi weekendy w Kazimierzu Dolnym. Uwielbiam te kolejki przy kogutku i roznoszący się zapach. Wypieki ze słynnej kazimierskiej piekarni, przywożę do domu. Są niepowtarzalne i mają swój klimat.
To jest najprostsza na świece sałatka, która może służyć jako dodatkowa przystawka do obiadu dla znajomych. Jest tak łatwa w przygotowaniu, że aż żal postawić ją samotnie na stole.
Chlebki te są podobne do Bagietek , jednak przygotowuje się je inną techniką - ciasto zwija się jak rolady , a podczas pieczenia smaruje się wodą (lub spryskuje , tak jak ja to robiłam).
Ostatnio mnie tu nie było dość długo - odpoczywałam od gotowania :)Za mną udany wypad na wyspy tropikalne, wbrew pozorom w Europie, i to całkiem niedaleko - jeśli jesteście zainteresowani, więcej możecie przeczytać tu. Ze wszystkich smakowitości, jakie ostatnio jadłam, mogę zamieścić przepis na pyszny koktajl o nazwie Pinacolada, nie robiony oczywiście przeze mnie, ale popatrzcie jaki ładny - i równie pyszny.
Jajka ugotować na twardo. Cebulę i łososia pokroić na kawałki, przekręcić przez maszynkę. Ugotowane jajka drobno pokroić lub rozgnieść widelcem. Wszystkie składniki połączyć.
Jest to chlebek o miękkim i puszystym wnętrzu , z charakterystyczną głęboko naciętą w kratkę skórką (dodam , że wspaniale chrupiącą).Do jego wykonania , jako zaczątka , używa się kawałka ciasta pozostawionego z bagietek. Nie jest to jednak konieczne , bo taki zaczątek można wykonać oddzielnie , niezależnie od tego , czy wcześniej piekliśmy bagietki , czy też nie :-)