Oddzielić żółtka od białek i ubić je na sztywno z cukrem. Do białek dodać po jednym żółtku i ubijać. W osobnym naczyniu zmieszać mąkę i proszek - całość powoli dodawać do piany.
Śledzie namoczyć w wodzie. Warzywa ugotować w mundurkach, następnie obrać i zetrzeć na tarce o grubym sicie. Jajka ugotować na twardo, obrać, drobno pokroić. Cebulę obrać, pokroić w drobną kostkę, sparzyć gotowaną wodą przez około 2 minuty.
Podobno sos carbonara jest jednym z najprostszych sosów do spaghetti. No ja dzisiaj stwierdziłam, że można go zrobić szybciej i prościej no i przy tym zdrowiej. Gdy podziękujemy za ser to nie dość, że odchodzą kalorie, to jeszcze robocizna związana z wytwarzaniem jego tartej wersji. O żółtkach też zapominamy, a śmietana wcale nie musi być kremówka (słodka).
Kurczaka podziel na kawałki i usmaż na oliwie na rumiano. Na tej samej oliwie usmaż cebulę i czosnek. Kiedy się zeszklą, wrzuć pomidory i duś przez chwilę.
Cebulę obrać, pokroić w plastry, przesmażyć na oliwie. Połączyć z wywarem, doprawić solą i pieprzem. Gotować. Część cebuli zostawić do dekoracji, resztę zmiksować w blenderze. Całość wymieszać. Wlać do salaterek, udekorować bagietką i cebulą.
Żółtka ucieram z cukrem na puszystą masę w misce. Dodaję śmietanki, mieszam dokładnie i stawiam miskę na garnek z gotującą się woda. Podgrzewam całość ciągle mieszając. Nie wolno doprowadzić do wrzenia, bo masa może się zważyć.
W oryginalnym przepisie, to ciasto nazywa się "do góry nogami", bo po upieczeniu i ostygnięciu, trzeba je było odwrócić tak, aby kruchy spód znalazł się na górze. Ja postanowiłam jednak zostawić je tak, jak było upieczone, bo szkoda mi było tej delikatnej pianki.
Już sama nazwa brzmi obiecująco ;-) Co prawda jest to ciasto , które wymaga poświęcenia sporo czasu i pracy , ale w końcu raz na jakiś czas można pokusić się o zrobienie takiego kolorowego przekładańca , tym bardziej , że smakuje wybornie. Bardzo polecam :-)
To jedno z lepszych ciast , które mogłam kupić w sklepie. Jednak już dawno żadnych nie kupowałam , a , że ten smak chodził za mną od jakiegoś czasu , więc postanowiłam poszukać przepisu w kopalni informacji , zwanej internetem ;-)
Nosiłam się z zamiarem upieczenia tego ciasta od dosyć dawna. Nie dlatego , że nie byłam do niego przekonana , a po prostu brakowało mi weny albo zwyczajnie o nim zapominałam. Ostatnio miałam okazję podziwiać ciasto marchewkowe na kilku blogach i chyba właśnie to wzmogło mój apetyt na nie.
Szukałam przepisu, do którego mogłabym zużyć zapas limonek, których miałam w lodówce prawie kilogram - trafiliśmy ostatnio w Auchan na dostawę limonek w bardzo atrakcyjnej cenie. Mój mąż zużywa limonki zamiast cytryn do herbaty - polecam Wam ten sposób, taka herbata smakuje o wiele lepiej niż tradycyjna z cytryną.
To ostatnio bardzo popularne na Podlasiu ciasto , goszczące najczęściej na weselnych stołach. Piszę "ostatnio" , bo za moich czasów w ogóle się o nim nie słyszało. Tak , że jako rodowita Podlasianka dopiero teraz miałam okazję spróbować tego cuda. Na początek należałoby jednak ostrzec , że jest to ciasto dla cierpliwych
Jeśli lubicie ciasta kokosowe , zwłaszcza takie z masą przypominającą wnętrze batonika Bounty , to ten przepis jest właśnie dla Was. Odkurzyłam go w swoim starym notatniku i troszeczkę udoskonaliłam (tak mi się przynajmniej wydaje).
Lubię przygotowywać dania z woka, bo pomijając czas na przygotowanie składników, sam proces gotowania zajmuje mało czasu. Mięso smaży się szybko, a warzywa nie tracą chrupkości. Ten przepis mogę zdecydowanie polecić, jeśli chcecie skosztować prawdziwej kuchni azjatyckiej - mój mąż niedawno wrócił z Singapuru i twierdzi, że ten sos smakuje dokładnie tak samo, jak potrawy podawane tam.
Przepis może trochę nie na czasie , ale co tam ;-) Kiedyś piekłam to ciasto tylko na roczne święta. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek , bo uświadomiłam sobie , że odkąd mam tego bloga , jeszcze nie piekłam Orzechowca , a to już zbyt długa przerwa , żeby czekać aż do świąt.