Już sama nazwa brzmi obiecująco ;-) Co prawda jest to ciasto , które wymaga poświęcenia sporo czasu i pracy , ale w końcu raz na jakiś czas można pokusić się o zrobienie takiego kolorowego przekładańca , tym bardziej , że smakuje wybornie. Bardzo polecam :-)
To jedno z lepszych ciast , które mogłam kupić w sklepie. Jednak już dawno żadnych nie kupowałam , a , że ten smak chodził za mną od jakiegoś czasu , więc postanowiłam poszukać przepisu w kopalni informacji , zwanej internetem ;-)
Nosiłam się z zamiarem upieczenia tego ciasta od dosyć dawna. Nie dlatego , że nie byłam do niego przekonana , a po prostu brakowało mi weny albo zwyczajnie o nim zapominałam. Ostatnio miałam okazję podziwiać ciasto marchewkowe na kilku blogach i chyba właśnie to wzmogło mój apetyt na nie.
Szukałam przepisu, do którego mogłabym zużyć zapas limonek, których miałam w lodówce prawie kilogram - trafiliśmy ostatnio w Auchan na dostawę limonek w bardzo atrakcyjnej cenie. Mój mąż zużywa limonki zamiast cytryn do herbaty - polecam Wam ten sposób, taka herbata smakuje o wiele lepiej niż tradycyjna z cytryną.
To ostatnio bardzo popularne na Podlasiu ciasto , goszczące najczęściej na weselnych stołach. Piszę "ostatnio" , bo za moich czasów w ogóle się o nim nie słyszało. Tak , że jako rodowita Podlasianka dopiero teraz miałam okazję spróbować tego cuda. Na początek należałoby jednak ostrzec , że jest to ciasto dla cierpliwych
Jeśli lubicie ciasta kokosowe , zwłaszcza takie z masą przypominającą wnętrze batonika Bounty , to ten przepis jest właśnie dla Was. Odkurzyłam go w swoim starym notatniku i troszeczkę udoskonaliłam (tak mi się przynajmniej wydaje).
Lubię przygotowywać dania z woka, bo pomijając czas na przygotowanie składników, sam proces gotowania zajmuje mało czasu. Mięso smaży się szybko, a warzywa nie tracą chrupkości. Ten przepis mogę zdecydowanie polecić, jeśli chcecie skosztować prawdziwej kuchni azjatyckiej - mój mąż niedawno wrócił z Singapuru i twierdzi, że ten sos smakuje dokładnie tak samo, jak potrawy podawane tam.
Przepis może trochę nie na czasie , ale co tam ;-) Kiedyś piekłam to ciasto tylko na roczne święta. Tym razem zrobiłam jednak wyjątek , bo uświadomiłam sobie , że odkąd mam tego bloga , jeszcze nie piekłam Orzechowca , a to już zbyt długa przerwa , żeby czekać aż do świąt.
Ciasto piekłam 30 minut w 200 stopniach a na koniec podpiekałam od dołu 10 minut. Bałam się, że przy soczystych jabłkach będzie niedopieczony i mokry. Ciasto wyszło rewelacyjne!
Ten przepis chodził za mną od czasu , kiedy Dorotus podała go na swoim blogu. Piękne jak zwykle zdjęcia dodatkowo mnie kusiły , więc w końcu uległam ;-) Serniczek wyszedł przepyszny , a rodzinka była zachwycona (łącznie ze mną). Zresztą nie mogło być inaczej - nie dość , że sernik , to jeszcze z orzechami. Takiemu połączeniu naprawdę nie można się oprzeć :-)