Mój mąż śmieje się ze mnie, że im dziwniejszy przepis, tym bardziej jest prawdopodobne, że mnie zainteresuje. Coś w tym jest... Już sama nazwa "lambada" brzmi interesująco :)
Zmiel herbatniki, wymieszaj je z roztopionym masłem i ułóż na dnie tortownicy o średnicy 24 cm. Wstaw tortownicę do lodówki.Czekoladę rozpuść na parze i ostudź.
Te wspomnienia skusiły mnie do zrobienia deseru, który w pewien sposób przypomina dzieciństwo. Dlaczego? Spróbujcie sami, a sami zobaczycie ;-) kolory z dzieciństwa.
Zgodnie z życzeniem Ukochanego upiekłam sernik. Oczywiście inny niż te, które piekłam do tej pory, bo muszę wypróbować każdy przepis. Miałam w szafce krem krówkowy, więc postanowiłam tym razem go wykorzystać. Przepis na ten sernik znalazłam u Alexandry. Ciasto jest fantastyczne w smaku. Krem krówkowy dodaje słodkości, a orzechy świetnie do niego pasują, jak w batoniku "Snickers".
Sezon truskawkowy już prawie dobiega końca, a ja nie mam dość tych cudownych owoców. Pokochałam truskawki, a one mnie, więc sobie razem tak truskawkowo jemy ;) Ten deser widziałam po raz pierwszy na blogu Dorotuś, później u Myszki i Abbry, więc już dłużej nie mogłam zwlekać tylko kupić truskawki i go wykonać. Polecam, bo jest naprawdę przepyszny, taki lekki, taki zwiewny, taki aromatyczny i taki.... truskawkowy :)
Pianka powstała z przypływu chwili, ale czyż takie pomysły nie są właśnie najlepsze? Muszę powiedzieć, że truskawek objadłam się przez ten tydzień sporo, ale jeszcze nie mam ich dość:)
Zauroczona słodkościami tworzonymi przez dorotus.76 postanowiłam wykorzystać zapomniany przepis ze starego zeszytu na gałki-bajaderki - trochę go zmodyfikowałam i wyszły całkiem niezłe trufle bajaderkowe :)
Czekoladowo mi ha ha!!! Jestem rozgrzeszona, bo musiałam się dosłodzić po czwartkowym zemdleniu po pobraniu krwi. :) Zabrali mi moją czerwoną, piękną krew, więc mój organizm się zbuntował i pozbawił mnie przytomności. Po powrocie do domu stwierdziłam, że czas upiec w końcu te muffinki, które kusiły mnie na blogu Cudawianek :) Ukochany zjadł babeczki do kawy i stwierdził, że są pyszne, mięciutkie i baaaardzo czekoladowe!
Jakbym mogła cofnąć czas i znowu być dzieckiem, w nagrodę za grzeczne zachowanie czy za dobre stopnie chciałabym dostać... wcale nie lalkę Zuzię, co „w główce ma marzeń sto”, tylko leguminę z ryżu. Byłaby moją motywacją, starałabym się, by ją dostać i móc się nią delektować. Właśnie dzisiaj to odkryłam:)
Tiramisu stało się bardzo popularne w ciągu kilku ostatnich lat - i nic dziwnego, bo jest to deser banalnie prosty w przygotowaniu, i niesamowicie smaczny. Ja lubię podawać tiramisu w małych pucharkach, bo nie trzeba wtedy martwić się o to, jak wyjąć deser z formy, nie niszcząc jego ślicznego wyglądu - pamiętajmy, że w prawdziwym włoskim tiramisu nie ma żelatyny.
Czereśnie umyć i osączyć. W oryginalnym przepisie powinny być z pestkami – ja dryluje dla dziecka. Formę do ciasta – najlepiej z kamionki ( średnicy 25-30 cm) nasmarować masłem i na dnie poukładać czereśnie. Do miski wsypać mąkę, sól, cukier – dodać jajka i i wlać odrobinę letniego mleka. Wymieszać. Następnie cały czas mieszając dodawać resztę mleka. Ciasto musi mieć konsystencje ciasta naleśnikowego.
Nie ma serca jest babeczka;) Dla wszystkich, którzy nie lubią czekolady, dzisiejszego święta, pochmurnego nieba, deszczowej pogody i sąsiada podglądacza:))))
Wszystkie składniki połączyć i zagnieść kruche ciasto. Włożyć do lodówki na 1 godzinę. Foremki do babeczek natłuścić margaryną i obkładać ciastem. Piec w temperaturze 180 st. w nagrzanym piekarniku, aż babeczki nabiorą złotego koloru.
Ten sernik to prawdziwy hit, to przebój, to ciasto, które naprawde warto zrobić. Jest niesamowicie smaczny, mokry, z delikatnym kruchym spodem, sernikowym aromatycznym środkiem oraz lekką mgiełką złotego kokosu na wierzchu... Mmmm... bardzo, bardzo smakował mojemu Ukochanemu.