Dlaczego rodzinne ? Nie mam pojęcia , może dlatego , żeby wyróżniały się spośród innych przepisów ;-) W każdym razie nam bardzo smakowały , a w szczególności m-żonkowi , który nawet zaofiarował się , że następnym razem zrobi je sam...
Nocne bułeczki widziałam już na wielu blogach, wszędzie zachwalane, wszyscy mówią, że pyszne i wiecie co tak się zastanawiam, dlaczego dopiero teraz je upiekłam... ? Te bułeczki są wspaniałe, przepyszne!
Mocno czekoladowe ciasteczka w cukrowej skorupce - idealne dla wielbicieli czekolady. Już dawno chciałam je zrobić, ale ciągle coś mi przeszkadzało - a to czekolady zabrakło, a to mikser się zepsuł - ale w końcu się udało. Małe, na jeden kęs - wystarczy zjeść kilka, żeby zaspokoić zapotrzebowanie na czekoladę :-)
Składniki ciasta zagnieść razem i odstawić na ok. godzinę do wyrośnięcia. Zagnieść razem z cebulką i salami i podzielić na 8 części. Uformować kulki i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Odstawić na ok. 30 minut. Piec 15-20 minut w temperaturze ok. 200 stopni.
Ciecierzycę kupiłam dawno temu bez okazji. Od tamtej pory leżała w szafce. Gdy więc wczoraj szukałam pomysłu na dzisiejszy obiad, natrafiłam między innymi na ten przepis. A ponieważ do wykorzystania miałam jeszcze fasolkę, to długo się nie zastanawiałam.
Wreszcie miałam jednocześnie chwilkę czasu, ogromną ochotę na coś słodkiego oraz gościa. Zrobiłam więc szybki przegląd lodówki i zamrażarki. Rzut oka na zegarek. Zdążę! Uff!
Nie spodziewałam się, że ta sałatka może być tak dobra. Łagodność marchewki przełamana ostrością fety i zielonego pieprzu w parze z sosem czosnkowym. Trudno było się od niej oderwać:) Przepis zgłaszam do Baru sałatkowego.
Tahina to pasta sezamowa ze zmielonego sezamu i oleju. o orzechowym smaku, niezwykle popularna w krajach arabskich. Jej specyficzny smak i zapach nie dają sie niczym zastąpić. W wielu arabskich wypiekach zastępuje jajka-zamiast jednego jajka używa sie dwóch łyżeczek pasty rozmieszanej z odrobiną wody.
Święta zostawiły po sobie miłe wspomnienia. Tegoroczne osładzane były ciasteczkami. Jeden przepis zaczerpnęłam z czasopisma "Living", a drugi znalazłam u Bei. Oba są autorstwa Marthy Stewart. Ciasteczek już nie ma. Były bardzo smaczne. Kawowo-pomarańczowe odkryły oba smaki, miały ciekawą konsystencję, pyszny chrupiący brzeg, a maślane z drobinkami soli zaskakiwały pysznym limonkowym środkiem.
Przepis jest bardzo prosty - wystarczy zagnieść ciasto, wstawić na godzinę do lodówki, a potem rozwałkować i formować rogaliki. Żadnego czekania na wyrastanie - zwinięte rogaliki wstawiamy od razu do piekarnika i po 20 minutach mamy rumiane i pachnące rożki :)