Taka sobie łatwa (no ba... jakże by inaczej) babka do popołudniowej kawy lub herbaty. Jedyne utrudnie polega na tym , że do zrobienia jej potrzebna jest waga ;-)
Kolejny przepis z wykorzystaniem jagód i równie prosty jak muffiny (jeśli zrezygnować z masy serowej na wierzchu , to nawet prostszy). Krótko mówiąc: łatwe i smaczne :-)
Na początek trzeba zaopatrzyć się w dobry rum. W niektórych przepisach rum jest biały, a w innych brązowy. Warto wiedzieć, że rum jest produktem fermentacji melasy pozostałej po produkcji cukru z trzciny cukrowej. Rum po destylacji jest zawsze bezbarwny.
Przypomina połączenie sernika z murzynkiem - z tym , że ciasto jest dużo delikatniejsze i bardziej puszyste niż murzynkowe . Moje "poduchy" nie wyszły tak zgrabnie jak u Caritki - u mnie bardziej przypominają wysepki w morzu sera niż poduszki - ale w smaku są doskonałe . Wypiek zdecydowanie do powtórzenia :-)
Kolejny przepis podejrzany u dorotus76 - i kolejny udany wypiek :) Babka o mocnym aromacie kawowo-cytrynowym , sypka - czyli taka jak powinna być prawdziwa piaskowa baba .
Ja wiem, że nasze babcie, robiły w zupełnie inny sposób nalewki, likiery i inne wyskokowe trunki dla siebie i swoich wojaków. Ja należę do grona osób niecierpliwych i wszystko muszę mieć na "teraz". Tak więc przepisy babć, przy moim tempie życia nie sprawdzają się.
Ciasto Bounty gościło już na łamach mojego bloga, kiedy zaczynałam go pisać. Dzisiejszy wpis traktuję dość odświętnie, bowiem podwójnie urodzinowo. Dlaczego podwójnie? Otóż mam dziś swoje własne urodzinki, a blog mój świętuje pierwszą rocznicę 24 października. Daty te są tak blisko siebie, że można poimprezować razem ;)
Szpinak dokładnie przebrać i bardzo dokładnie wypłukać z piasku. Nic tak nie psuje smaku , jak trzeszczący między zębami piasek. Większe liście rozerwać, odciąć twarde łodyzki.
Całkiem przypadkowo załapałam się na dwie akcje kulinarne jednocześnie , a to za sprawą tej oto babki. Ponownie skorzystałam z gazetki "Ciasta domowe" i znalazłam przepis , z którego jeszcze nie korzystałam. Babeczka jest bogata w składniki , więc powinna zadowolić każdego - zawiera ser , śliwki , mak i orzechy.
Na tegoroczne imieniny mojego męża Bartosza upiekłam sernik waniliowy wprost rozpływający się w ustach. Jakoś w tym roku wiosenno-słoneczna aura u nas nie pasuje i nie sprzyja jedzeniu ciężkich tortów ze słodkimi, kalorycznymi masami, a na torty owocowe jest jeszcze za wcześnie.
To ciasto , jedno z kilku zresztą , które wpadło mi w oko na blogu "Palachinka". Można je tam znaleźć jako "Ciasto mleczne" (Milk cake) , ale ja pozwoliłam sobie zmienić trochę tytuł , bo już kiedyś podawałam przepis na ciasto o takiej nazwie , tylko zupełnie inne - proste , ucierane , babkowe , choć też smaczne.
Jakiś czas temu pisałam, że nastawiłam nalewkę brzoskwiniową. Teraz właśnie nadszedł czas, kiedy mogłam przelać nalewkę do butelek i wreszcie spróbować. Myślę, że raczej jest to likier niż nalewka - ponieważ jest mocno słodki. Poza tym przepięknie pachnie brzoskwiniami i świetnie rozgrzewa!
Idealne, gdy mamy ochotę na coś słodkiego do popołudniowej herbatki. Ponoć najłatwiejsze ciasto w świecie (jeśli wierzyć starej piosence) i szybkie w wykonaniu (jeśli pominiemy drylowanie śliwek). Mojemu mężowi smakowało tak bardzo, że ledwo udało mi się uchować tych kilka marnych kawałków do zdjęcia.