Z dodatkiem ananasa i nietypowej, orzechowej kruszonki. To jedna z najlepszych szarlotek, jakie jadłam (i, szczere pisząc, nie mogę sobie nawet przypomnieć, czy jadłam lepszą...).
Szkoda, bo był naprawdę fajny, a wizualnie, moim zdaniem, bardziej efektowny i elegancki niż "Kopiec". Bardzo smakował mojej Babci. I właśnie dla niej, z okazji wizyty przed Dniem Babci, postanowiłam odtworzyć przepis w warunkach chałupniczych. Efekt – bardzo zbliżony, moim zdaniem, do oryginału :)
Na szczęście maślankowca robi się nieco inaczej, co wcale nie znaczy, że trudniej :) Ciasto to jest naprawdę pyszne, idealne do popołudniowej kawy... :)
A ja mak miałam zapuszkowany - już zmielony, z miodem, z cukrem, z rodzynkami. Tak więc wszystko robiłam jakby na czuja.Na szczęście "czuja" miałam dobrego – ciasto wyszło bardzo dobre :)
Wilgotne, ciężkie, baaardzo słodkie, jednym słowem – niebo w gębie ;) Dodam jeszcze, że robi się je bardzo łatwo i szybko, zatem efekt znacznie przewyższa nakład pracy ;)
Puszysty, lekki biszkopt. Kremowa, mleczna masa. Czekoladowa polewa. ACH I OCH. Całość rozpływa się w ustach. Schłodzona w lodówce to świetny deser w te upały
Dla mnie budyń i jabłka to połączenie idealne. Pyszne samo w sobie. Pasuje do szarlotki, do ciast ucieranych, do drożdżówek. Jako wypełnienie tarty jest równie niezawodne.
Te pierwsze. Pierwszy raz robione, pierwszy raz jedzone. Domownicy, którzy również nie znali ich smaku, stwierdzili - jeszcze z wypchaną nimi buzią - "to dobre jest!".
Zajrzałam do starego zeszytu z przepisami i znalazłam właśnie tę zupę. Ostatni raz robiłam ją kilkanaście lat temu, więc najwyższy czas przypomnieć sobie, jak smakuje :)
Przepis na te ciasteczka dostałam od koleżanki. A właściwie, gdy tylko ich spróbowałam, od razu o przepis poprosiłam. Bo to pyszne ciasteczka są, naprawdę!