Żółtka ubić z solą i 4 łyżkami cukru pudru na puszystą masę. Pół szklanki jogurtu podgrzać i wymieszać z żelatyną. Odstawić do wystudzenia.Wszystkie składniki połączyć i dobrze wymieszać. Wsadzić do lodówki na 25 minut.
Postawiłam sobie za punkt honoru, aby w weekendy nie uraczać rodzinki kanapkami, których mamy wszyscy pod dostatkiem w tygodniu. Wymyślam więc weekendowe śniadania i sprawia mi to sporo radości. Często robię tosty francuskie na słodko, czasem z chałki, a czasem z babki drożdżowej.
Ten deserek wymyślił mój Synuś. Kupił mi w sklepie jeżyny twierdząc, że są to moje ulubione owoce :) Jutro zamierza kupić mi malinki ! :) Deser robiliśmy razem, jeden pucharek ja, a drugi Synek. Oczywiście powstał on na podstawie przepisu Dorotki, można się łatwo domyślić o jaki przepis chodzi :) Dodam jeszcze, że nasz zakręcony miks smakował nam doskonale!
Moczyć biszkopty w kawie krótko! Szybko nasiąkają. Biszkopty układamy w formie, wylewamy 1/2 masy i posypujemy kakao. Na to układamy kolejne biszkopty i wlewamy resztę masy i posypujemy kakao. Wkładamy do lodówki na 6-10 h.
Krem ten powstał z okazji zdarzenia blogowego organizowanego przez Tatter – Cytrusowej Chwilki. Inspiracją był klasyczny włoski deser tiramisu, – który miałam okazję przygotowywać kilka dni temu (przepis za kilka dni wklepie).
Dzisiaj natomiast miałam ochotę na coś, co nie byłoby ciastem. Wpadłam na pomysł użycia mojego „tartowego duetu” w panna cottach. Okazało się, że mieszanka truskawki-rabarbar sprawdza się tutaj znakomicie!
Miałam dziś ochotę na lody, ale ze za oknem szaro i buro to do lodów konieczny ciepły dodatek. Padło na prażone orzechy z pokruszonymi herbatnikami. Prosto, szybko i elegancko. A jak smakuje przekonajcie się najlepiej sami.
Miałam wczoraj małą przygodę kulinarną. Wszystko zaczęło się od tego, że zwykle po obiedzie mamy jakiś deserek. A przy niedzieli, przyzwyczailiśmy się, że jest to ciasto. Ale jakoś przy przedświątecznym natłoku zajęć nie upiekłam nic, co mogłoby stanowić słodkie zakończenie niedzielnego obiadu... I jak się można domyślać, trochę nam było z tym nieswojo:) bo coś słodkiego by się przekąsiło.
Tiramisu (wł. tirarse su -ocknij się , przebudź się, a także tirami su - poderwij mnie) - tego włoskiego deseru próbowałam po raz pierwszy 2 lata temu w slonecznej Italii. Od tamtej pory robiłam go kilka razy, ale od kiedy prowadzę bloga, całkowicie pochłonęły mnie nowe przepisy i zapomniałam o tym smakowitym deserze.
Tiramisu stało się bardzo popularne w ciągu kilku ostatnich lat - i nic dziwnego, bo jest to deser banalnie prosty w przygotowaniu, i niesamowicie smaczny. Ja lubię podawać tiramisu w małych pucharkach, bo nie trzeba wtedy martwić się o to, jak wyjąć deser z formy, nie niszcząc jego ślicznego wyglądu - pamiętajmy, że w prawdziwym włoskim tiramisu nie ma żelatyny.
Po świętach, sylwestrowej zabawie, każdy z nas potrzebuje czegoś zdrowego i smacznego. Dla zdrowia urody i relaksu wystarczy niewiele. Być może w kuchni czeka na nas już lekko brązowy banan ;-) który został wcześniej pominięty na rzecz makowców, pierników i całej świąteczno-sylwestrowej uczty kulinarnej.
Dlaczego rodzinne ? Nie mam pojęcia , może dlatego , żeby wyróżniały się spośród innych przepisów ;-) W każdym razie nam bardzo smakowały , a w szczególności m-żonkowi , który nawet zaofiarował się , że następnym razem zrobi je sam...
Widziałam go już na wielu blogach kuchcikowych, aż w końcu sama zdecydowałam się go zrobić - Batonik Bounty - bo o nim mowa, jest cudownie kokosowy oblany słodką mleczną czekoladą, rozpływa się w ustach i słodzi nasze podniebienia swoją kokosową rajską naturą.
Kolejny serniczek z serii - na ciasteczkach digestive :) Bardzo lubię piec serniki, co widać po moim blogu :) Przepis na ten pożyczyłam od Dorotus. Sernik jest smaczny, mokry i ladnie pachnie ! :) Składniki są na małą tortownicę, ja zrobiłam w średniej i wyszedł troszkę za niski, ale i tak nam się podoba i smakuje :)