To danie wywołało w moim domu sprzeczne opinie - niektórym bardzo smakowało i podobało się, a innym wręcz przeciwnie. Może nie tyle nie smakowało, co wywołało dezaprobatę, bo skubania i brudzenia się jest sporo, i trochę trzeba tych krewetek "nałupać", żeby poczuć, że coś się zjadło. Można oczywiście przygotować to danie z krewetek już obranych, wtedy kłopot odpada, ale moim zdaniem, jeżeli tylko jesteście w stanie to zrobić, warto pobawić się w obieranie.
Teraz uwagi : oprócz mięsa mielę też włoszczyznę ( ze dwie marchewki , pietruszkę , kawałek selera ). Poza tym dodaję czasem mięso , które zostało mi po ugotowaniu rosołu ( np. kurę ) . Mięso mielę 3 razy - wtedy pasztet jest delikatniejszy .
Ser włożyć do mocnego foliowego woreczka i wsadzić do garnka z wrzątkiem na pół godziny . W tym czasie zrobić farsz . Jajka , paprykę , natkę i szczypiorek drobno posiekać . Pieczarki najwygodniej jest posiekać przed smażeniem . Zmieszać wszystkie składniki , doprawić solą i pieprzem .
Na dużej patelni lub w szerokim garnku stalowym rozgrzać olej, wrzucić posiekany czosnek, posiekaną papryczkę i krótko podsmażyć. Na to wrzucić przygotowane krewetki i zamieszać. Dolać wina i smażyć całość aż krewetki zrobią się ładnie różowe.
Co prawda tortille najczęściej robi się z mąki kukurydzianej , jednak tym razem proponuję przepis w wersji pszennej. Można je podawać z nadzieniem mięsnym , warzywnym , do sałatek lub jako samodzielną przekąskę (np. maczane w gęstym sosie). Ja swoje celowo dłużej podpiekłam , żeby bardziej przypominały chipsy i można je było pochrupać :-)
Pitrasiłam placuszki dzisiaj. Pomysł przyszedł sam do głowy, na zasadzie co jest w lodówce trzeba zjeść przed urlopem. Na jutro zostają pomidory ze śmietaną, bułka z masłem,mleko i słoiki dżemu. Chyba, że dostanę powera i pójdę na ryneczek.
To moja szósta propozycja - tym razem sylwestrowo-noworoczna , bo paszteciki upiekłam specjalnie na Sylwestra . Podane z gorącym czerwonym barszczykiem są po prostu pyszne ! Kruche , z pieczarkowo-cebulowym farszem są świetną przekąską na karnawałową zabawę . Skorzystałam z przepisu podanego przez Krystynę na forum cincin .
Pomyslalam o wypelnionych kapeluszach wyciagnietych z piekarnika, cieplutkich, pelnych aromatycznego nadzienia. No i kupilam je. Przyzadzilam jak zwykle, a potem pomyslalam sobie, ze moglam nadziac je czyms innym. No, ale nic straconego, nastepnym razem wymysle do nich jakies inne nadzienie. Teraz bylo bardzo prosto, ale smacznie. Lubie polaczenie pieczarek z cebulka, czosnkiem i serem. Do tego koniecznie sporo pieprzu.
Szybka i smaczna przekąska dla wielbicieli serów pleśniowych . Z wierzchu chrupiąca panierka, w środku - delikatnie kremowe wnętrze - i do tego towarzystwo żurawiny. Bardzo smaczne połączenie - polecam !
Galaretka doskonale nadaje sie na swiateczny stol, szczegolnie wielkanocny. W moim rodzinnym domu czesto robilo sie rozne miesa w galarecie. Ja sama od siebie postanowilam zalec w niej mieszanke roznych warzyc, jajka i szynke. To taki przyjemny dla podniebienia melanz smakow, bardzo delikatny do tego.
Czym bylyby Swieta Weilkanocne bez jajek? Wszak to jajko jest symbolem nowego zycia i to wlasnie jajko kroluje w tych dniach na naszych stolach.Takie male, delikatne i kruche, a pozwala nam wyczarowac wiele pysznych potraw, prostych i wykwintnych zarazem, slodkich i wytrawnych.
Za sprawa tegoz zimnego i mokrego lata nie zdazylam nacieszyc sie grillem. Ba, ja nawet nie mialam ani jednej okazji by przyrzadzic cos z grilla. Wlasnie dlatego w tym roku postanowilam lapac kazda nadarzajaca sie okazje. Gdy tylko czas pozwala i deszcz nie leje sie z nieba rzucam haslo do grillowania.
Gdy za oknem tak jak dzis pada deszcz, wiatr zacina, ze az strach z domu wyjsc, gdy wiosna jest tylko w kalendarzu, ja zapraszam ja do domu.Kupuje kwiaty i stawiam na stole w salonie. Czekam, moze ich zapach wypelni powoli dom.Albo zagladam do kuchni by tam przygotowac cos pysznego, cos co przypomni mi choc na chwile, ze ta wiosna jednak gdzies jest, moze tylko zbladzila na chwile.
Jak zwykle zagalopowałam się przy zakupach - tym razem kupując młode cukinie. W związku z tym zdecydowałam się wykorzystać część nadmiaru przy pierwszym z zaplanowanej serii porządnych małżeńskich śniadań (w weekendy Ł. do tej pory najchętniej wypijał kawę i czekał na obiad).