Umyte i wydrylowane wiśnie wrzucić do garnka razem z czosnkiem i octem. Smażyć 20 minut. Dołożyć cukier, sól, chili, liście laurowe i cynamon i smażyć na małym ogniu 1h.
To jest moje wspomnienie z wakacji :) Podróż do Hiszpanii mieliśmy podzieloną na etapy, i dwa noclegi wypadły nam we Francji, w Avignon. Mój Mąż był już kiedyś w tym mieście w czasach studenckich, dla mnie był to pierwszy pobyt i byłam zachwycona.
Po naszych imieninach i bardzo konkretnym jedzeniu ;) zachciało nam się czegoś lekkiego. Zainspirował mnie przepis z bloga "Kwestia Smaku" ale zmodyfikowałam go trochę, dostosowując do naszych potrzeb i do tego co akurat było w lodówce ;P
Musze przyznac, ze polaczenie czekolady i gruszek nalezy do jednych z moich ulubionych. Bardzo lubie ta slodycz gruszek przeplatajaca sie ze slodycza czekolady. To chyba dlatego tarta znika z talerzyka zanim jeszcze dobrze przestygnie. To chyba jedyna wada tego deseru.
Przycisnęło mnie z tęsknoty za wakacjami, Szklarską Porębą i barem Różowa Pantera. Zabrałam się więc za pierogi z jagodami. Przypomniałam sobie, że mama, przy okazji uszek wigilijnych, wspominała o świetnym cieście - z masłem (zawsze robiłyśmy tylko z mąki z wrzątkiem).
W latach siedemdziesiątych mój tata był służbowo w Budapeszcie.Mieszkał w wynajętym pokoju i stołował się tamże.W wakacje pojechaliśmy całą rodziną na wakacje do Budapesztu, nocowaliśmy u miłej pani gospodyni.
Dotychczas zamieściłam dwa przepisy na gołąbki: wegetariańskie oraz chińskie na parze. Takich typowych, tradycyjnych jeszcze nie było, chociaż często goszczą one na naszym stole - z uwagi na to, że jest to jedno z ulubionych dań moich dzieci.
Wczoraj z okazji trwajacego Ziemniaczanego tygodnia postanowilam zrobic gesta i bardzo kremowa zupe z ziemniakow. By nie byla to taka zwykla, zmiksowana mieszanka ziemniakow z innym warzywami doprawilam ja moim ulubionym curry. Zlocista przyprawa nadala slonecznego koloru mojej zupie, co bardzo kontrastowalo z szaruga za oknem.
Proste w przygotowaniu, dobrze znane w smaku. Za sprawa ziemniakow gotowanych w mundurkach aksamitne i delikatne. Nadzienie ze sliwki bardzo banalne, ale u mnie z mala niespodzianka w srodku. Skryty w miejscu pestki kawalek marcepanu to taki "odswietny" dodatek.
I znowu powraca temat dziwacznych nazw , bo ta z pewnością do nich się zalicza. Nie zmieniałam , bo jednak wiele osób zna to ciasto pod takim właśnie tytułem. Ech... mają ludzie pomysły ;-)A samo ciasto jest pyszne - trzy cienkie placki przełożone kremem podobnym do budyniowego , tylko nieco delikatniejszym.
W misce utrzeć masło ze 100 gramami cukru i 1 łyżką cukru waniliowego, dosypać wymieszane mąki z proszkiem do pieczenia i wbić 2 jaja. Ucierać aż masa będzie puszysta. Wyłożyć do tortownicy, wygładzić powierzchnię. Obrane i pokrojone w szesnastki jabłka wyłożyc na ciasto i lekko docisnąć.
Przepis na tego kurczaka trzymałam u siebie od dawna, ale jakoś nigdy nie mogłam się za niego zabrać. Aż do wczoraj. Feta leżała w lodówce, inne składniki też były, wiec długo się nie namyślając przygotowałam go na obiad. I cieszę się bardzo, że się skusiłam, bo jest naprawdę pyszny.
Cebulę obrać, drobno poszatkować, przesmażyć na oleju. Pomidora obrać ze skóry, wydrążyć z miąższu, pokroić w drobną kostkę. Wrzucić do cebulki razem z pokrojoną cukinią (gruba kostka) i pokrojoną w paski papryką. Kalafiora podzielić na różyczki dodać do reszty składników.
Pierwszy raz miałam okazję upiec coś z dodatkiem mleczka kokosowego (zupełnie nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam) i na pewno nie ostatni. Ciasto wyszło wyjątkowo kokosowe , wilgotne i puszyste - po prostu pyszne ! Jedyną jego wadą było to , że przy krojeniu dosyć mocno się kruszyło , ale to zapewne wina moich wiórków kokosowych , które były w postaci długich nitek , oraz niezbyt ostrego noża ;-)