Takie niby mojito, ale nie mojito ;). Woda z miętą, bez limonki, ale z cytryną. Orzeźwia w upalne dni (nareszcie jest więcej słońca!). Uwielbiam takie napoje.
Na dowód tego, że w prosty sposób można przyrządzić wspaniałe i rozpływające się w ustach danie z wołowiny proponuję gulasz o zdecydowanym smaku. Czerwone wino dodaje mu aromatu i powoduje, że nabiera on koloru gorzkiej czekolady. Fantastycznie komponuje się z kaszą, ziemniakami i kluskami śląskimi. Doskonałym dodatkiem do niego będzie ogórek kiszony lub buraczki.
Żeby ciasto nieco urozmaicić, jedną warstwę ciasta stanowi mus z mango (miałam akurat paczuszkę mrożonego). Dość słodki, mocno owocowy, intensywny akcent świetnie wpasował się w całość. Ogólnie bardzo jestem zadowolona, i wszyscy, którzy jedli, moje zadowolenie podzielali.
Ostatnio zostałam absolutnym fanem masła orzechowego, można by wręcz powiedzieć, że się od niego uzależniłam. Smakuje mi wszędzie praktycznie ze wszystkim.
Nie jest typowo bananowe, w sensie nie ma tej charakterystycznej, lepkiej konsystencji, ale to dlatego, że owoce kroimy w kostkę i tak dodajemy do masy, a nie rozgniatamy widelcem. Do tego lekko piekący w język imbir, który nadaje ciastu niesamowitego aromatu. Mówię Wam, to połączenie jest świetne! Polecam serdecznie na ostatnie, bardziej już jesienne, dni tego lata.
Nie będę ukrywać, że te muffinki to niezła bomba kaloryczna. Trzy rodzaje czekolady, tłusta śmietana i masło mogą wzbudzić w nas pewne wątpliwości: czy warto dla tej babeczki męczyć się potem na siłowni lub aerobiku
Wyszła delikatna, kremowa, lekko ostra bo przecież z porami ale nie za mocna. Z grzankami smakowała wspaniale a myślę, że z makaronem byłaby również pyszna.
Wyszedł naprawdę smaczny. Ciężki, mazisty, sycący, nieprzesłodzony. Z delikatną nutą cytrusów, lekko rozgrzewający w te chłodne, deszczowe dni. Urósł niesamowicie, żeby później spektakularnie opaść. Przy czym nie popękał ani w ogóle nie stracił na urodzie. Mimo wszystko potraktowałam go z wierzchu czekoladą, która przez dodatek soku z pomarańczy świetnie komponuje się z całością, nadając jej lekko wytrawnego charakteru. Mówię Wam, warto spróbować.
Te muffinki mimo, iż nie wymagają żadnego wysiłku są niesamowicie pyszne. Diabelnie czekoladowe przełamane malinami, które dodają im delikatnej wilgotności i niesamowitego zapachu. Konsystencję mają delikatną, puszystą mocno wilgotną ponieważ nie pożałowałam ilości malin i wam też to polecam.
Jeszcze całkiem niedawno znałam placki ziemniaczane wyłącznie w wersji wielkopolskich plyndzy z cukrem. Po spróbowaniu wersji na ostro z mięsnym sosem, postanowiłam sama przygotować takie danie. Myślę, że wyszło całkiem smacznie i z pewnością takie placki powrócą na nasz stół jeszcze nie raz. Polecam!
Od jakiegoś czasu nosiłam się z zamiarem upieczenia swojskiego chlebka. Z mojego zbioru przepisów wybrałam przepis na chlebek z kminkiem. Piekłam go 2 razy i naprawdę polecam! Chleb z kminkiem, otrębami i ziarnami jest pyszny, pełen zdrowia i doskonały na przemianę materii. Polecam wszystkim dbającym o linię, zachęcam do wypróbowania!
Muffiny wyszły bardzo ciemne, nieprzyzwoicie wręcz czekoladowe, w smaku nieco wytrawne (można dosypać więcej cukru, ale mi smakują właśnie takie). Chilli jako takie nie jest wyczuwalne, po prostu na języku pozostaje jakaś taka nieokreślona nuta, która wzmacnia jeszcze wrażenie czekoladowości. Niby ostra, ale niezdefiniowana. Bardzo ciekawe połączenie, mi odpowiada
Latem preferuję zazwyczaj lekkie posiłki z dużą ilością świeżych warzyw. Dotyczy to także zup. Gotuję ich co prawda w tym okresie niewiele, ale jak już przyjdzie mi ochota na zupę wybieram chłodnik lub krem. Kremy są niezwykle eleganckie, a przy tym lekkie, małokaloryczne i bogate w witaminy. Ich przygotowanie nie zajmuje zbyt wiele czasu.
Można ją kroić w cienkie plasterki, kłaść na chleb i jeść jak wędlinę. Można też pokroić w grube plastry, udekorować owocami, zlać przygotowaną na wywarze z kości galaretą i podać na przyjecie. W obu przypadkach smakuje znakomicie.