A u mnie karnawałowe szaleństwo trwa (i bynajmniej nie chodzi tu o tańce ;-) Znowu pączki , jednak tym razem nie drożdżowe. To typowe amerykańskie 'cake doughnuts' , znane między innymi z Dunkin Donuts.
Moja pierwsza przygoda z creme brulee i palnikiem. Deser prosty, piękny i efektowny, jednak nie zostanę jego maniaczką. W smaku przypomina budyń waniliowy, chociaż ma delikatniejszą konsystencję.
Przepis na te cudowne babeczki wypatrzylam w jednym z programow Gordona Ramsay'a i od razu wiedzialam, ze beda na takie niecodzienne okazje. Bo coz moze byc lepszego niz aksamitna, jeszcze ciepla, rozplywajaca sie w ustach czekolada. Jej slodycz to prawdziwa rozkosz dla podniebienia. To doskonala droga do serca mezczyzny wprost przez jego zoladek ;)
Moje babeczki niezupełnie wyszły 'red' , ale to dlatego , że dałam tylko połowę czerwonego barwnika (następnym razem spróbuję całkiem zastąpić go jakimś naturalnym składnikiem - może sokiem wiśniowym?)
Na dworze zimno, sypie śnieg i hula wiatr. Gosposia raz po raz spogląda w okno i kręci głową. Cieszy się, że zakupy zrobione i nigdzie nie trzeba wychodzić. Ogrzewa ręce nad kuchnią węglową.
Taka refleksja mnie nachodzi, że czekolada jest dobra na wszystko - na radość, na szczęście, na smutki, na troski, na upał i na zimno, dobra zawsze i wszędzie...
Warto bylo! Buleczki sa dokladnie takie jak pisze o nich Tili na swoim blogu. Artomatyczne, slodkie i puszyste, a do tego wypelnione cudownym, sliwkowym nadzieniem. Zaluje tylko, ze tak szybko zniknely ze stolu.
Dzis Muffinkowa Sobota, na ktora czekalam z niecierpliwoscia. Gdy w koncu nadeszla okazalo sie, ze nie mam za bardzo czasu na pichcenie. Ale co sie nie robi dla dobrego jedzenia ;)Poczatkowo planowalam zrobic muffiny wytrawne na sniadanie, ale rano mi sie nie bardzo chcialo wiec zamiast muffinek na sniadanie byly slodkie do popoludniowej kawy.
Pieczarki oczyścić, umyć, pokroić w plastry. Cebulę obrać, pokroić w kostkę, poddusić na maśle. Gdy lekko się zrumieni dodać pokrojone pieczarki i przesmażyć. Doprawić solą i pieprzem do smaku.
Zdecydowanie wolę kluchy od ziemniaków - lubię wszelkie makarony , czy to w formie zapiekanek, spaghetti czy jako zwykłe kluski z białym serem [ obowiązkowo na słono :)
Spaghetti aglio e olio - czyli z czosnkiem i oliwą, jedno z najprostszych dań kuchni włoskiej. Jest tak proste, że nie sposób go zepsuć, tak więc nawet największy antytalent kuchenny ma okazję przy tym daniu zabłysnąć.
Dziś zrobiłam tę zupę po raz drugi, na wielokrotnie powtarzane prośby mojego hazbenda. Tym razem o fotce nie zapomniałam. Troszkę sobie uprościłam sprawę, korzystając z fasoli w puszce. Ominęło mnie więc jej moczenie i długie gotowanie.
Kruche serduszka, przełożone dżemem, idealnie nadają się do porannej herbaty lub kawy. Przepis zaczerpnęłam z tej strony. Ciasteczka wyszły kruche, pachnące wanilią, pyszne. Troszkę koślawe, ale smaku to nie zmieniło. Częstujcie się, zapraszam :)
Jak przystało na fanatyczkę jedzenia i gotowania, nie trudno się domyślić, co przeważnie zaprząta moje myśli podczas tych sześćdziesięciu minut na świeżym powietrzu. Nawet na odchudzających spacerach najczęściej myślę o... jedzeniu! Trochę to straszne, trochę śmieszne, ale co zrobić, ten typ tak ma:)