Lody domowe zrobiłam pierwszy raz, ale zdecydowanie warto było spróbować.Mój mąż stwierdził, że są to najlepsze lody czekoladowe, jakie kiedykolwiek jadł.
Lody truskawkowe. Przepis znalazłam u Karolci. Z braku maszyny do robienia lodów powinno się włożyć masę do odkrytego pudełka, do zamrażarki i co 20 minut wyjmować ją stamtąd, po to by ją zamieszać, aż za którymś razem osiągnie ona kremową konsystencję.
Śmietankę ubijamy na sztywno z cukrem, dodajemy jogurt, połowę wiśni z dżemu.Całość wlewamy do maszynki do lodów i kręcimy według instrukcji.Pod koniec dodajemy resztę wiśni, czekoladę i ciasteczka.Przekładamy do pudełka, wkładamy do lodówki.
Pierwszy wpis miał być czymś wyjątkowym, tylko moim. Częściowo jest tak w przypadku tych lodów. Sama je wykonałam. No i są moje ulubione. Jak najbardziej nic ich nie przebije, a zawierają to, co kocham- czekoladę. Mama (Joanna) robiła je już nie raz. Nigdy nie pytałam o przepis, myśląc, że to zbyt skomplikowane, aż do dziś, kiedy po prostu ich potrzebowałam.
Kolejne lody w mojej propozycji Lodowa akcja tym razem mocno cytrynowe coś wspaniałego jak ktoś lub kwaskowe mi smakowały bardzo a koleżanka również była zachwycona ich smakiem i zaraziłam ja chyba robieniem lodów :-)
Domowe lody są znakomite a waniliowe wprost rozpływają się w ustach, w ten piękny słoneczny dzień jak znalazł, a przygotowanie ich to czysta przyjemność :-) polecam wszystkim lodożercom i nie tylko
Zapraszam dzisiaj na pyszne lody miętowe z kawałkami czekolady. Ciekawy kolor i orzeżwiająca świeżość mięty to argumenty za tym , żeby je zrobić. Jest to moja propozycja do akcji lodowej.
Mleko i śmietankę wlać do garnka, wrzucić do tego laskę wanilii - przekrojoną (albo cukier waniliowy) i lekko podgrzać. Po podgrzaniu wanilię trzeba wyjąć - oskrobać i dodać ziarenka do masy. Żółtka ubić z cukrem i połączyć z ciepłym mlekiem i śmietaną.
Kilka tygodni temu pozyczylam w bibliotece ksiazke o lodach napisana przez Sean'a i Kieran Murphy's "Book of sweet things". Krzysiek stwierdzil ze jestem szalona bo irlandzka pogoda nie jest typowo letnia. Jednak sie nie poddalam i zrobilam jedne z lodow, ktore wrecz do mnie wolaly - zjedz nas. No i co ja bieda moglam? ;-) musialam je zrobic. Oczywiscie nie bylabym soba gdybym nie zmienila paru rzeczy.
Dziś znowu zawitały upały, a my wybralismy się z dzieciakami do warszawskiego zoo, by oglądać karmienie fok, nosorożców, hipopotamów, gibbonów i pingwinów. Było zabawnie i wzruszająco. W ogrodzie chłodziliśmy się lodami z Zielonej Budki, bo skwar był nieznośny. W domu zaś czekały na nas domowe, jagodowe, mroźne kulki.