Ten przepis znalazłam ostatnio na forum CinCin dzięki Tatter i zorganizowanemu przez nią jabłkowego święta. Nigdy wcześniej nie piekłam takich zdrowych , a zarazem prostych w wykonaniu ciastek - bez jajek , bez tłuszczu , a nawet bez cukru (choć ja jednak posłodziłam je trochę miodem). Składniki można sobie dowolnie komponować - według własnego gustu i pomysłu :-)
Przepis na ciasteczka prosto z pięknego bloga "Moje Wypieki". Dorotus nazwała je "Anzac Biscuits" (zgodnie z przepisem), ja ich tak nazwać nie mogę, gdyż nie są do końca wykonane wg przepisu, ale są smaczne. Ukochany, kiedy je spróbował zachwycił się nimi, co z kolei zachwyciło mnie. :)
1) Rozgrzać piekarnik do 180C. Przygotować dwie blachy. Odstawić. 2) Ubić mikserem masło z cukrami. Dodać skórkę z pomarańczy, ekstrakt waniliowy i likier pomarańczowy, ubijać dalej dodając jajka. 3) W dużej misce,wymieszać mąkę, proszek do pieczenia, sodę i sól wymieszać. Dodać płatki owsiane, żurawinę, orzechy i marchew. Dodać do masła i wymieszać mikserem na małych obrotach.
Batony śniadaniowe Nigelli to świetna przekąska, słodka i sycąca, nie da się zjeść więcej niż 2 małe kawałki ale za chwilę wraca się po kolejne. W dodatku wykonanie ich jest - jak wskazuje na to tytuł ksiązki Nigelli - wręcz ekspresowe. Dla mnie odrobinę za słodkie ale naprawdę wspaniałe.
Upiekłam kakaowe ciasteczka z płatków owsianych specjalnie na " Festiwal płatków owsianych". To jedna z propozycji, która bierze udział w tej akcji. Przepis znalazłam na stronie "wielkie żarcie" i lekko go zmodyfikowałam. Powstały pyszne i zdrowe ciastka kakaowe, doskonałe do kawy jak i na drugie śniadanie, polecam!
Chciałam upiec coś szybkiego , prostego i zarazem smacznego , ale tym razem nie muffiny (choć tak było by najłatwiej). Nie miałam ani pomysłu , ani czasu , żeby szukać czegoś na necie lub wertować książki. A rozwiązanie samo do mnie przyszło - znalazłam je w skrzynce na listy :-)
Chyba nie wypada mi po raz kolejny rozwodzić się nad zaletami owsianych ciasteczek, bo ile można?! Robiłam je na kilka sposobów i zawsze są pyszne. Tym razem w wersji mooocno czekoladowej, z wytrawną nutą gorzkiego kakao. Moim zdaniem mają coś wspólnego z ciemnym ciasteczkiem Oreo, najlepsze następnego dnia po upieczeniu.
Zachciało mi się ciastek (nie samą grypą człowiek żyje ;-) ), ale okazało się że zużyłam całą makę która była w domu :-/ do sklepu nie chciało mi się iść, nie pomyślałam też o zmieleniu pszenicy, ale to wszystko na dobre mi wyszło :-).
Jestem na etapie odkrywania szwedzkich magazynów kulinarnych. Codziennie kupuję jeden i się zaczytuję. Mają tego tutaj sporo, muszę przyznać. W jednym znalazłam te właśnie biscotti marchewkowe i niestety musiałam je zrobić. Nie było wyjścia ;)
Kilka dni temu koleżanka w pracy zapytała czy zamierzam upiec te ciastka z cukrem na wierzchu. Piekłam je już dwa razy w ilościach hurtowych. Moi szwedzcy koledzy bardzo lubią te ciastka, bo są nieźle przyprawione. :)