Krwawa Mary (Bloody Mary) to klasyka gatunku. A jeśli chodzi o klasykę to jak wiadomo ciężko jest znaleźć ten właściwy przepis. Recepturę, którą podaję Wam zaczerpnęłam trochę z Open- Bar i trochę z książki "1001 koktajli"
Od dobrego grzanego wina mogłabym się z łatwością uzależnić. Uwielbiam wprost ten moment, gdy ciepły napój rozgrzewa każdy centymetr ciała, a unosząca się nad kieliszkiem mgiełka pachnie goździkami, pomarańczami i cynamonem. Takiego wina można wypić całkiem sporo, nie jest bowiem zbyt mocne.
Ten likier jajeczny już dawno planowałam włączyć do mojego likierowego repertuaru. Właściwie kilka prostych składników i banalne wykonanie. Czy jest lepsza okazja, aby go wypróbować niż Wielkanoc? A więc stało się i mam karafkę mojego domowego ajerkoniaku.
Zobaczyłam w gazecie piękne zdjęcie słoja z pomarańczami i ziarenkami kawy i od razu wiedziałam, że muszę to zrobić. Brakowało mi tylko takiego wielkiego słoja. Słodkie pomarańcze już miałam, pachnącą kawę też. I wtedy z ratunkiem przybyła mi babcia, pożyczając pięciolitrowy słój.
W zeszłym roku obdarowywałam znajomych domową cytrynówką oraz likierem przypominającym w smaku Baileys. W tym roku postanowiłam zaszaleć i zrobić czekoladowy likier z miętą, który był przy okazji jednym z moich podarków w tajemniczej paczce.
Cytryny dobrze wyszorować. Ściąć z nich żółtą część skórki i wrzucić do słoja. Zalać spirytusem, szczelnie zakręcić i odstawić w ciemne miejsce na co najmniej 10 dni...
Wokół nalewki z młodych, zielonych orzechów krążą legendy ale wszyscy chyba słyszeli o jej leczniczych właściwościach, zwłaszcza w przypadku dolegliwości żołądkowych.