Mieli dziś przyjść goście, więc upiekłam ciasto. Goście się jednak nie zjawili, i może lepiej, bo ciasto - aczkolwiek wygląda apetycznie - smakiem nie powala.
Mamy ostatnio nieco utrudnione życie, bo na głównej ulicy naszego miasteczka toczy się remont, nie ma chodników, w związku z czym matce obarczonej wózkiem oraz dwójką małoletnich jest ciężko robić zakupy, a wyjście do piekarni stało się niemożliwe.
Właściwie nie wiem, dlaczego to ciasto nazywa się Rafaello, bo zazwyczaj ciasta o tej nazwie zawierają bitą śmietanę i wiórki kokosowe, ewentualnie z dodatkiem białej czekolady. Tutaj są tylko wiórki kokosowe, i to jako dopełnienie smaku, a nie jako główny składnik. Niemniej jednak, ciasto jest pyszne i zdecydowanie godne polecenia, a krem chętnie zjadłabym nawet bez biszkoptu.
Dodaj mąkę z proszkiem, wymieszaj. Ubij białka, delikatnie wymieszaj je z resztą ciasta. Podziel gotowe ciasto na 4 części. Do blachy keksówki włóż najpierw białą część, potem drugą część wymieszaną z kisielem, trzecią z kakao, i czwartą z makiem.
Kolejna odsłona na temat rabarbaru.Tym razem dodałam też truskawki, i zrobiłam kompletnie inny spód.Trochę się obawiałam w trakcie, ale wyszło super :) i teraz już nie będę robić innych placków z owocami.
Na drugi dzień długiego weekendu proponuję pluszki czyli rosyjskie bułeczki zwijane, które nęciły mnie już na blogu Dorotuś oraz Ani i Qoopki. Tak bardzo mi się spodobały, że tylko czekałam na okazję i czas aby je upiec. Okazało się, że wcale nie potrzeba na nie tak dużo czasu jak myślałam, a są po prostu rewelacyjne! Można je ze sobą zabrać na majówkę do wiklinowego koszyczka i zjeść sobie podczas spaceru na zielonej trawce. Nam posmakowały bardzo i na pewno zrobię je jeszcze nie raz :)
Mięso umyć, pokroić na mniejsze porcje i rozbić tłuczkiem. Natrzeć solą, pieprzem i papryką. Cebulę obrać, pokroić na plasterki, przesmażyć na patelni z tłuszczem. Rozbite mięso obtoczyć w rozbitym jajku a następnie w bułce tartej. Gotowe filety układać na patelni z rozgrzanym tłuszczem.
To pierwszy chleb jaki upiekłam. Skusiłam się na niego pod wpływem bloga Abbry :). Nie sądziłam, że mi wyjdzie, a jednak! :) Chlebek był pyszny, chrupiący, cudownie pachnący. Przypomniałam sobie jak w dzieciństwie razem z bratem podglądaliśmy pieczenie chleba w prawdziwej piekarni.
Zawsze smakowało mi to ciasto, czy to robione z kwaśnym porzeczkowym dżemem, czy też ze świeżymi owocami porzeczki. Ma w sobie tę kwaskową nutkę, którą uwielbiam. Nutkę porzeczki pachnącej latem, okrytej puchową pierzynką białka:)
Po przeczytaniu przepisu obawiałam się , że ciasto wyjdzie już nawet nie wilgotne , a wręcz rzadkie , jak zupa. Jednak zaryzykowałam i... opłaciło się :-) Wyszło takie jak chciałam - mocno czekoladowe i cudownie wilgotne (tak , koniecznie trzeba było to zaznaczyć w nazwie , bo niektóre ciasta czekoladowe są dosyć suche).
Już od dłuższego czasu miałam ochotę na zwykłą babkę piaskową - i ciągle odkładałam jej upieczenie . W końcu się zmobilizowałam i dzisiaj ją upiekłam .
Chlebek , który nie wymaga wyrabiania - wystarczy zmiksować składniki i odstawić do wyrośnięcia , a potem upiec w naczyniu żaroodpornym . Po upieczeniu przypomina trochę chleb ziemniaczany - jest miękki i słodkawy. Pyszny z żółtym serem albo z samym masłem .
Watruszki to takie rosyjskie bułeczki drożdżowe. Najbardziej przypominają znane mi już od dawna kołaczyki z serem. Są mięciutkie i mają dużo serowego nadzienia - takie mini-serniczki na drożdżówce. Pyszne !