Kiedy pierwszy raz zobaczyłam te ciasteczka na blogu Andzi-35 , od razu wiedziałam , że muszę je upiec. Może nie tyle dla samego smaku (nie przepadam za wypiekami piaskowymi) , ale ze względu na ich oryginalny wygląd.
Kuchnia czeska była dla mnie totalną tajemnicą. No dobra, wiedziałam że Czesi znani są z knedlików i z dobrego piwa. I tyle. Cała moja wiedza o tamtejszej kuchni mieściła się w tych dwóch pozycjach. Przygotowując się do tej akcji, troszkę poszperałam i o dziwo, znalazłam kilka nowych i zupełnie nie znanych mi potraw.
"Podnieście w górę dach,Bo oto nadchodziNarzeczony wysoki jak Ares."Safo Kiedy spędziliśmy już ze sobą dość czasu, bym mogła się przyjrzeć, jak Alkajos uwodzi gołowąsych majtków, zapytałam go kiedyś głosem niewiniątka:
Bardzo mleczne ciasteczka o mocno waniliowym smaku, z grudkami białej czekolady - smakują zupełnie jak budyń waniliowy :-) Jakiś czas temu zobaczyłam je u Doroty i bardzo mi się spodobały te mleczne słodkości.
Kiedy znalazłam ten przepis, w pierwszej chwili nie spodobał mi się pomysł połączenia kisielu z galaretką i bitą śmietaną. Okazało się jednak, że niesłusznie. Bardziej niż tradycyjny krem, masa ta przypomina sernik na zimno, i cały tort okazał się wyśmienity w smaku, mało słodki, no i dość lekki - bo bez masła. Spokojnie można było zjeść po dwa kawałki, a wszyscy wiedzą, że w przypadku tortów, bywa to dość trudne.
No i tak, co z tego, że ciasteczka porobione, co z tego, że nawet fotki strzelone, a przepisy spisane na kartkach jeśli od kilku dni to leży odłogiem i na bloga nie trafia. Miałem to wrzucić już dawno, żeby ktoś jeszcze może przed świętami skorzystał, a tak to już marne szanse, że się na coś komuś przyda. Cóż z tego że mam dobre chęci jeśli wykonania ich brak, bo duch wprawdzie ochoczy, lecz ciało mdłe.
Z Ciasteczkami Cieszyńskimi to jest tak, że co dom to trochę inny przepis. Tak też jest z dzisiejszymi naszymi orzeszkami. Przepis wg którego my robimy orzeszki, to przepis mojej teściowej. Trochę zmodyfikowany przez nas, bo naszym zdaniem tego, co robi teściowa nie da się przełknąć. Otóż ma ona taką filozofię, że orzeszki mają palić w przełyku i rozgrzewać w żołądku.
Smak orzeszków kojarzy mi się z wczesnymi latami podstawówki, kiedy to na dyskotekę klasową koleżanka przyniosła właśnie takie orzeszki z pyszną masą z mleka w proszku. Były bardzo dobre i do tego takie śliczne. Kiedy zorientowałam się, że specjalną patelnię do foremek można dzisiaj bez problemu kupić, natychmiast ją nabyłam.
Choć ta rolada kokosowo-kakaowa popularna była we wczesnych latach osiemdziesiątych, ja poznałam ją dopiero dziesięć lat temu. To taki deser retro wywołujący niejedno wspomnienie wielu dzisiejszych trzydziesto-paro-latków.
Dzisiaj ciąg dalszy moich zachwytów nad piwem. Ale nie trunkiem tylko składnikiem do ciasta. Że piwo sprawdziło się przy rybie czy gulaszu czy innych wytrawnych daniach to mnie nie zdziwiło ale, żeby kruche ciasto z piwem było tak wspaniałe to naprawdę jestem zaskoczona. Jest rewelacyjne, zarówno pod palcami w czasie wyrabiania, jak i potem, podczas konsumpcji.
Ten przepis przyniósł ze szkoły mój syn, jak może pamiętacie - chodzi na kółko kulinarne. Najpierw dostałam przepis, a później kilka rożków do spróbowania. Spróbowałam i postanowiłam włączyć te rożki do menu na święta, bo naprawdę są pyszne. A połączenie migdałów i orzechów kojarzy się z pierwszą gwiazdką, prezentami i zapachem choinki...
Takie orzeszki chodziły za mną od dawna, pamiętam je z dzieciństwa. Kilka miesięcy temu dostałam specjalną foremkę do ich wypiekania i doszłam do wniosku, że święta będą dobrą okazją, żeby ją wypróbować.
Ostatnio sprawiłam sobie prezent w postaci "Złotej Księgi Czekolady". Znalazłam na nią promocję i postanowiłam zaszaleć, bo zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia :) Na prawie siedmiuset stronach znajdują się naprawdę ciekawe i interesujące przepisy, a każdy z nich zilustrowany jest przepięknymi, apetycznymi fotkami. Naprawdę warto się na nią skusić.