W tym roku wypróbowałem przepis na kulebiaka. No bo co innego mógłbym zrobić, uwielbiam kuchnie regionalną, tradycyjną. Kulebiak wygląda wspaniale, smakuje genialnie zwłaszcza z czerwonym barszczem na prawdziwym zakwasie.
Może być świetne jako lunch, kolacja lub przegryzka. Bo gdy już jest to wystarczy kawałek wrzucić do mikrofali i podgrzać chwilę. Na zimno też można jeść.
Jak już wspominałam, w tym roku zrezygnowaliśmy z podawania barszczu w towarzystwie uszek, a zamiast nich podaliśmy pieczone pierogi z kapustą i grzybami.
Kolejna nowość, jaka pojawiła się na naszym wigilijnym stole to makówki. Zdecydowałyśmy się z mamą zrobić ją niemal w ostatniej chwili, w zamian za kutię.
Zupa jest bardzo smaczna, ale lekka i postna. Nie sposób się nią najeść, ale o to właśnie chodzi – ma ona tylko rozgrzać żołądek i pobudzić apetyt, przecież jest jeszcze tyle innych dań do zjedzenia ;)
Najwiecej radosci sprawia mi jednak samodzielne robienie prezentow, a szczegolnie tych jadalnych. Moja mala kuchnia zamienia sie w mini pracownie, gdzie powstaja, mam nadzieje, pyszne drobiazgi. W ich przygotowanie wkladam swoje cale serce, a myslami jestem przy osobach, ktore pozniej obdaruje moim dzielem.
...czyli lizaki nie do lizania. Czyli po prostu owsiane kule na patyku. Łatwiej je obgryźć niż oblizać. Wariacja na temat owsianych ciasteczek. Świetnie się sprawdzają jako mini prezenty świąteczne lub dodatek do prezentów.