Nalewka, likier, esencja? Na pewno warto zrobić. Święta zbliżają się wielkimi krokami a nalewka z kawy, będzie dobrym składnikiem do kremów, deserów i do nawilżenia tortów.
Przepis na tę aromatyczną nalewkę podała mi Malta , ona z kolei znalazła go na Forum Zuzla . Trochę trzeba poczekać na efekty , ale warto ! Nalewka jest bardzo kawowa i bardzo pomarańczowa , mocna , słodka , o pięknym , słonecznym kolorze - idealna na rozgrzewkę w chłodne , zimowe dni czy jesienną słotę .
Do tej pory pigwówkę robiłam w najprostszy sposób: przesypywałam owoce pigwowca cukrem zalewałam alkoholem, po jakimś czasie przecedzałam i już. Teraz zachciało mi się czegoś trochę innego... Co prawda na święta nie zdążę, ale za rok, jak nastawię wcześniej...
Owoce umyć, pokroić w ćwiartki, wydrylować z pestek. Pokroić w maleńkie kawałeczki, wrzucić do dużego słoja i zasypać cukrem. Co kilka dni potrząsnać słojem tak, żeby wymieszał nam się cukier.
Nie mogłam czekać ani dnia dłużej z publikacją tego posta, bo nalewka, którą chcę Wam zaproponować robi się dokładnie 10 dni- czyli nastawiona dziś będzie gotowa dokładnie na Wigilię!
Nalewka cytrynowo- waniliowa okazała się być tym czego mi potrzeba. Tu kwaskowy smak miesza się z błogą słodyczą. Nie zapomnijmy o robocie, którą wykonała wanilia. Czuć ją tu bardzo mocno. Pozytywnie mocno:)
W tym roku ten przepis już ani mnie, ani Wam się nie przyda, ale warto pamiętać o nim w roku przyszłym, kiedy na krzakach czarnego bzu pojawią się owoce.
Jedna z najpyszniejszych nalewek, jakie robiłam! Aromatyczne, dojrzałe owoce pigwy, które udało mi się kupić zachęciły mnie do przygotowania tej nalewki. Bardzo polecam wszystkim, którzy lubią takie domowe trunki. :)
Dość nietypowy, bezalkoholowy napój rodem z Indii, idealny na upalne dni. Jest łagodny w smaku, delikatnie miętowy i świetnie gasi pragnienie. Jeśli lubicie ogórki – warto wypróbować :)
Zobaczyłam w gazecie piękne zdjęcie słoja z pomarańczami i ziarenkami kawy i od razu wiedziałam, że muszę to zrobić. Brakowało mi tylko takiego wielkiego słoja. Słodkie pomarańcze już miałam, pachnącą kawę też. I wtedy z ratunkiem przybyła mi babcia, pożyczając pięciolitrowy słój.
Mogę się rozgrzewać nalewką z mlecza, pardon, z mniszka lekarskiego. Pachnie cudownie miodowo, chociaż smakuje raczej wytrawnie. Ot, taka mi wyszła; następnym razem użyję więcej cukru. Szkoda, że to dopiero w przyszłym roku...