Zwłaszcza w mężowskiej gębie. ;) Mąż jest wielkim fanem gorzkiej czekolady, więc to głównie jemu smakowało sernikobrownie z wiśniami. Tyle że jemu na zimno - mi równie dobrze jeszcze ciepłe.
To jeden z najstarszych przepisów na sernik jaki posiadam. Niektórzy nazywają go "królewskim". Sama nie wiem jak to się stało , że dopiero teraz doczekał się wpisu na blogu , ale kiedyś piekłam go częściej niż inne serniki.
... czyli bardziej swojsko sernik z kajmakiem. Miałam na niego ochotę, od kiedy go zobaczyłam u Doroty, a potem u Majanki i Atiny. Bardzo lubię kajmak [ same krówki zresztą też ;-) ] , więc sernik z jego dodatkiem to coś dla mnie :-)
Sernik będziemy piec w kąpieli wodnej. Zagotować wodę w czajniku. Owinąć formę podwójnie złożoną folią, włożyć do większej formy. To uchroni sernik od wody, w trakcie pieczenia w kąpieli wodnej.
Zachęcona tym sukcesem postanowiłam przetestować pieczenie karkówki. I tym razem się nie zawiodłam - uzyskałam smaczną i aromatyczną pieczeń, dobrą na gorąco i jeszcze lepszą na zimno. Kanapka z plasterkiem własnoręcznie przyrządzonego mięsa smakuje o niebo lepiej niż z kupną wędliną :)
I znowu powraca temat dziwacznych nazw , bo ta z pewnością do nich się zalicza. Nie zmieniałam , bo jednak wiele osób zna to ciasto pod takim właśnie tytułem. Ech... mają ludzie pomysły ;-)A samo ciasto jest pyszne - trzy cienkie placki przełożone kremem podobnym do budyniowego , tylko nieco delikatniejszym.
Kochamy serniki, kochamy też ciężkie czekoladowe brownies. Gdy pierwszy raz zrobiłam sernikobrownies wiedziałam, że ten smak będzie nam towarzyszył i będziemy o nim myśleć co jakiś czas. Zadzwoniłam pewnego dnia do mojego Ukochanego, gdy byliśmy oboje w pracy i zapytałam na jakie ciasto ma ochotę.
Pierwszy raz miałam okazję upiec coś z dodatkiem mleczka kokosowego (zupełnie nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam) i na pewno nie ostatni. Ciasto wyszło wyjątkowo kokosowe , wilgotne i puszyste - po prostu pyszne ! Jedyną jego wadą było to , że przy krojeniu dosyć mocno się kruszyło , ale to zapewne wina moich wiórków kokosowych , które były w postaci długich nitek , oraz niezbyt ostrego noża ;-)
Pierwszy z przepisów zaproponowanych przez Olę.Po fakcie zauważyłam, że wszyscy, którzy robili ten sernik, dodawali żelatynę.Ja zawierzyłam przepisowi i nie dodałam..
Druga propozycja Oli w Weekendowej Cukierni.Wyszło lepiej niż sernik z malinami...Nic się nie rozjechało, wygląda porządnie, smakuje bardzo czekoladowo - jest pysznie :)
Połowę masy wyłożyć do formy, na to wyłożyć połowę masy sernikowej, na to połowę śliwek. Powtórzyć - ciasto, sernik, śliwki. Piec około 40-45 minut. Uważać, żeby nie przepiec. Posypać cukrem pudrem. Podawać ciepłe albo zimne z kulką lodów waniliowych.
Wiele już razy w moim domu gościły dania i desery, które zachwyciły mnie na innych blogach. Nieodmiennie jestem zadziwiona tym, jakie piękne smakołyki powstają w domach blogowiczek. W niedzielę, na urodziny synka podałam sernik, ktory wpadł mi w oko, gdy gościłam u Atiny. Sernik jeżynowy pachnący latem. :-)
Jak go zobaczyłam u Atinki to już nie mogłam o niczym innym myśleć. Wszędzie widziałam sernik jeżynowy. Musiałam go upiec, no musiałam! I wiecie co - wyszedł wspaniały! Mokry, aksamitny, pachnący i po prostu cudownie pyszny! Nie bedę dużo pisać, koniecznie musicie spróbować! :))
Coz za piekny poranek, promienie slonca wpadaja do sypialnii. Juz wiem, ze dzis bedzie udany dzien.Aby miec stuprocentowa pewnosc, ze tak wlasnie bedzie pomyslalam o czyms slodkim co sprawia, ze zawsze jest dobry humor. Panna cotta! Zabralam sie wiec do dziela. Gdy wrocimy z popoludniowego spaceru bedzie juz gotowa :)
Kiedy znalazłam ten przepis, w pierwszej chwili nie spodobał mi się pomysł połączenia kisielu z galaretką i bitą śmietaną. Okazało się jednak, że niesłusznie. Bardziej niż tradycyjny krem, masa ta przypomina sernik na zimno, i cały tort okazał się wyśmienity w smaku, mało słodki, no i dość lekki - bo bez masła. Spokojnie można było zjeść po dwa kawałki, a wszyscy wiedzą, że w przypadku tortów, bywa to dość trudne.