Podstawą tego dania jest przepis na marokańskie tajine, niestety nie posiadam specjalnego naczynia do tajine, toteż zmieniłam ten przepis na zwyczajną zapiekankę. Źródło - "Kuchnia śródziemnomorska".
Gdy za oknem tak jak dzis pada deszcz, wiatr zacina, ze az strach z domu wyjsc, gdy wiosna jest tylko w kalendarzu, ja zapraszam ja do domu.Kupuje kwiaty i stawiam na stole w salonie. Czekam, moze ich zapach wypelni powoli dom.Albo zagladam do kuchni by tam przygotowac cos pysznego, cos co przypomni mi choc na chwile, ze ta wiosna jednak gdzies jest, moze tylko zbladzila na chwile.
Bardzo lubię zaglądać do greckich przepisów. Uwielbiam ich pomysły na rybne dania, ale i warzywne są cudowne, jak choćby ta zapiekana w cieście filo cukinia. Z tymże tym razem musiałam sięgnąć po ciasto francuskie, bo tylko do niego miałam dostęp. Musiałam więc przy stole trochę udawać Greka. ;-)
Po naszych imieninach i bardzo konkretnym jedzeniu ;) zachciało nam się czegoś lekkiego. Zainspirował mnie przepis z bloga "Kwestia Smaku" ale zmodyfikowałam go trochę, dostosowując do naszych potrzeb i do tego co akurat było w lodówce ;P
Obudziłem się dzisiaj rano z myślą, że goście już są u nas kilka dni, a ja śniadania jeszcze im nie przygotowywałem osobiście. Pomyślałem, że trzeba to jakoś nadrobić i wymyśliłem śniadanie, które wprawdzie zmusiło mnie do natychmiastowego wstania z łóżka i udania się do kuchni [z racji czasu potrzebnego na przygotowanie] ale za to smakowo na pewno wynagrodziło im te kilka dni „zwykłych” śniadań.
Dzisiejsza przekaska zalicza sie do tych stworzonych pod wplywem chwili i odgrzebanych gdzies w pamieci wspomnien. Juz nie pamietam gdzie spotkalam sie z cukinia podana w ten sposob. Skladniki farszu dobrane raczej intuicyjnie wcale mnie nie rozczarowaly.
Zaloze sie, ze nie ja jedna chcialabym zeby lato trwalo jak najdluzej. Nieublagalnie jednak zbliza sie jesien. Dzis za oknem jest piekne slonce, ktore grzeje z calej mocy, ale jeszcze kilka dni temu aura byla prawdziwie jesienna. Wychodzac z domu trzebabylo ubrac sie cieplej i koniecznie zaopatrzyc sie w parasol.
Dzisiaj gotowaliśmy razem z żoną moją najmilszą, a ona w przeciwieństwie do mnie, niemalże restrykcyjnie trzyma się przepisów. Zmiany były bardzo nieznaczne i wynikające bardziej z niedoborów materiałowych niż z naszej inwencji twórczej. Więc właściwie nie pozostaje mi nic innego jak po prostu przepis powtórzyć za Jamiem
Sylwestrowe śniadanie sobie goście zażyczyli, powiedzieli, że jak nie będzie specjalnego sylwestrowego śniadania, a później noworocznego śniadania, to oni się obrażą. A jako, ze goście wyjątkowi, to nie można było do obrazy dopuścić. Od wczoraj kombinowałem co i w takim razie dzisiaj podać. W końcu żem wykombinował.
Problem z Puddingiem z Yorkshire jest taki, że nie do końca wiadomo w który posiłek go wpasować, bo jest to z pewnością bardzo smaczne na śniadanie, ale z tym wiąże się jeden problem – zajmuje zdecydowanie za dużo czasu jak na śniadanie – ciasto trzeba przygotować ze 2 godziny wcześniej, a i samo danie robi się jak nic z pół godziny. Więc przyjmijmy, że jest to fantastyczna sprawa na drugie śniadanie, czy inny lunch, brunch czy co tam jeszcze.
Przyjechał do nas specjalny gość.Nie widzieliśmy się już parę lat. A jednak wszedł do domu i usiadł przy stole, tak jakby wyszedł wczoraj. I od razu zaczęliśmy gadać, tak jakbyśmy chcieli koniecznie dokończyć przerwany wczoraj wątek, a kuchnia wypełniła się po brzegi czymś niezwykłym, a przy tym tak zupełnie naturalnym. Przy hiszpańskim winie i grzańcu gadaliśmy, wciąż przerywając sobie nawzajem, do piątej rano. Ale to w sumie nie takie istotne przy czym, bo jakoś tak się składa, że są tacy ludzie w których towarzystwie nawet odgrzewana pizza z obiadu i fusiasta herbata smakują jak najlepsze frykasy.
Ostatnią potrawą którą przygotowałem dla uczestników warsztatów, na których Ania i Piotrek opowiadali o kobiecie w kulturach, była indyjska Alu Kofta, wraz z ostrym sosem jogurtowym. To danie jest chyba najbardziej rozpoznawalnym u nas specjałem kuchni Indyjskiej, nie tylko ze względu na swój wegetariański charakter i nie tylko dzięki Krysznaitom, ale przede wszystkim dlatego, że jest bardzo smaczne, chociaż zupełnie inne niż nasze codzienne smaki. No i fantastycznie nadaje się jako przekąseczka na wszelkiego rodzaju imprezy.
Podobno chimichanga powstała w ten sposób, że pewnego pięknego dnia, kiedy pewien meksykański kucharz przygotowywał tortille z nadzieniem ta wpadła mu do frytury z gorącym olejem. Kucharz stwierdził, że a co mu tam – zostawi na chwilę i sobie to sam później zje. W międzyczasie przyszedł jego kolego i zapytał „co ty tam przygotowujesz?” na co nasz bohater nie tracąc rezonu szybko odpowiedział „Chimichanga” co ponoć znaczy „samfingmedżik”. Tyle legend i historyjek. A teraz przejdźmy do rzeczy.