Jajka w koszulkach na tartinkach z kiełbasą jałowcową.
Przyjechał do nas specjalny gość.
Nie widzieliśmy się już parę lat. A jednak wszedł do domu i usiadł przy stole, tak jakby wyszedł wczoraj. I od razu zaczęliśmy gadać, tak jakbyśmy chcieli koniecznie dokończyć przerwany wczoraj wątek, a kuchnia wypełniła się po brzegi czymś niezwykłym, a przy tym tak zupełnie naturalnym. Przy hiszpańskim winie i grzańcu gadaliśmy, wciąż przerywając sobie nawzajem, do piątej rano. Ale to w sumie nie takie istotne przy czym, bo jakoś tak się składa, że są tacy ludzie w których towarzystwie nawet odgrzewana pizza z obiadu i fusiasta herbata smakują jak najlepsze frykasy.
- I słuchaj, ale słuchaj mnie teraz!
- to ty słuchaj – będziesz to jadł?
- TAK!
- aha… no to mów dalej.
I zjadł ostatni kawałek. Za to ja mu za chwilę znowu przerwałem.
A rano zrobiłem śniadanie.
1 cebula
Łyżka masła
20 dkg kiełbasy jałowcowej
60 g fety
100 g śmietany 18%
Ok. 50g. sera żółtego
Sól, pieprz cukier.
Ok. 1/3 ciasta francuskiego
Po jajku na osobę.
Fot. Wojtek Iskierka
Cebulę posiekałem w cieniutkie piórka, i dusiłem na maśle z 15 min. aż dobrze zmiękła. Posypałem szczyptą soli i cukru. Po chwili dodałem pokrojoną w kosteczkę kiełbasę jałowcową, kiedy się trochę obsmażyła dodałem fetę zmieszaną ze śmietaną. Pieprz. Mieszałem cały czas a kiedy feta się rozpuściła dorzuciłem jeszcze trochę sera żółtego, żeby zagęścić konsystencję.
Na blasze ułożyłem kwadraciki z ciasta francuskiego i zawinąłem im lekko brzegi. Na środek każdego wrzuciłem nadzienie. I do piekarnika [z 200 oC] na jakieś 15-20 min. aż ciasto będzie złociste.
W tym czasie zrobiłem jajka w koszulkach .
Na gotowych tartinkach układałem po jajku.
A on w międzyczasie zaaranżował stół i ustawił aparat. No a później ja nad nim stałem i gadałem mu co chwila, żeby smolił już te fotki, bo wystygnie, a zimne jajka w koszulkach już nie są tak smaczne.
A te były.
A później znów gadaliśmy.
Fotografia: Wojtek Iskierka, dziękuję.
Nie widzieliśmy się już parę lat. A jednak wszedł do domu i usiadł przy stole, tak jakby wyszedł wczoraj. I od razu zaczęliśmy gadać, tak jakbyśmy chcieli koniecznie dokończyć przerwany wczoraj wątek, a kuchnia wypełniła się po brzegi czymś niezwykłym, a przy tym tak zupełnie naturalnym. Przy hiszpańskim winie i grzańcu gadaliśmy, wciąż przerywając sobie nawzajem, do piątej rano. Ale to w sumie nie takie istotne przy czym, bo jakoś tak się składa, że są tacy ludzie w których towarzystwie nawet odgrzewana pizza z obiadu i fusiasta herbata smakują jak najlepsze frykasy.
- I słuchaj, ale słuchaj mnie teraz!
- to ty słuchaj – będziesz to jadł?
- TAK!
- aha… no to mów dalej.
I zjadł ostatni kawałek. Za to ja mu za chwilę znowu przerwałem.
A rano zrobiłem śniadanie.
1 cebula
Łyżka masła
20 dkg kiełbasy jałowcowej
60 g fety
100 g śmietany 18%
Ok. 50g. sera żółtego
Sól, pieprz cukier.
Ok. 1/3 ciasta francuskiego
Po jajku na osobę.
Fot. Wojtek Iskierka
Cebulę posiekałem w cieniutkie piórka, i dusiłem na maśle z 15 min. aż dobrze zmiękła. Posypałem szczyptą soli i cukru. Po chwili dodałem pokrojoną w kosteczkę kiełbasę jałowcową, kiedy się trochę obsmażyła dodałem fetę zmieszaną ze śmietaną. Pieprz. Mieszałem cały czas a kiedy feta się rozpuściła dorzuciłem jeszcze trochę sera żółtego, żeby zagęścić konsystencję.
Na blasze ułożyłem kwadraciki z ciasta francuskiego i zawinąłem im lekko brzegi. Na środek każdego wrzuciłem nadzienie. I do piekarnika [z 200 oC] na jakieś 15-20 min. aż ciasto będzie złociste.
W tym czasie zrobiłem jajka w koszulkach .
Na gotowych tartinkach układałem po jajku.
A on w międzyczasie zaaranżował stół i ustawił aparat. No a później ja nad nim stałem i gadałem mu co chwila, żeby smolił już te fotki, bo wystygnie, a zimne jajka w koszulkach już nie są tak smaczne.
A te były.
A później znów gadaliśmy.
Fotografia: Wojtek Iskierka, dziękuję.