To wspomnienie z mojego dziecinstwa - dla mojej Mamy robil to Tata, dla mnie moja Mama, teraz robie to ja dla mojego synka. :) Ja, nazwalam sobie go jak bylam mala "chlebkiem smazacy" i tak sie to u nas juz przyjelo.
W końcu nadrabiam zaległości - jestem na etapie Weekendowej Cukierni #9...Piekłam w tortownicy o średnicy 20 cm, a brzoskwinie położyłam na wierzchu przed pieczeniem.Ciasto bardzo wilgotne, imbir to takie zaskakujące pikantne elementy.
Cukinii pod dostatkiem, rozrastają się jak chwasty niemalże. Trzeba więc co i rusz nowe potrawy z tego wymyślać, żeby się nie zmarnowała, ale też żeby się nie znudzić. Kiedyś już dawno temu odkryłem, że cukinia fantastycznie nadaje się jako dodatek do gulaszu mięsnego, który go ładnie zagęszcza i dodaje miłego smaku.
No i sami zostaliśmy z pierwszym kuchcikiem na gospodarstwie. Żona moja kochana zabrała drugiego kuchcika i gdzieś za Żywiec do jakiegoś pensjonatu się szkolić pojechała. No i dobrze jej tak. Czy się tam czegoś nowego dowie, to nie wiem, ale przynajmniej sobie odpocznie biedactwo, od nas, od sprzątania po nas i od gotowania nam wkoło.
Po powrocie z wakacji zabralam sie za porzadkowanie szafek i w barku znalazlam zapasy spirytusu. Postanowilam wiec przerobic je na cytrynowke, lekki likier o smaku cytryny. Niektorzy mowia, ze smakuje jak cukierek z dodatkiem alkoholu, ot taka landrynka.
Obudziłem się dzisiaj rano z myślą, że goście już są u nas kilka dni, a ja śniadania jeszcze im nie przygotowywałem osobiście. Pomyślałem, że trzeba to jakoś nadrobić i wymyśliłem śniadanie, które wprawdzie zmusiło mnie do natychmiastowego wstania z łóżka i udania się do kuchni [z racji czasu potrzebnego na przygotowanie] ale za to smakowo na pewno wynagrodziło im te kilka dni „zwykłych” śniadań.
Zaintrygował mnie ten przepis i musiałam go wypróbować.Babeczki wyszły bardzo lekkie i wilgotne, mocno czekoladowe.Cukinia i marchewka nie są wyczuwalne.
Zalać kilogram pociętych orzechów (jeszcze zielonych - takich, które jeszcze da się pokroić) jednym litrem spirytusu. Do tego dorzucić pokrojoną połówkę cytryny, korę cynamonu i goździki. Teraz przez 40 dni całość ma zażywać za dnia światła słonecznego, codziennie będąc wstrząsaną.
Pierwszy tydzień w szkole i w przedszkolu dobiega końca... dzieciaki jak na razie bardzo zadowolone, a ja powoli przyzwyczajam się do wolności. Najbardziej zdumiewa mnie ta cisza w domu, ale już jutro sobota, więc znowu dom napełni się gwarem, a także bałaganem (niestety...).
Ciasto mi się skończyło. No i jak to tak bez ciasta do popołudniowej kawy? Niemożliwe przecież... hy hy ;) Brownies to jedno z najszybszych ciast jakie znam i jakie robię. Nawet nie muszę wyjmować miksera z szafki. Wystarczy rozpuścić czekoladę i masło, połączyć z pozostałymi składnikami i upiec! Proste, prawda?
W ramach "Zimowego Festiwalu Zup" przygotowałam zupę fasolową. Pożywną, rozgrzewającą, pachnącą majerankiem. Inną od tej, którą robiło się w moim rodzinnym domu, gotowaną np. na żeberkach, ciężką i zawiesistą. Moja zupa jest zdecydowanie lżejsza, ale nie mniej smaczna. Na mroźne, zimowe dni jak znalazł :)
Wiele już razy w moim domu gościły dania i desery, które zachwyciły mnie na innych blogach. Nieodmiennie jestem zadziwiona tym, jakie piękne smakołyki powstają w domach blogowiczek. W niedzielę, na urodziny synka podałam sernik, ktory wpadł mi w oko, gdy gościłam u Atiny. Sernik jeżynowy pachnący latem. :-)
Goście wieczorem mi powiedzieli, że oczekują jakiegoś niezwykłego śniadania, z tych takich co to na blogu widzieli. No i co… sam se nagrabiłem – jak to mówią. Jajka w koszulkach to już mojej żonie ostatnio bokiem wychodziły, za to jej ulubiony typ, to jajka na chrupko.