Pizze idealnie sprawdzą się jako samodzielne danie, jako dodatek do mięsnego posiłku, ale będą też świetnym prowiantem na wypad w plener. Smakują zarówno na zimno, jak i na ciepło. Przebojem były lekko podpiekane na grillu.
Dziś zachciało mi się coś słodkiego ... ...( nie taka to znów nowość) ale z racji ,że dziś święto i sklepy zamknięte to nici ze słodkich zakupów. Przejrzałam więc szafki w kuchni i bingo! Znalazłam pomysł na poobiedni deser;-)
Wyszedł naprawdę smaczny. Ciężki, mazisty, sycący, nieprzesłodzony. Z delikatną nutą cytrusów, lekko rozgrzewający w te chłodne, deszczowe dni. Urósł niesamowicie, żeby później spektakularnie opaść. Przy czym nie popękał ani w ogóle nie stracił na urodzie. Mimo wszystko potraktowałam go z wierzchu czekoladą, która przez dodatek soku z pomarańczy świetnie komponuje się z całością, nadając jej lekko wytrawnego charakteru. Mówię Wam, warto spróbować.
Jeszcze całkiem niedawno znałam placki ziemniaczane wyłącznie w wersji wielkopolskich plyndzy z cukrem. Po spróbowaniu wersji na ostro z mięsnym sosem, postanowiłam sama przygotować takie danie. Myślę, że wyszło całkiem smacznie i z pewnością takie placki powrócą na nasz stół jeszcze nie raz. Polecam!
Naszło mnie, bo wśród karteluszek z przepisami znalazłam przepis na ciasto drożdżowe i od razu mój nos przypomniał sobie o zapachu pieczonego ciasta drożdżowego. Skąd mam przepis, nie pamiętam, jednak wiem, że przed laty robiłam go wiele razy, w różnych piekarnikach i zawsze mi się udawał.
Od zawsze moja Mama robiła kładzione kluseczki jako dodatek do gulaszy, bitek w sosie, czy nawet podsmażonej cebulki ze skwarkami. Kładzione kluseczki to chyba coś tak łatwego, że każdy sobie poradzi a zawsze jakaś odmiana.
Czas na przetwory! Przepis polecam bo sałatka z ogórków jest pyszna i w zimowe wieczory jak znalazł.Wystarczy tylko wtedy wyjąć słoiczek ze spiżarki.Ale zanim tam trafi to... bierzmy się do roboty.
muszę powiedzieć, że to absolutnie najgenialniejszy sernik, jaki zdarzyło mi się upiec (a upiekłam ich wiele). Delikatny, leciutki, a jednak sycący. Słodki, z puszystą, chmurkową bezą, i soczystymi brzoskwiniami. Na wierzchu wyszły mi delikatne kropelki, które prezentują się naprawdę uroczo. Całość znika w tempie błyskawicznym. Mówię Wam - grzechem byłoby nie spróbowanie!
Przepis o tyle prosty że ogórki, przyprawy, sól, cukier, ocet, wlewa, wkłada się do słoika, zalewa zimną wodą a potem gotuje :-). Zalewa się nie zmarnuje bo przepis jest na 1 słoik 0,9 l.
Nie wiem skąd jest nazwa tej sałatki, bo Szwedzi nic o niej nie wiedzą, ale najważniejsze że wychodzi z tego fajny dodatek do kanapek, chlebków pita i tortilli.