Na dobry początek ... Zwykle z tego przepisu robię szarlotkę , tym razem spróbowałam z wiśniami i porzeczkami . To dobre połączenie , bo kwaskowate wiśnie i porzeczki dobrze się komponują ze słodką bezą .
Na potrzeby dnia jabłkowego organizowanego przez Tatter mąż przyniósł od teściowej z ogródka całą reklamówkę jabłek. Jest to mój pierwszy w blogowym życiu dzień tematyczny i chciałam, aby to były świeżutkie, pachnące jabłka prosto z drzewa. Nie, żebym miała coś przeciwko kupowaniu jabłek na rynku, sama kupuję je przez cały okrągły rok, ale pomyślałam, że jak mamy wyjątkowy dzień, to użyję wyjątkowych jabłek.
Zimne ziemniaki obrać, pokroić na ćwiartki. Do sporej miski wrzucić ziemniaki, cebule, kapary, oliwki - posolić, dodać pieprzu i zalać oliwą. Wymieszać i dolać octu winnego. Zamieszać i odstawić na 30 minut, najlepiej do lodówki. A potem smacznego.
Muffiny to najprostsze wypieki i można je zrobić , nawet jeśli nie mamy zbyt wiele wolnego czasu. Reszta zależy już tylko od naszej wyobraźni lub dostępnych w danej chwili składników. W lodówce miałam wcześniej kupione bez okazji , malutkie groszki czekoladowe , zachował się też jeden duży banan , a reszta zawsze jest "pod ręką".
Postanowiłam wypróbować przepis na ciasto, które od dawna mnie kusiło - Millionaire's Shortbread czyli kruche ciasto milionera . Właściwie jest to takie ciasto-baton , w smaku przypomina trochę Twixy - kruchy, chrupiący spód , w środku ciągnący się karmel i do tego czekoladowa polewa - razem tworzą pyszną , słodką przekąskę :-)
W takich awaryjnych sytuacjach niezawodna jest goraca czekolada, ale tej zimy juz sporo przepisow pojawilo sie na innych blogach. Wpadlam wiec na pomysl przygotowania goracej czekolady, ale bialej.
Nagle poczulam wielka ochote na taki wytrawny wypiek. Juz kiedys robilam muffinki w tym stylu i wtedy zniknely ze stolu w oka mgnieniu. Pamietam do dzis ich smak. Przyznam szczerze, ze bardzo nam zasmakowaly i chyba cieszyly sie wieksza popularnoscia niz muffiny na slodko. Tym razem bylo podobnie. Nim dobrze ostygly to juz ich nie bylo.
Od czasu do czasu robię sobie zapas mussli na śniadanie. Po pierwsze, to miła odmiana po tostach, muffinach i kanapkach jakie zwykle jem na śniadanie, a po drugie, zauważyłam, że gdy przez co najmniej tydzień jem więcej błonnika niż zwykle, mój brzuch robi się bardziej płaski. I ta zaleta mussli baaardzo mi się podoba :)
Trochę nietypowe , bo wymagające pomocy miksera muffiny. Jak dla mnie mogły by być odrobinę słodsze , choć i tak dosypałam więcej cukru niż podaje przepis. Ogólnie muffinki bardzo smaczne - puszyste i delikatne , choć nie tak wilgotne , jak się spodziewałam (określiłabym je jako pozornie wilgotne).
Latem najbardziej smakują mi ciasta owocowe - jednym z często przygotowywanych przeze mnie wypieków jest kruche ciasto z owocami i bezą. Robiłam je już w wersji wiśniowo-porzeczkowej , rabarbarowo-jabłkowej i jako szarlotkę. Tym razem postanowiłam sprawdzić , jak smakuje z porzeczkami. Trafiły mi się wybitnie kwaśne czerwone porzeczki - smak ciasta uratowała słodka beza na wierzchu ;-)
No to idziemy do kuchni dziewczęta! Fartuszki ubrane, rękawki podwinięte, buźki uśmiechnięte. Atinka podgrzewa mleko, Cudawianka odmierza bakalie, a ja wszystko mieszam. Próbujemy razem....mmmm... pycha! To jest to! Zdecydowanie coś co nam smakuje!
Przychodzi taki dzień, że chce się coś słodkiego, ale nie ma się ochoty na długie stanie w kuchni, bo piękna pogoda za oknem czy ciekawa książka na półce lub po prostu ogarnia nas leniuszek. Zdarza się, a co? ;) Tak było ze mną , więc postanowiłam chwycić przepis, który dostałam kiedyś od Irytka - przepis na szybką, prostą i pyszną szarlotkę sypaną.
Ostatnio co tydzień robimy pizzę.Za każdym razem robimy garnuszek sosu.Stwierdziłam, że, skoro teraz są tanie pomidory, trzeba zrobić zapas sosu na potem...