Ten przepis znalazłam na stronie " The Fresh Loaf " i żałuję... , że nie skorzystałam z niego wcześniej ;-) Okazał się po prostu rewelacyjny. Zarówno ślimaczki serowe jak i rodzynkowe wyszły przepyszne.
Puszyste i delikatne ciasto z lekką masą budyniową. W oryginale używa się do niego świeżych orzechów kokosowych , ja jednak zrobiłam z gotowymi wiórkami (kokosów ci u mnie dostatek , ale zwyczajnie nie chciało mi się w nich "dłubać" ;-))
Ciabatta to włoski chleb o nieregularnym kształcie , przypominającym starego buta , czy też kapcia (stąd jego nazwa). Przygotowuje się go z dość rzadkiego ciasta i trzeba obchodzić się z nim raczej ostrożnie. Zapewne z czasem nabiera się wprawy , ale po pierwszym razie stwierdzam , że ten chlebek do najprostszych nie należy ;-)
Nosiłam się z zamiarem upieczenia tego ciasta od dosyć dawna. Nie dlatego , że nie byłam do niego przekonana , a po prostu brakowało mi weny albo zwyczajnie o nim zapominałam. Ostatnio miałam okazję podziwiać ciasto marchewkowe na kilku blogach i chyba właśnie to wzmogło mój apetyt na nie.
Coś dla wielbicieli ciast deserowych - lekki , piankowy , bananowy , galaretkowy torcik na zimno. Robiłam go pierwszy raz i trochę nie spodobała mi się masa bananowa po dodaniu galaretki - zwyczajnie "zważyła się".
To ostatnio bardzo popularne na Podlasiu ciasto , goszczące najczęściej na weselnych stołach. Piszę "ostatnio" , bo za moich czasów w ogóle się o nim nie słyszało. Tak , że jako rodowita Podlasianka dopiero teraz miałam okazję spróbować tego cuda. Na początek należałoby jednak ostrzec , że jest to ciasto dla cierpliwych
Tak , tak... przypomniałam sobie o starym , dobrym , poczciwym "Murzynku", którego chyba wszyscy znają (ten przepis pochodzi jeszcze z czasów mojego dzieciństwa). Jednak żeby ciasto nie było takie "zwyczajne" , dodałam do niego wiśnie (a właściwie czereśnie , ale z wiśniami byłoby jeszcze lepsze - są bardziej wyraziste w smaku).
Ostatnio na kilku blogach pojawił się ten smakołyk i kusił , kusił... aż w końcu uległam. A główną "winowajczynią" okazała się Liska , która jako pierwsza podała ten przepis ;-)To ciasto przypomina mi trochę "Izaurę" (taki murzynek z serem , tylko bez malin).
To nazwa jednego z angielskich chlebów , najbardziej przypominający mi "Biały chleb pszenny" - także z rodzaju "bułkowatych". Jednak zasadnicza różnica pomiędzy nimi polega na tym , że Bloomer potrzebuje około ośmiu godzin na samo wyrastanie (dlatego też należy zacząć robić go odpowiednio wcześnie)
Przepis pochodzi z bloga Caritki , a wypróbowany został także przez Abbrę , której to zdjęcia skutecznie zachęciły mnie do skorzystania z owego przepisu. Co prawda u mnie to ciasto wyglądem bardziej przypomina jeden wielki poduszkowiec albo pikowaną kołdrę , niż poduszki , niemniej jednak było baaardzo smaczne.
Ciasteczka są łatwe , dość szybkie w wykonaniu i bardzo dobre (nawet surowe ciasto chętnie podjadałam).Przepis znalazłam pod wieczkiem pudełka z płatkami owsianymi. Ten pan w kapeluszu tak zachęcająco się uśmiechał , że po prostu musiałam spróbować tych ciastek ;-)
Pamiętacie tę piosenkę o cieście ze śliwkami , którą dawno temu śpiewały "Fasolki" ? ;-) To jest właśnie TO ciasto. Tyle , że do jego wykonania potrzebowałam kilku dodatkowych szczegółów , których zabrakło w piosence i musiałam je sama sobie "dośpiewać", ale to drobiazg. W każdym bądź razie ciasto jest rzeczywiście dziecinnie proste , nie wymaga pomocy miksera i , co najważniejsze , jest naprawdę bardzo smaczne :-)