Któż nie zna bloku... U mnie żadne święta nie mogą się obejść bez tej słodyczy - zawsze najszybciej znika z talerza. Poza tym , chyba nie ma potrzeby dodawać już nic więcej , oprócz zdjęcia i przepisu oczywiście ;-)
Przepis stary jak świat , wielokrotnie wypróbowany. Myślę , że większość z Was zna ten torcik , więc nie ma co się rozpisywać na jego temat ;-) A dla nie wtajemniczonych dodam tylko , że jest to ciasto deserowe , przypominające odrobinę sernik na zimno , tyle , że w ogóle niekwaśne :-)
Żółtka ucieram z cukrem na puszystą masę w misce. Dodaję śmietanki, mieszam dokładnie i stawiam miskę na garnek z gotującą się woda. Podgrzewam całość ciągle mieszając. Nie wolno doprowadzić do wrzenia, bo masa może się zważyć.
Okazało się niedawno, że jestem jedną z niewielu osób w swoim gronie, którzy nie zdawali sobie sprawy jak łatwo można przyrządzić torcik śmietankowy. Widywałam go wielokrotnie na różnych spotkaniach rodzinnych u ciotek klotek, ale myślałam że w tym jest tyle robocizny, że zabieranie się za niego to już wielkie przegięcie.
Lody domowe zrobiłam pierwszy raz, ale zdecydowanie warto było spróbować.Mój mąż stwierdził, że są to najlepsze lody czekoladowe, jakie kiedykolwiek jadł.
Coś dla wielbicieli ciast deserowych - lekki , piankowy , bananowy , galaretkowy torcik na zimno. Robiłam go pierwszy raz i trochę nie spodobała mi się masa bananowa po dodaniu galaretki - zwyczajnie "zważyła się".
Mleko połączyć z mleczkiem kokosowym i lekko podgrzać, dosypać wiórki kokosowe. Żółtka ubić z cukrem na puszystą masę i połączyć z ciepłym mlekiem, ale nie za gorącym bo powstanie jajecznica.
Przepis ten zalicza się do grona moich faworytów. Mam go od bardzo dawna i często do niego powracam. Ciasto jest proste (wbrew pozorom) w wykonaniu , ładnie wygląda i , co najważniejsze , bardzo smaczne :-)
A oto kolejny faworyt ze zbioru moich przepisów. Ciasto w sam raz na upały - chłodne , kremowe , ale nie mdłe (glównie dzięki galaretkom) , a poza tym nie trzeba go piec. Nie pamiętam już , które z poprzednich ciast znikało z talerza tak szybko… I nie ma co się dziwić , bo jest po prostu pyszne :-)
Ostatnio kupuję wafle na zapas , a dopiero później myślę co z nich zrobię. Tym razem wyszperałam przepis , który powinien przypaść do gustu zwłaszcza wielbicielom kokosu. Dodatkowo można sobie urozmaicać to ciasto , np. maczając biszkopty w galaretce (tak jak ja to robiłam do Lodowca) , ale i bez tego jest bardzo dobre - nawet z amerykańskimi biszkoptami , które bardziej przypominają kruche ciasteczka ;-)
Pierwszy raz zrobiłam takie racuchy - chociaż nieraz jadłam , bo często robi je moja mama , sama nie miałam odwagi ich przygotować . Dawniej wydawało mi się , że jak coś jest z dodatkiem drożdży - to musi być jakiś skomplikowany przepis . Drożdże oswoiłam ;) i teraz nie boję się wypróbowywać przepisów z ich dodatkiem.
Niby nic takiego , zwykły deser - ale bardzo się różni od sztucznie aromatyzowanych i barwionych gotowców w proszku . Świeże truskawki dają mu smak i zapach , jakiego nie znajdziemy w kupnych budyniach .
Drink jest fantastyczny i zajmuje pierwsze miejsce wśród moich ulubionych:) Jest gęsty, delikatny a aromat gałki muszkatołowej w połączeniu z likierami jest obłędny.