Nareszcie wyszłam z grypy. Długo się to wszystko ciągnęło i bardzo mnie ta grypa zmęczyła, nie było więc mowy o gotowaniu, zwłaszcza, że zupełnie straciłam apetyt. Ale powoli wracam do siebie i startuję od murzynka.
W ubiegłym roku nie mogłam poradzić sobie z kutią. Pierwszy przepis na kutię poszedł w siną dal. Założył czapkę niewidkę i bawi się w ciuciubabkę. Drugi wpis był bez zdjęcia a tego strasznie nie lubię w moich bazgrołach. Feralne wpisy wciągnęła rura od odkurzacza. Tym razem musi się udać:)
Dwa lata temu kupiłam mężowi na Gwiazdkę zestaw barmański. Bawiło nas robienie drinków, ale wkrótce okazało się, że aby rzeczywiście zrobić ciekawe drinki, trzeba mieć bardzo dobrze zaopatrzony barek, co jest niestety dosyć kosztowne. Ograniczyliśmy się więc do najprostszych drinków, a i tak możliwość kombinacji jest niegoraniczona.
Dwa lata temu kupiłam mężowi na Gwiazdkę zestaw barmański. Bawiło nas robienie drinków, ale wkrótce okazało się, że aby rzeczywiście zrobić ciekawe drinki, trzeba mieć bardzo dobrze zaopatrzony barek, co jest niestety dosyć kosztowne. Ograniczyliśmy się więc do najprostszych drinków, a i tak możliwość kombinacji jest niegoraniczona.
Dwa lata temu kupiłam mężowi na Gwiazdkę zestaw barmański. Bawiło nas robienie drinków, ale wkrótce okazało się, że aby rzeczywiście zrobić ciekawe drinki, trzeba mieć bardzo dobrze zaopatrzony barek, co jest niestety dosyć kosztowne. Ograniczyliśmy się więc do najprostszych drinków, a i tak możliwość kombinacji jest niegoraniczona.
To ciasto jest nie lada wyzwaniem dla łasuchów - mocno czekoladowe , słodkie i sycące. Próbowałam trochę zmniejszyć ilość cukru , ale za bardzo nie dało się , no bo jak inaczej zrobić dobrą masę typu "toffi" ? ;-)
To ciasto jest nie lada wyzwaniem dla łasuchów - mocno czekoladowe , słodkie i sycące. Próbowałam trochę zmniejszyć ilość cukru , ale za bardzo nie dało się , no bo jak inaczej zrobić dobrą masę typu "toffi" ? ;-)
Najlepsza na Strogonov jest polędwica wołowa, ale jest też bardzo droga.Można zrobić go z tzw. fałszywej polędwicy, czyli ligawy, albo z kawałka wołowiny na zrazy.
Przepis podpatrzyłam na forum Same Baby. A , że nie mam dostępu do prawdziwych sklepowych kajzerek , postanowiłam go wypróbować. Nie ma przy tym zbyt wiele pracy , ale trzeba poczekać aż ciasto urośnie - gdyby nie to , robiłabym je na śniadanie przynajmniej kilka razy w tygodniu :-)
Ten wspaniały przepis znalazłam , całkiem przypadkowo , na stronie Agnieszki (buszowałam po necie w poszukiwaniu czegoś zupełnie innego) . Kiedy tylko zobaczyłam te śliczne , żółwie mordki na zdjęciu - byłam po prostu zauroczona ;-) Nie mogłam im się oprzeć i koniecznie chciałam wypróbować ten przepis - co też się dzisiaj stało. Efekt wizualny - jak na załączonej poniżej fotce , a smak - mmm… pycha ! :-)
Ten przepis pochodzi z dodatku do GW pt. "Spotkanie z kuchnią góralską".Jest to ciekawe i całkiem niedrogie danie. W oryginalnym przepisie jest wieprzowina od szynki, ale ja miałam akurat kawałek schabu, a myślę, że można też przyrządzić w ten sposób mięso drobiowe.