Rukola, pomarańcze, oliwki, czerwona cebula - wszystko tańczące razem w jednym talerzu, wymieszane, doprawione, smakowane - pyszności! Moje podniebienie mówi zdecydowane tak sałatkom pięknej, słonecznej Italii.
Jak ona pięknie pachnie! Tak niebiańsko i pewnie dlatego nosi taką nazwę. Przepis na tę drożdżówkę znalazłam u Abbry, a jej zdjęcia tak mnie kusiły, że długo się nie zastanawiałam nad upieczeniem tego pysznego ciasta. Jabłuszka wymieszane z cynamonem i ciasto drożdżowe to naprawdę cudownie pyszne połączenie, a jakie pachnące!
Karnawał w pełni , a to czas , w którym nie może zabraknąć pączków (przynajmniej u mnie). Tym razem skorzystałam z przepisu z tej strony i miały to być pączki wzorowane na popularnych w USA Krispy Kreme Doughnuts. Może niezupełnie takie wyszły (to jednak nie był powód do zmartwienia , bo te oryginalne są wyjątkowo słodkie i chciałam je zrobić głównie dla m-żonka , który je uwielbia) , niemniej jednak były bardzo smaczne i na pewno będę jeszcze wracała do tego przepisu :-)
Dzisiejszy przepis jest dedykacją dla wszystkich przeziębionych, kichających i kaszlących. Zapisuję go tutaj, ponieważ wierzę, że uchronił nas przed poważniejszymi infekcjami, które mieliśmy ostatnio - cała trójka. Każdy z nas pił ten syrop na początku choroby, jak tylko czuliśmy, że „coś nas bierze”.
Ziemniaki obrać, wypłukać w bieżącej wodzie i pokroić w niewielką kostkę, a następnie ugotować w osolonej wodzie. Ugotowane ziemniaki przecisnąć przez praskę, połączyć z mąką i wyrobić do uzyskania jednolitej konsystencji. Tak powstałą masę podzielić na 6 równych porcji, z których każdą rozwałkować na placek o średnicy ok. 20 cm i grubości 0,5 cm.
Czy to w ogóle możliwe , żeby sernik był bez sera ?... To co to za sernik ?! Okazuje się , że jest to możliwe , a co ciekawsze wcale nie odczuwa się braku tego sera.
Moje dzieci już nieco wydobrzały po chorobie, i zażądały robienia ciasteczek, musiałam więc wymyślić jakiś przepis. W zwykłym przepisie na kruche ciastka pozmieniałam część składników, dodałam coś od siebie i rezultat wyszedł całkiem ciekawie - ciasteczka są naprawdę kruche i świetnie się nadają jako "zagryzka" do kawy lub herbaty.
Nocne bułeczki widziałam już na wielu blogach, wszędzie zachwalane, wszyscy mówią, że pyszne i wiecie co tak się zastanawiam, dlaczego dopiero teraz je upiekłam... ? Te bułeczki są wspaniałe, przepyszne!
Przyznam, że deser ten wygląda bardzo spektakularnie, ale tylko po tym jak wspomni się jego nazwę. Bo w przeciwnym wypadku, w innych okolicznościach widok żółtych, gęstych kropel na wierzchu ciasta wcale nie świadczy o jego pierwszej świeżości.
No i znów jestem rok starsza... dokładnie rzecz biorąc, od piątku. Gości mam w tym roku podzielonych "na raty", i tak wyszło, że musiałam upiec aż dwa torty, bo pierwszy upieczony został zjedzony w mgieniu oka.
Postanowiłam sobie, że jak tylko będę miała czas będę piekła bułeczki na sobotnie śniadanko. Tak też zrobiłam tym razem, zagniatając ciasto poprzedniego wieczoru i piekąc bułeczki z rana w sobotę, kiedy Ukochany jeszcze spał.
Chcac podtrzymac tradycje pokusilam sie o samodzielne przygotowanie tego specjalu. Przepis dostalam od mojej Mamy. Kiedys, gdy bylam mlodsza te paczki wypiekalysmy do spolki: Mama, moja starsza Siostra i ja. Od tamtej pory minelo sporo czasu i dzis przystapilam do tego zadania zupelnie sama. Dodam tez, ze to moj absolutny debiut, bo jeszcze nigdy nie zmierzylam sie z paczkami sam na sam.
Kiedy zobaczyłam przepis Doroty na pieczone pączki , postanowiłam go wypróbować. Wyszły całkiem zgrabne, smaczne, chociaż jak na mój gust zdecydowanie za słodkie. Do popicia koniecznie gorzka herbata lub kawa :)
Dopiero co skończył się Czekoladowy weekend , a ja już wypróbowałam jeden z przepisów , na trufle czekoladowo - śliwkowe. Zamiast gorzkiej czekolady dałam półsłodką (gorzkiej po prostu nie lubię) i zrezygnowałam z alkoholu. Trufelki wyszły pyszne , a ich przygotowanie zajęło niewiele czasu (nie licząc tych kilku godzin , które masa spędziła w lodówce).