Sernik złotą rosą zwany
Przyznam, że deser ten wygląda bardzo spektakularnie, ale tylko po tym jak wspomni się jego nazwę. Bo w przeciwnym wypadku, w innych okolicznościach widok żółtych, gęstych kropel na wierzchu ciasta wcale nie świadczy o jego pierwszej świeżości. No cóż, czasami dobra historia dorobiona do okoliczności może zmienić całkowicie punkt widzenia. Czasami, ale nie w tym przypadku - na szczęście. To jest dosyć zaskakujące, ale tutaj krople przypominające wypocony olej zwane kroplami rosy oznaczają pomyślne zakończenie misji wypieku ciasta.
Składniki na dużą blachę prostokątną:
Kruche ciasto na spód:
- 3 szklanki mąki,
- 4 jajka (do spodu będą potrzebne żółtka, ale białka przydadzą się również na samym końcu),
- kostka 250g margaryny lub masła (lepiej smakuje z masłem, ale kostki masła są już tylko dwustugramowe),
- 1 opakowania proszku do pieczenia (ok. 20 gram),
- 1 szklanka cukru,
- 1 cukier waniliowy
Masa twarogowa:
- 1kg zmielonego twarogu,
- 3 jajka,
- 1 szklanka cukru,
- 1 budyń śmietankowy (lub waniliowy) na 750ml mleka,
- sok z połowy cytryny,
- 1 cukier waniliowy,
- pół szklanki oleju,
- 1,5 szklanki mleka
- Na wstępie należy przygotować kruche ciasto na spód, masą twarogową zajmiemy się później. Należy oddzielić żółtka od białek, białka schować do lodówki, a żółtka połączyć z resztą składników i zagnieść, koniecznie czystymi, rękami. To będzie jedyny element w tej technologii, kiedy trzeba umazać sobie ręce. Jak wszystkie składniki się połączą należy wyłożyć ciastem dno i boki blachy, która wcześniej została wysmarowana tłuszczem i wysypana bułką tartą. Można do tego użyć wałka, ale ja długo i nie śpiesząc się oblepiam blachę rekami. Jak już są brudne to i tak są brudne. Nie należy spodu piec w piekarniku. Przynajmniej jeszcze nie, musi poczekać na masę twarogową.
- Teraz jest dobry moment, aby włączyć i nastawić piekarnik na 200 stopni Celsjusza. Ta część przygotowań polegająca na wytworzeniu masy twarogowej jest najprostsza i możne być przeprowadzona zaledwie przy pomocy miksera. Najpierw należy ubić jajka z cukrem i dodać twaróg.
- Następnie należy dodać pozostałe składniki z wyjątkiem mleka i budyniu no i nie pozostaje nic innego jak tylko dobrze zmiksować. Na końcu dodać to, co zostało, czyli budyń i mleko. Białka niech nadal czekają w lodówce na właściwy moment. Masa jest płynna i to mnie za każdym razem przeraża, że może jest za płynna, ale tak ma być. Także spoko.
- Masę twarogową wylewamy na kruchy spód i wszystko wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 200 st.C. Całkowity proces pieczenia trwa około godziny. Ale to nie koniec pracy, trzeba wykonać jeszcze kilka dodatkowych czynności, wypowiedzieć parę zaklęć, także nie należy na długo odchodzić od piekarnika. Po 20 minutach od włożenia tego cuda trzeba skręcić grzanie i doprowadzić wnętrze piekarnika mniej więcej do 170 stopni. Mamy teraz 25 minut na przygotowanie piany z pozostawionych białek, także szczypta soli w dłoń i do dzieła. Jak piana się ubije na sztywno, należy jeszcze sięgnąć do szafki po dodatkowe, wcześniej nie wspomniane pół szklanki cukru i powoli dosypywać, ciągle ubijając do białek. Powstaje coś na podobę bezy.
- Masę ubitych białek z cukrem należy wyłożyć na wierzch ciasta na 15 minut przed końcem pieczenia. Po upływie godziny od momentu włożenia ciasta do piekarnika należy wyłączyć piekarnik. Ja jeszcze dla bezpieczeństwa zostawiam je w cieple piekarnika i uchylam drzwiczki. Bezy to lubią.