W tym roku porzeczek było więcej niż rok temu, ale i tak za mało..Ledwo co starczyło na nalewkę...Dlatego w piątek na rynku musiałam kupić chociaż raz porzeczki na ciasto..
Mąkę wymieszać z cukrem, dodać masło i posiekać, aż masło zmieni się w małe grudki (jak kruszonka). Odsypać pół szklanki (potrzebne będzie do posypania), a resztę przesypać do sporej miski, dodać proszek do pieczenia, sodę, skórkę z cytryny, wymieszać. Jogurt wymieszać z ekstraktem waniliowym i jajkiem, dodać do suchych składników i wymieszać (zmiksować).
W oryginale to ciasto nosi miano "chleba". Przy tego typu przepisach zawsze się zastanawiam skąd taka nazwa , bo ani trochę chleba mi to nie przypomina. Jak zwał , tak zwał , w każdym razie wypiek z tego przepisu jest bardzo smaczny. Mocno wilgotny i tak bogaty w smaki , że trudno powiedzieć , który z nich jest dominujący.
Przepisu na ta okazje szukalam w sieci, bo przyznam szczerze do tej pory banany albo jadalo sie u nas w naturalnej postaci albo byl to ewentualnie jakis koktajl mleczny z bananami. Tak wiec przeszukujac internet natknelam sie na taki oto przepis.
Zwłaszcza w mężowskiej gębie. ;) Mąż jest wielkim fanem gorzkiej czekolady, więc to głównie jemu smakowało sernikobrownie z wiśniami. Tyle że jemu na zimno - mi równie dobrze jeszcze ciepłe.
Czasem gdy mam zly dzien lubie zamknac sie w kuchni i cos upichcic. To ciasto jest wlasnie wynikiem takiego szybkiego odreagowania. Zamiast zloscic sie na czlonkow mojej rodziny spozytkowalam energie w bardziej przyjemny sposob.
I znowu powraca temat dziwacznych nazw , bo ta z pewnością do nich się zalicza. Nie zmieniałam , bo jednak wiele osób zna to ciasto pod takim właśnie tytułem. Ech... mają ludzie pomysły ;-)A samo ciasto jest pyszne - trzy cienkie placki przełożone kremem podobnym do budyniowego , tylko nieco delikatniejszym.
Delikatne, z dodatkiem serka śmietankowego. Coffee cake. To nazwa kategorii, do której zalicza się to ciasto. Wbrew pozorom nie jest to ciasto z udziałem kawy (jak kiedyś myślałam), lecz ciasto do kawy, czyli takie codzienne. W przypadku tego jagodowo-sernikowo-babkowego wypieku nazwa coffee cake - ciasto codzienne, jest co najmniej krzywdząca.
Pierwszy raz miałam okazję upiec coś z dodatkiem mleczka kokosowego (zupełnie nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam) i na pewno nie ostatni. Ciasto wyszło wyjątkowo kokosowe , wilgotne i puszyste - po prostu pyszne ! Jedyną jego wadą było to , że przy krojeniu dosyć mocno się kruszyło , ale to zapewne wina moich wiórków kokosowych , które były w postaci długich nitek , oraz niezbyt ostrego noża ;-)
Ostatnio pochłonęły mnie sprawy zawodowe i rzadko zaglądam do kuchni, ale sprawy już wkrótce się unormują i mam nadzieję, że częściej będę miała okazję coś ugotować. Przepis na poniższe ciasto pochodzi z gazety "Sól i pieprz". Ciasto jest puszyste i naprawdę pyszne - alternatywa dla tradycyjnych placków ze śliwkami.
Postanowiłam zrobić szyszki, a właściwie kulki z prażonego ryżu - to miała być niespodzianka dla mojej córki, która w piątek brała udział w corocznym Biegu Muranowskim. Moja pociecha wróciła z brązowym medalem, dumna i blada ;-) no i chciałam ją uhonorować czymś słodkim, zrobionym specjalnie dla niej :-)
Kiedy zobaczyłam ten przepis u Gosi , to wiedziałam , że na pewno z niego skorzystam. No baaa... w końcu to ciasto z kokosem ;-) Zrobiłabym je niezwłocznie , ale musiałam poczekać na śliwki , które dopiero niedawno pojawiły się u mnie w sklepie i to w dodatku "na chwilę". To było moje pierwsze ciasto śliwkowo-kokosowe , smakowało wybornie :-)
Sernik ma delikatny kawowo-czekoladowy smak, który dobrze komponuje się ze słodkimi gruszkami. Następnym razem dodam trochę aromatu waniliowego - wtedy będzie jeszcze lepszy :)
Dziś u mnie ciasto cynamonowe z chrupiącą bezą, ciasto, które w zeszłym roku wypatrzyłam u Liski. Doczekało się swojego wypieku i jest - pyszne, pachnące cynamonem, z dodatkiem czekolady, z chrupką bezą (która u mnie niestety opadła) obsypaną cynamonową kruszonką... mmmm...pyszne!