Męska część rodziny w rozjazdach, a damska część odpoczywa w domu i musi sobie jakoś ten odpoczynek umilić, zwłaszcza że pogoda uniemożliwia jakiekolwiek dalsze wyprawy. U Was też ciągle leje?
Dziś wpis z gatunku spontanicznych, zresztą tak jak i przepis. W sobotę naszło mnie na bułki z ziarnami. Zaglądnęłam do szafki z mąkami i ziarnami a tam końcówki zapasów. Postanowiłam zutylizować resztki przed kolejnymi zakupami. I tak oto powstały wspomniane bułki. Bardzo mi one smakują, lubię wytrawne pieczywo z dużą ilością zgrzytających między zębami ziaren.
Od dłuższego czasu chodziło za mną ciasto drożdżowe. Standardowa wymówka, żeby go nie robić, czyli to zajmuje tyle czasu zniknęła w ten weekend. Mąż zrobił pranie, ogarnął kuchnię a potem patrzył się tym wyczekującym spojrzeniem. I cóż mogłam zrobić, zakasałam rękawy, przygotowałam maszynę do pieczenia chleba i zabrałam się za robotę.
Sernik królewski jest już na moim blogu, ale ponieważ tak bardzo nam smakował postanowiłam go powtórzyć na te święta. W zeszłym roku robiłam z połowy porcji, tym razem zrobiłam z całości. Sernik jest po prostu pyszny! Taki sernikowy jaki można sobie tylko wyobrazić, taki miękki i wilgotny, cudownie rozpływający się w ustach. Bez sernika nie ma świąt, sernik jest królem na świątecznym stole. Uwielbiamy sernik!
Mięciutkie , przypominające chałkę bułeczki. Nie są jednak słodkie , więc doskonale nadają się zarówno na kanapkę z dżemem , jak też z szynką , czy czymkolwiek innym. W oryginale z ciasta formuje się owalne bułeczki i po części tak też zrobiłam , ale resztę zaplotłam jak w przepisie do nocnych bułeczek. Ciasto jest elastyczne , nie klei się do rąk i aż samo się prosi , żeby wyczarować z niego coś innego niż tradycyjnie okrągłe , czy owalne kształty.
Sernik bardzo leciutki i orzeźwiający- jeśli można tak powiedzieć o cieście ;) Smakuje jak filiżanka pysznej latte. Wypróbowaliśmy przepis na naszych imieninach - pod koniec lipca. Ale teraz na pewno warto sobie sprawić taką przyjemność, która wyrwie z zimowego snu ;)
I znowu wszystko przez ten kokos , bo chociaż lubię tradycyjnego murzynka , to raczej bym się na niego w najbliższym czasie nie skusiła , ale , że z kokosem , to po prostu musiałam spróbować. Pomysł na niego podpatrzyłam na blogu Ilonkowo , jednak samo ciasto zrobiłam według własnego przepisu. Wiedziałam , że smak mnie nie zawiedzie , najwyżej wizualnie mogło być coś nie tak... No właśnie , jak zwykle nierówno podzieliłam ciasto (na górze dałam go mniej) , ale kto by się tym przejmował , ważne , że wyszło smaczne :-)
W wyniku stopniowego opróżniania zamrażalnika powstało ciasto ze śliwkami. A że wciągnęła mnie ostatnio zabawa z drożdżami musiało to być ciasto drożdżowe. Śliwki o tej porze roku smakują wspaniale i niepowtarzalnie a w następnej kolejce już czekają wiśnie.
Straszliwie prosta zupa, ale całkiem smaczna. Przepis znalazłam w książce Małgorzaty Caprari "Kuchnia świata". Jest to moja pierwsza propozycja w ramach Dnia czosnku - zabawy zaproponowanej przez grumko.
Macie chęć na kokosowy wypiek? Taki chlebek na pewno Wam posmakuje. Jest to właściwie ciasto, więc pozwoliłam je sobie oblać jeszcze dodatkowo czekoladą. Pyszne, pachnące, mięciutkie, nie za wilgotne i nie za suche, takie w sam raz. Bardzo nam wszystkim smakowało :) Tak mi fajnie pękło podczas pieczenia, bardzo mi się to spodobało!:)
Upiekłam kakaowe ciasteczka z płatków owsianych specjalnie na " Festiwal płatków owsianych". To jedna z propozycji, która bierze udział w tej akcji. Przepis znalazłam na stronie "wielkie żarcie" i lekko go zmodyfikowałam. Powstały pyszne i zdrowe ciastka kakaowe, doskonałe do kawy jak i na drugie śniadanie, polecam!
Włożyć żurawinę i płatki do miski zalać 375ml wrzątku. Zostawić na 15-20 minut. W innej misce wymieszać mąkę, sól, cynamon i skórkę. Rozetrzeć masło z drożdżami, dodać mieszankę żurawinową, dobrze wymieszać. Zostawić na 10 minut, po tym czasie posmarować stolnicę i ręce olejem, wyrabiać ciasto przez 10 sekund, zostawić na 10 minut.