Zupy zostały chyba nieco zapomniane. Myślę, że stało się to głównie w tych domach, które podążają łapczywie za nowinkami kulinarnymi serwowanymi zarówno w tv, jak i w kolorowych pismach dla pań.
To jest bardzo tanie, niezbyt efektowne, ale za to smaczne danie. Po prostu: polski obiad. To jedna z tych potraw, która wymaga kilku czynności na jednej patelni przez 15 min i później zostaje już tylko oczekiwanie aż reszta sama się zrobi przez godzinkę na wolnym ogniu.
To jest soczysty, konkretny i aromatyczny kawał mięsiwa. Marzenie rasowych posiadaczy zerowej grupy krwi i im podobnych mięsożerców: na ciepło jako danie główne do ziemniaków polanych sosem z soków, które wyciekły w trakcie pieczenia, na zimno - jako wędlina do kanapek.
Ten przepis dostałam do mmarusi już wiele lat temu i czasami do niego wracam, bo jest to nieco inne spojrzenie na jabłecznik. Zazwyczaj robi się go na zwykłym, kruchym spodzie, a tu mamy spód ucierany i do tego z kakao, a zwieńczeniem jest pyszna, kokosowa, chrupiąca skórka.
Masło, cukier i esencję utrzeć na puszystą masę. Dodać po kolei i stopniowo jajka, mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i kakao - mieszać dokładnie - podlewając stopniowo mlekiem. Całość utrzeć na gładką masę - bez grudek! Najlepiej użyć miksera.
Gdy zobaczyłam pierwszy raz to ciasto wiedziałam ze niedługo zagości na naszym stole. Zresztą entuzjazm Krzyśka co do zdjęć zamieszczonych na blogu u Eli był tak wielki, że musiałam je przygotować.
Mieli dziś przyjść goście, więc upiekłam ciasto. Goście się jednak nie zjawili, i może lepiej, bo ciasto - aczkolwiek wygląda apetycznie - smakiem nie powala.
Przepis na to ciasto znalazłam u Dorotki i był to strzał w dziesiątkę! :) Bardzo posmakowało mojemu Ukochanemu. Pachnące, czerwone truskawki zanurzone w lekkim cieście sprawiły, że choć na chwilkę w środku zimy wróciło do domu lato...
Kiedy zobaczyłam ją niedawno u Casi, wiedziałam, że niedługo ją zrobię. Apetyczne zdjęcia zrobione przez Casię wywołały wtedy u mnie tak wielką ochotę na pizzę, że nie namyślając się długo, popełniłam ją i ja. I nie zawiodłam się. Była pyszna, na cienkim cieście, czyli takim jak najbardziej lubię. No i ten sos: aromatyczny, mocno pomidorowy, idealny. Poezja smaku...
Przepis na to ciasto jest z mojej rodzinie odkąd pamiętam. Uwielbialiśmy je ze względu na szybkość przygotowania, smak i możliwe wariacje. W każdy weekend w sezonie wakacyjnym mama została przymuszana do pieczenia go z rabarbarem, truskawkami lub morelami.
Tym razem , na odmianę , ciasto , którego mój m-żonek nie lubi i nazywa "ciastem 3. kategorii" , choć je , jeśli nie ma nic innego do wyboru ;-) Nie piekłam Zebry już chyba z 10 lat (pierwszy raz zrobiłam ją jeszcze w podstawówce) i pomyślałam sobie , że czas przypomnieć sobie jej smak. Kiedyś zazwyczaj dolewałam do ciasta zwykłą , przegotowaną wodę i smakowała mi tak samo dobrze jak z dodatkiem napoju gazowanego (z tym drugim wychodzi trochę bardziej puszysta).
Robiąc to pyszne ciasto z rabarbarem pomyślałam sobie, że świetnie będzie smakowało z innymi owocami. Jak tylko zaczął się Sezon Truskawkowy wiedziałam, że je zrobię właśnie z truskawkami. Nie pomyliłam się co do smaku! :) Zarówno z rabarbarem jak i z truskawkami smakowało wyśmienicie. Dodałam może troszkę za dużo owoców i kruszonka mi się lekko zapadła, ale smaczne było i znikło w ekspresowym tempie.
Truskawki znowu nie za piękne, bo pogoda do bani. Ale gdybym teraz nie kupiła, to po sezonie bym sobie nie darowała. ;) Więc są truskawki i jest pyszne i prościutkie ciasto z truskawkami na oleju.