Upiekłam to ciasto z trzech powodów. Po pierwsze: bardzo je lubię. Po drugie: trwa sezon truskawkowy , więc jakże nie wykorzystać tych pełnych aromatu owoców. A po trzecie… zrobiłam ser , który chciałam od razu wypróbować :-) Tak , tak… po moich ostatnich kombinacjach serowych postanowiłam samodzielnie “wyprodukować” prawdziwy biały ser. Wynik końcowy: bardzo zadowalający - kremowy , lekko kwaśny , taki jak chciałam :-)
Śmietana i truskawki - taki zestaw odpowiada chyba każdemu. Zazwyczaj , w przepisach tego typu , pojawia się słodka śmietanka. Ja natomiast używam gęstej , kwaśnej śmietany , dzięki której ciasto jest (moim zdaniem) bardziej wyraziste :-)
To ciasto na wyjątkowe okazje , które trafiają się średnio kilka razy w roku. Taka też okazja nadarzyła mi się ostatnio , więc po małej “rozgrzewce” z torcikiem śmietanowym , przyszła pora na prawdziwy tort ;-)
Niezwykle delikatny i puszysty , zwany również sernikiem z rosą. Ten przepis należy do grona moich ulubionych i chociaż spotkałam się z kilkoma odmianami tego sernika , to nigdy niczego nie zmieniałam w swoim przepisie - jest dla mnie idealny.
Tym razem na cienkim , kruchym spodzie , do tego waniliowa masa budyniowa , a wszystko to obłożone wiśniami. Lekko posypane cukrem pudrem tworzy smakowitą całość :-)
Amerykański przepis z drobnymi przeróbkami. Zmniejszyłam ilość cukru (będzie wystarczająco słodkie) i dodałam troszkę mniej tłuszczu na spód (po odwróceniu wierzch).
Cebulkę obrać, pokroić w kostkę, przesmażyć na oleju. Dodać drobno pokrojone grzybki i dusić. Kapustę ugotować, odcisnąć z wody, drobno poszatkować. Mięso przekręcić przez maszynkę. Połączyć wszystkie składniki, dodać bułkę tartą, doprawić do smaku solą i pieprzem. Dokładnie wymieszać.
W końcu i ja upiekłam sernik - ostatni robiłam chyba na Wielkanoc ;) Trochę płaski mi wyszedł , bo rozłożyłam go na dwie mniejsze tortownice - bałam się , że jest za dużo masy i wykipi z formy podczas pieczenia. W sumie mogłam dać do jednej , bo po ostudzeniu sernik opadł . Muszę zacząć częściej piec serniki - wtedy dojdę do wprawy i będę piekła takie cudeńka jak Majanka ;D
Nikt nie lubi marnować jedzenia, więc jeśli został nam seler naciowy z poprzedniej, poniżej przedstawionej zapiekanki, nie ma nic lepszego niż spróbować zrobić inną, równie dobrą. Takie jest sedno wszystkich zapiekanek na świecie - jeśli nie chcesz marnować jakiegoś produktu, zrób zapiekankę.
Sodę oczyszczoną rozpuścić w mleku i połączyć z resztą składników. Zagnieść ciasto, podzielić je na dwie części. Jedna rozwałkować i przenieść do tortownicy. W piekarniku nagrzanym do 170-180 stopni upiec na jasnozłoty kolor.
Kiedy wyrośnie zagniatamy je jeszcze raz dodając trochę aromatu pomarańczowego.Odstawiamy do ponownego wyrośnięcia. Gdy wyrośnie bardzo delikatnie odrywamy niewielkie ilości ciasta, robimy placuszki, wkładamy w nie niewielką ilość dżemu, dokładnie zaklejamy i robimy zgrabne kuleczki. Odkładamy na ściereczki wysypane mąką i czekamy aż wyrosną.
Na każdy plasterek polędwicy położyć tej samej wielkości plaster żółtego sera. Paprykę pokroić w cienkie paski, położyć na brzegu i zwinąć w rulon. Wsadzić wykałaczkę z nadzianą czarną oliwką. Prawda, że proste?:)
Kiedyś nie lubiłam takich mocno czekoladowych ciast , przyrządzanych z dużą ilością kakao . Teraz zaczynają mi one coraz bardziej smakować . Murzynek jest właśnie jednym z takich ciast :)