Mimo, że Halloween dość dobrze zadomowiło sie w Polsce jako święto komercji i zabaw dziecięcych to jest spore grono osób, które tego święta nie trawią, nie znoszą i nie obchodzą. Przyznam się, że dla mnie jest ono całkowicie obce emocjonalnie i kulturowo, komercyjnie mnie nie rusza ale kiedy dzieci sąsiadów wpadają po słodycze to im daję. Moje dziecko tez pewnego dnia ulegnie magii "darmowych słodyczy" i wyruszy na "polowanie" po osiedlu. Cóż robić. Ale jest jedna niezaprzeczalna korzyść z tego inkorporowanego anglosaskiego święta duchów
Ten wspaniały przepis znalazłam , całkiem przypadkowo , na stronie Agnieszki (buszowałam po necie w poszukiwaniu czegoś zupełnie innego) . Kiedy tylko zobaczyłam te śliczne , żółwie mordki na zdjęciu - byłam po prostu zauroczona ;-) Nie mogłam im się oprzeć i koniecznie chciałam wypróbować ten przepis - co też się dzisiaj stało. Efekt wizualny - jak na załączonej poniżej fotce , a smak - mmm… pycha ! :-)
Wczoraj moje dziecko postanowiło , że samodzielnie zrobi nam pyszny obiadek ;) W menu znalazła się sałatka z pomidorów , papryki , ogórka i sałaty - doprawiona solą , pieprzem , sproszkowanym czosnkiem , oregano i oliwą z oliwek + koreczki. Czyli obiad taki bardziej dietetyczny ;D
Książeczka oprócz przepisów ma ciekawie opisaną historię tych terenów począwszy od czasów prehistorycznych. Wertując ją z wielkim zainteresowaniem trafiłam na prościutkie danie z holenderskiej części Flandrii (Holandia pd-zach. nad granicą z Belgią). Były to jajka panierowane. Proste, lecz wydawały mi się tak dziwne, że od razu musiałam wypróbować. Wynika to pewnie stąd, że nie jestem jeszcze bardzo doświadczoną kucharką. Wielu z Was pewnie słyszało o tym daniu już nie raz:)
Kiedy pierwszy raz zobaczyłam te ciasteczka na blogu Andzi-35 , od razu wiedziałam , że muszę je upiec. Może nie tyle dla samego smaku (nie przepadam za wypiekami piaskowymi) , ale ze względu na ich oryginalny wygląd.
Biedroneczki są w kropeczki... Mam ten przepis już od jakiegoś czasu , ale kiedyś robiłam to ciasto trochę inaczej - były dwie warstwy ciasta kakaowego , dwie kremu , a biszkopt był w środku. Chciałam jednak , żeby bardziej przypominało wyglądem prawdziwą biedronkę , więc dokonałam pewnych zmian i nieskromnie przyznam , że chyba mi się to udało ;-)
Dziś ugościłam nim swoje dzieciaki. Rozradowane słońcem i wolnymi dniami, które ich czekają. Rozbrykane po wesołym spacerze wśród działek, po trawie łaskoczącej w stopy usiadły nad talerzykami całe szczęsliwe, łakome.
Mając w domu fana piłki nożnej - nawet takiego, który ma zaledwie 6 lat - trzeba się przygotować na wyzwania :) Przeglądaliśmy z moim synkiem różne pomysły na urodzinowe torty i oczywiście kiedy tylko zobaczyliśmy ten tort, nie było już mowy o żadnym innym.
Oprócz tego zrobiłam kaszkę manną mojej babci - dla Krzysia - kaszkę manną prababci Zosi. Delikatna, kremowa, kojąca nerwy. Pamiętam jak Babcia robiła mi taką kaszkę nie tylko jak byłam mała. Również w szkole średniej. Smakuje zawsze. Nieważne ile ma się lat. I najważniejsze w niej jest to, że uspokaja i wprawia w błogi nastrój. Niezwykła kaszka manna. Comfort food. Pycha!
Przepis na ten ryż znalazłam w "Kuchni tajskiej" wydawnictwa Parragon. Bardzo nam smakował ryż przyrządzony tą metodą! Można go delikatnie posolić, wtedy będzie pasował do ryb, owoców morza, lub delikatnych mięs, a na słodko będzie świetny jako deser, albo można go zapiec z owocami. Możliwości jest mnóstwo, a przepis bardzo prosty.
Kisiel mogę jeść o każdej porze dnia. Bardzo go lubię, choć kojarzony jest raczej z dziecinnym menu. Jest też dziecinnie prosty do ugotowania, toteż mój Krzyś umie go sam przyrządzić. Oczywiście pod nadzorem:)Wczoraj jadłam kisiel na kolację, a dzisiaj na śniadanie. Dzięki zawartości mąki ziemniaczanej stanowi lekki posiłek, całkowicie wystarczający, jedzony z kleksem twarożku homogenizowanego.
To już ostatni przedświąteczny wpis. Dwukolorowe ciasteczka w kształcie laseczek na pewno spodobają się i posmakują szczególnie dzieciom. Można je też powiesić na choince - będzie większa atrakcja dla maluchów. Przepis pochodzi z tej strony.
Mam ogromny sentyment do tego deseru. Robiła go moja babcia - chodziła do lasu, zbierała żurawinę i robiła kisiel - nie tylko na Wigilię. Bardzo łatwo go zrobić i jest genialnie smaczny.