Kaszka manna na koniec wakacji
Koniec wakacji. Wszyscy w trójkę zaczynamy nowy etap w życiu - Krzyś jako prawdziwy uczeń (uczeń klasy Ia), a my jako rodzice ucznia. Poddałam się sentymentom i wspomnieniom nie broniąc się wcale a wcale - zakończyliśmy pewien etap, a zaczynamy następny. Tak jakoś ckliwo mi się zrobiło. Koniec dzieciństwa, to chyba zbyt mocne słowa, ale nie mogę pozbyć się myśli, że tak właśnie jest.
Wczoraj wyprasowałam niedużą białą koszulę i spodnie, wypastowałam czarne buty. Pofarbowałam sobie włosy. Zrobiłam remanent w ubraniach - za małe powędrowały do pojemnika Caritasu dla innych dzieci. Włożyłam notes do torebki. Po drodze do sklepu zahaczyłam o szkołę, żeby sprawdzić, czy rozpoczęcie roku na pewno jest na dziesiątą... Czy wszystkie mamy pierwszoklasistów są takie przejęte?
Oprócz tego zrobiłam kaszkę manną mojej babci - dla Krzysia - kaszkę manną prababci Zosi. Delikatna, kremowa, kojąca nerwy. Pamiętam jak Babcia robiła mi taką kaszkę nie tylko jak byłam mała. Również w szkole średniej. Smakuje zawsze. Nieważne ile ma się lat. I najważniejsze w niej jest to, że uspokaja i wprawia w błogi nastrój. Niezwykła kaszka manna. Comfort food. Pycha!
Puszysta kaszka manna
3 porcje
400 ml mleka 3,2%
1 łyżka cukru waniliowego
1 łyżeczka masła
1 duże jajko
1/3 szkl. kaszy mannej (1 szkl = 250ml)
Zagotować 300 ml mleka z cukrem i masłem. Oddzielić żółtko od białka. Pozostałe 100 ml zmieszać dokładnie z żółtkiem. Gdy mleko w garnku się już prawie zacznie gotować, do pozostałego mleka z żółtkiem wsypać kaszkę i dokładnie wymieszać. Mieszaninę wlać do gotującego się mleka. Zmniejszyć moc palnika i cały czas mieszając zagotować ponownie i gotować 1 min. Zdjąć garnek z palnika. Białko ze szczyptą soli ubić na sztywną pianę i wymieszać delikatnie ze wrzącą kaszką. Salaterkę wysmarować cieniutko masłem i wlać kaszkę. Wystudzić. Po wystudzeniu włożyć do lodówki, aby stężała. Następnie wyjąć z salaterki na talerz i kroić jak ciasto - na trójkąty. Podawać z sokiem owocowym, rzadkim dżemem itp.