Miękki środek, chrupiąca skórka. Orzechy są lekko wyczuwalne i nadają ciekawy posmak. Ku mojemu lekkiemu zdziwieniu, chleb nadaje się nie tylko do kanapek na słodko (nutellą czy dżemem), ale jest też rewelacyjny w połączeniu z tradycyjnym serem i szynką.
O amerykańskim specjale, naleśnikach z boczkiem i syropem klonowym, słyszał już chyba każdy. Mnie też na początku to zestawienie smaków wydawało się dziwne, ale w końcu postanowiłam spróbować, wykorzystując do tego przepis Nigelli. No i... powiem, że całkiem fajne, naprawdę mi smakowały, ale mimo wszystko wolę pancakes na typowo słodko :)
To jedne z najlepszych bułeczek jakie do tej pory piekłam. Smakowały tak , jak kiedyś rogale ze sklepu (w tym wypadku jest to akurat zaletą , bo bardzo je lubiłam :-) Puszyste i mięciutkie w środku z lekko chrupiącą , sezamową skórką tuż po upieczeniu. Rodzinka jednak nie przepada za sezamem , więc następne będę już robiła bez tych ziarenek.
Pierwsze w Nowym Roku spotkanie we wspólnej kuchni. Tym razem po japońsku, ale wcale nie 'jako tako' ;), choć już myślałam, że z mojego pieczenia nic nie wyjdzie. Jednak może od początku. Umówiłam się na wspólny wypiek trójkolorowej bułki z Atinką i Margot.
Z tym chlebem miałam nie po drodze od początku. Najpierw ciasto bardzo mi się kleiło, potem gdy wyrośnięte wstawiłam do piekarnika opadło i myślałam, że już nic z niego nie będzie. Okazało się jednak, że w gorącym piekarniku urosło z powrotem. A jaki smak? Bardzo dobry, lepszy niż bym się spodziewała.
Kolejny łatwy przepis Nigelli, do zrobienia dosłownie w 20 minut :) Spodobał mi się od razu, pojawił się jednak problem jak zrobić makaron z oliwą czosnkową i pancettą nie posiadając oliwy czosnkowej ani pancetty? Przepis przeniosłam więc "z ziemi włoskiej do Polski" i nieco zmodyfikowałam proces przygotowywania. Mimo to sądzę, że efekt końcowy nie odbiega od oryginału – ba, jestem tego pewna.
Święta zostawiły po sobie miłe wspomnienia. Tegoroczne osładzane były ciasteczkami. Jeden przepis zaczerpnęłam z czasopisma "Living", a drugi znalazłam u Bei. Oba są autorstwa Marthy Stewart. Ciasteczek już nie ma. Były bardzo smaczne. Kawowo-pomarańczowe odkryły oba smaki, miały ciekawą konsystencję, pyszny chrupiący brzeg, a maślane z drobinkami soli zaskakiwały pysznym limonkowym środkiem.
Święta zostawiły po sobie miłe wspomnienia. Tegoroczne osładzane były ciasteczkami. Jeden przepis zaczerpnęłam z czasopisma "Living", a drugi znalazłam u Bei. Oba są autorstwa Marthy Stewart. Ciasteczek już nie ma. Były bardzo smaczne. Kawowo-pomarańczowe odkryły oba smaki, miały ciekawą konsystencję, pyszny chrupiący brzeg, a maślane z drobinkami soli zaskakiwały pysznym limonkowym środkiem.
Ciasteczka bardzo kruche. Słodkie dzięki lekkiej piance. Orzechowa posypka wieńczy całość. Mimo swojej świątecznej nazwy, nadają się do podjadania przez cały rok.
Takie ciasta jak to, pozwalają mi zapomnieć na chwilę o stresach. To pachnie rozkosznie cynamonem, w smaku przebija się nuta powideł, no i ta orzechowo-karmelowa masa na wierzchu... Idealnie pasuje do kubka gorącej herbaty albo bezalkoholowego Gloggu, który kupiłam w Ikei :)
Takie ciasta jak to, pozwalają mi zapomnieć na chwilę o stresach. To pachnie rozkosznie cynamonem, w smaku przebija się nuta powideł, no i ta orzechowo-karmelowa masa na wierzchu... Idealnie pasuje do kubka gorącej herbaty albo bezalkoholowego Gloggu, który kupiłam w Ikei :)
Zeszłoroczną Wigilię urządzałam dla całej rodziny u siebie w domu. W tym roku, to my będziemy gośćmi. Ale po Wigilii wracamy do domu i świąteczne śniadanie zjemy w trójkę. Oprócz pasztetu (który pierwszy raz sama będę robić) i innych pyszności, będą rogaliki z makiem, które upiekłam wczoraj na próbę.
Z tym ciastem wszystko wyszło nie tak jak trzeba (ale było smaczne , dlatego zamieszczam ten przepis) Z wyglądu wcale nie przypominało oryginału , formę miałam za szeroką , dżem śliwkowy był za jasny i użyłam typowego marcepanu zamiast pasty migdałowej (ostatecznie może być , ale nie polecam , bo zbytnio się rozrzedza podczas pieczenia) .